„Siostry Parry”, opowieść o dwóch Żydówkach, które porzucają rodzinną Galicję, kupują bilet na statek i wyruszają szukać szczęścia zza oceanem, przenoszono już na teatralną scenę kilka razy. Toruńska wersja sztuki Michaeli Ronzoni jest o tyle szczególna, że jest pierwszą produkcją marszałkowskiego Impresaryjnego Teatru Muzycznego. Miała więc dać obraz tego, czego można się będzie po tej instytucji spodziewać. I to nie tylko w Toruniu, albowiem zgodnie z zapowiedzią, nowy teatr ma prowadzić swoją działalność w całym województwie.
[break]
Chaja i Malka Pegelman (w tej roli Agnieszka Płoszajska i Małgorzata Jakubiec-Hauke) wyruszają w podróż, która odmienia ich życie. W Nowym Jorku zamieszkują u Herszela (Radosław Smużny), ledwo wiążącego koniec z końcem kuzyna. Chaja nie przestaje marzyć o karierze. Śpiewa wszędzie. Pewnego razu, sprzedając na ulicy bajgle, spotyka Samuela Bersteina (najmłodszy w ekipie Mateusz Szymon Burdach), która pomaga jej w pierwszych krokach na scenie. Gdy Chaja próbuje sił przy mikrofonie, jej siostra, Malka, nie potrafi zerwać z ortodoksyjnym wychowaniem. Wybiera zupełnie inną drogę.
Ponad dwugodzinny spektakl - grany z 20-minutową przerwą - zabiera widzów w świat broadwayowskich przebojów (jako bonus jest także finałowe „New York, New York”). Gdyby ograniczono niepotrzebnie rozciągnięte (oj, przydałyby się skróty!) i nierówno odegrane scenki stanowiące łączniki między popisami wokalnymi Płoszajskiej i Jakubiec-Hauke, to odbyłoby się to tylko z korzyścią dla całego musicalu. A tak bywa nużąco.
Najlepsze momenty „Sióstr Parry” to te, w których Płoszajska i Jakubiec-Hauke śpiewają razem w duecie. I świetnie im to wychodzi. Zresztą jak stwierdziła moja redakcyjna koleżanka - aktorki przy mikrofonie radzą sobie lepiej niż oryginalne The Barry Sisters, na których historii oparto całą sztukę. Jest w tym wiele prawdy. Widziałem, a raczej słyszałem kilka muzycznych propozycji z lokalnego podwórka, mogę więc zaryzykować stwierdzenie, że nie znalazłyby się chyba toruńskie aktorki, które mogłyby im w tym śpiewaniu dorównać. Czysto, lekko, z wdziękiem. Czasem mrugając do widzów okiem. „Chiribim-Chiribom”, „Yoch-Cioch” i inne piosenki. A wszystko na żywo z orkiestrą.
„Siostry Parry” raczej nie trafią w gust młodszej publiczności. Nie te przeboje, nie ten klimat. Zgaduję jednak, że mogą spodobać się tym, którzy pamiętają dobrze czasy, w których każda piosenka nie tylko miała melodie, ale także opowiadała jeszcze jakąś historię.
Warto wiedzieć
„Siostry Parry” ponownie na scenie
- 15 i 16 czerwca spektakl był grany grany w Teatrze Letnim w Ciechocinku.
- 17 i 18 czerwca o g. 19 ponownie będzie go można obejrzeć w siedzibie teatru - Pałacu Dąmbskich przy ul. Żeglarskiej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?