Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Premiera Netflix: "Metal Lords", czyli wszyscy urodziliśmy się w liceum [recenzja]

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Materiały prasowe Netflix
Spotkałem ostatnio kolegę. Takiego kolegę z czasów pradawnych, czyli w naszym przypadków licealnych. I jedno mnie w tym spotkaniu po latach zaskoczyło – otóż kolega nie dość, że pamiętał wszelkie anegdotki o ludziach, których ledwo już kojarzyłem, to jeszcze przeżywał je tak gorąco, jakbyśmy właśnie wyszli z klasy. I tak sobie pomyślałem wtedy, że musiał być to dla kolegi dawnego najważniejszy okres w życiu, żeby zaraz skonstatować mało odkrywczo, że ważny to on był przecież dla każdego… W końcu w ciągu tych lat paru istotne życiowe doświadczenia zbieraliśmy tydzień w tydzień, a istotne życiowe decyzje czekały na nas co dnia. Wtedy budowaliśmy sobie kręgosłupy, walczymy z hormonami i błędami, wynikającymi z przekonania, że jesteśmy bardziej dorośli niż byliśmy.

Opowieści o dojrzewaniu, osadzonych w licealnym środowisku, mamy więc w kinie multum - nie tylko dlatego, że młodziankowie to główna filmowa publika. Mamy i głupawe komedyjki, napakowane seksualnymi dowcipasami, i wyrafinowane psychodramy. „Metal Lords”, ciepła premiera Netfliksa to jednak cudeńko, bo łączy bardzo klasyczną lekką komedię o dojrzewaniu z hołdem ku czci heavy metalu, gatunku, co to kiedyś modny był bardzo, a dziś robi za dziwaczny muzyczny rupieć. Tyle, że z filmu bije raczej nostalgia niż prawdziwy hołd.

Tak więc mamy dwóch szkolnych przegrywów. Hunter to metalowiec, przykrywający ucieczką w metalowanie rodzinną traumę – mieszka sam z tatusiem chirurgiem, którego romanse zabiły rodzinę. Kevin z kolei to metalowy aspirant – metal kręci go średnio, bardziej przyjaźń z Hunterem... No i jest jeszcze dziewczę, Emily, które ma spore problemy psychiczne, a dla duetu naszych koleżków staje się sprawdzianem braterstwa. Oczywiście całe trio w szkole sytuację ma nieciekawą, szansą na wyrwanie się z niebytu jest dla nich muzyczna „Bitwa zespołów”.

Zacznijmy od minusów. Szkolny ekosystem jest tu aż prowokująco schematyczny – rządzą chamscy miłośnicy wf, dręczący słabszych, oraz panny modne i dorodne. A outsiderzy wyszukują nisz, żeby ktoś ich w ogóle zauważył. Pytanie oczywiście czy to minus, w końcu ten schemat króluje w szkolnych opowieściach nie dlatego, że jest nieprawdziwy. Problem raczej w tym, że taki schematyczny układ zawsze rodzi też schematyczną fabułę… Trochę dęte są również hymny na cześć metalu, kontrkultury w sumie raczej zabawnej, której rogate ideolo trudno brać na serio - na szczęście wszystko odjeżdża w końcu w stronę wspominek o mocnych rockowych klasykach w rodzaju „War Pigs” i muzyce funkcjonującej raczej jak życiowy dopalacz niż etos.

I tu przechodzimy do plusów – bo w filmie sporo jest także dystansu do metalu, choćby żarcików ze zderzenia maczyzmu z jednak lekko gejowskim wizualem wielu grup… Film jest poza tym nieźle obsadzony. No i mamy tu cały katalog wzlotów i upadków wieku dojrzewania, ze wskazaniem na problemy. Są używki, ucieczkowe szukanie kiepskich wyjść, szok, kiedy okazuje się, że nasza rodzina zdecydowanie nie jest taka fajna jak w telewizorze, przyjaźnie, które bardziej są wykorzystywaniem drugiej osoby niż zdrową relacją, dramaty choroby psychicznej. A to wszystko w świecie, w którym jest i pierwszy seks, i to niezwykłe poczucie, że za parę lat przeniesiemy góry… A to uczucie pamięta każdy. Choćby następne 30 lat przepał w jakimś urzędzie i żył tylko wspominkami z liceum

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska