Prawie dwa miliardy dla TVP i rozgłośni Polskiego Radia. Nie pierwsze i nie ostatnie [komentarz]

Niedawno pisałem o tym, ile płaci TVP, a teraz dla równowagi i żeby rachunek się zgadzał, o tym, ile to my: pan, pani, społeczeństwo - płacimy TVP i pozostałym mediom rządowym. Pretekst jest wdzięczny: art. 8, pkt 4 projektu ustawy budżetowej, przewidujący, że także w przyszłym roku budżet państwa przekaże mediom zwanymi szyderczo „publicznymi” prawie 2 mld zł, dokładnie 1 950 000 000 PLN. To decyzja nie tylko finansowa, ale w o wiele większym stopniu polityczna i jako taka może być oceniana różnie.

Z punku widzenia politycznej pragmatyki to ruch jak najbardziej racjonalny. PiS skolonizowało media publiczne, zrobiło z nich całkowicie podporządkowany sobie instrument władzy. Zrozumiałe więc, że władza daje pieniądze swoim mediom, żeby jeszcze lepiej jej służyły.

Z punktu widzenia - spróbujmy tak to nazwać - etyki funkcjonowania państwa to oczywiste złodziejstwo.

Owszem, wszystko odbywa się zgodnie z przepisami, wszystko przepuszczane jest przez państwową maszynerię stanowienia prawa, wszystko jest de iure, co nie zmienia faktu, że duża część społeczeństwa ma prawo się czuć najbezczelniej okradana, bo nawet jeśli nigdy nie głosowali, nie głosują i nie zagłosują na PiS, to i tak pieniądze z ich podatków idą na media, które przez to środowisko są kontrolowane i na rzecz tego środowiska działają.

Jest jeszcze trzecia perspektywa - ocena z punktu widzenia praktyki funkcjonowania państwa. Zauważ, drogi podatniku i sponsorze telewizji Jacka Kurskiego: te kolejne dwa miliardy to nie jest prosta dotacja. To jest rekompensata dla mediów „publicznych”, która ma wyrównać ubytek we wpływach abonamentowych z tytułu licznych zwolnień. Mamy w kraju jakieś 15 mln gospodarstw domowych, z czego tylko mniej niż połowa ma zarejestrowany odbiornik, na dodatek z tej mniej niż połowy ponad połowa jeszcze jest zwolniona z abonamentu. Ten brak ma ta kasa rekompensować. Najpierw przekazano 960 mln rekompensaty za lata 2010- 2017. Kolejna transza - 1,26 mld - była rekompensatą za lata 2018-2019, 1,95 mld z wiosny tego roku to rekompensata za rok 2020. Przypomnijmy - prezydent Andrzej Duda uzależnił podpisanie ustawy przyznającej tę rekompensatę od odejścia Jacka Kurskiego ze stanowiska prezesa TVP. Rada Mediów Narodowych prezesa odwołała, prezydent ustawę podpisał, po czym wkrótce Kurski wrócił na stanowisko. Dziś już chyba powtórki takiego cyrku nie będzie.
O zamieszaniu z poprzednią rekompensatą piszemy tu:
Teraz kolejne 1,95 mld to wyrównanie za rok 2021. Spokojnie, kolejne transze już są planowane.

Uzasadnienie jest takie: media publiczne muszą mieć stabilne źródło finansowania, system abonamentowy nie działa, stąd rekompensaty są niezbędne.

No dobrze, ale dlaczego mimo szumnych zapowiedzi sprzed pięciu lat, ten nowy, sprawny system finansowania dotąd nie powstał?

PiS rządzi drugą kadencję, ma większość, prezydenta, wybitnych znawców od mediów, a o nowym rozwiązaniu nawet już się nie mówi. Jak widać, ta rekompensatowa prowizorka bardzo władzy pasuje.

Rozwiązanie prowizoryczne, ale jakże użyteczne - bo pozwala władzy decydować, czy kasa będzie, czy nie. A to sprawia, że kontrolowane przez władze media są jeszcze bardziej grzeczne i bardziej gorliwie jej służą. Takiego systemu kija i marchewki nie byłoby, gdybyśmy mieli sprawny, niezależny od kaprysów polityków system finansowania mediów publicznych. To nam jednak na razie nie "grozi".