Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Premiera Netflix: “Bestia” - czyli włoski film, który znacznie więcej obiecuje niż daje

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski

Poczucie winy jak wiadomo góry przenosi. I jak się komuś uda na nim zagrać, to efekty osiąga cudne i niespotykane. Poczucie winy zwykle chcemy sobie w głowie wyczyścić tak skrupulatnie, że podejmujemy wyzwania, o jakie nigdy byśmy się nie podejrzewali…. Główny bohater „Bestii” nosi w łepetynie tych obsesji całkiem sporo – wini się za zmarnowaną rodzinę, za nieudaną akcję na jednej z wojen, za zabitych podwładnych, za całe swoje powykręcane życie. Gdy więc dostaje okazję win odkupienia, dzieje się sporo i krwisto. Tyle, że kiedy film się kończy, czujemy się oszukani jak rzadko.

Bo włoska „Bestia”, świeżutka premiera Netfliksa, to taki trochę filmowy dziwoląg. Kino, które swoją surową tonacją opowieści, pracą kamery, reżyserskimi grepsami, bardzo stara się zasugerować nam, że obejrzymy coś całkiem smacznego i wyrafinowanego, a na pewno spoza szuflady ze zwykłym kinem akcji. Bo i z europejskim sznytem, i z postaciami z realnego świata, a nie z komiksu… Tyle, że kiedy przejrzymy ten teatrzyk cieni, to widzimy już tylko typową netfliksową kopię - tym razem „Uprowadzonej”, bo film w swoim schemacie scenariuszowym jest podróbą tamtej opowieści. I jak to z produkcyjniakami Netfliksa bywa, im głębiej wchodzimy w filmowy las, tym mniej drzew.

Ale sama ekspozycja jest ciekawa. Ponury pięćdziesięciolatek, były wojskowy i to nie byle jaki, siedzi u psychiatry. Nie chce się leczyć, tylko jakoś złagodzić ból. Parę zdań, parę grymasów i wiemy wszystko – facet tyle przeszedł, że przechodzi to ludzkie pojęcie. Ma rodzinę, choć zdrowo pogruchotaną – syn i córka mieszkają z byłą żoną. Pewnego wieczora dzieciaki mają przyjść do niego na kolację. No i po drodze dziewczynka zostaje porwana. Wtedy nasz heros rusza odpokutować za wszystkie grzechy swoje i nieswoje. Jak Liam Neeson w „Uprowadzonej” krok po kroku rozgryza, kto szczuł i co było grane. A robi to soczyście i widowiskowo.

I jasne, można by się w tym filmie doszukiwać jakiejś głębi, choćby przypowieści o ludziach, którzy sporo dla nas poświęcili, a system wykorzystał ich i wypluł. Ale nie o to tu chodzi. To jednak bardziej film akcji, niż kryminał ze społecznymi ambicjami. Film akcji, w którym jego twórcy starają się nas czarować klimatem tego typu dzieł, nie mając hollywoodzkiego budżetu. Klei się to jeszcze na początku, w środku z lekka zdycha, a końcówa zmienia się w lekko kabaretowo-sentymentalną jazdę, która nikogo już nie porwie. Przyczyn jest sporo, jedna z nich to karykaturalna postać głównego antagonisty, tak demonicznego, jak z bajek o Batmanie.

No a plusy? Trochę sam klimat tej opowieści, mocno brudny i szorstki, daleki od wygładzonych ganianek i strzelanek z Hollywood. Trochę muzyka, trochę odtwórca głównej roli, pan Fabrizio Gifuni, z którego czytamy jak z fajnej książki. No i może jeszcze to dzikie poczucie satysfakcji, kiedy dobrym dzieje się dobrze, a złym źle. No ale w końcu po to, żeby to poczuć, wielu z nas ogląda filmy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska