Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Premiera tygodnia: "Miłość, seks & pandemia" - czyli jak Patryk Vega został kaznodzieją (recenzja)

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski

Jasne, pogubiliśmy się strasznie w gonitwie za radochą z życia i nawet nie zauważyliśmy, że zrobiło się ono jakieś takie puste, miałkie i samotne. I jasne, pandemia była tym nagłym hamulcem, który zamknął nas w domach i zmusił do podumania nad losem człowieczym i tym, dlaczego tyle razy wybraliśmy źle. I jasne, że to smaczny pomysł na film, choć wbrew pozorom trudny, bo łatwo popłynąć na nieciekawe wody. I pan Patryk Vega w swoim „Miłość, seks & pandemia” popłynął, serwując nam kaznodziejski pasztet, doprawiony masą modnej ostatnio erotyki.

Filmy pana Vegi wciąż jeszcze są gorącymi premierami i wciąż sporo się o nich gada. Tyle, że ten nowy Vega – z natchnionym, drewnianym moralizowaniem zamiast dyżurnego zestawu tłustych anegdotek - zaczyna się już, mam wrażenie, mijać ze swoją publiką. I choć wydawało się, że pan od Pitbulla wie o Polakach coś, czego inni twórcy nie wiedzą i nie boi się tego wykorzystać, to zaczynam w to wątpić.

Tak więc oglądamy przypowieść o czterech ludziach nowej ery, co to używają życia, bo można. Jest pani prokurator, feministyczna do bólu, którą zniewala Arab namiętny, jest dziennikarka, co to przed żadnym świństwem się nie cofnie, jest pani fotografka po nowotworze, która uwodzi młodego modela i równie młody świadek Jehowy, który zamienia religijną ortodoksję na pracę striptizera. Grzęzną w nihilizmie albo permanentnym nieukontentowaniu, aż przychodzi pandemia. I zamiast w klubach lądują w domach. Dostają od pana Boga – dosłownie, bo długo słuchamy przypowieści o siewcy z Ewangelii, którą ksiądz wygłasza podczas mszy – szansę na nowe życie.

Co tu nie gra? Przede wszystkim film jest nieznośnie słabo zrobiony, chwilami mamy wrażenie, że obcujemy z jakąś docu soap z telewizora, w rodzaju ”Dlaczego ja?”. Jeśli dodamy tu dziwaczne, naprawdę amatorskie scenki, jak z siostrą z sierocińca w Tanzanii, dla której pan striptizer zbiera na dach, nieustające sekwencje seksu, ładniutkie jak w paru modnych hitach, czy namolny product placement, to robi się z tego produkt filmopodobny i w niezamierzony sposób groteskowy. Tyle forma, a treść? Władował pan Vega dużo grzybów w jeden barszcz, niektóre smakują lepiej, inne fatalnie. Mamienie się złudzeniami fajności życia w państwie już dobrobytu czy refleksje o tym, dlaczego zło wygrywa w nas z dobrem są jeszcze w miarę. Najbardziej kontrowersyjne są motywy społeczne. Pan Vega nie certoli się ani ze środowiskami feministycznymi – kobiety to tu nie ofiary, ale m.in. przemocowcy, wykorzystujący swoją pozycję do niszczenia bliźnich - ani mediami, ani kulturą arabską. Generalizuje boleśnie i na całego. Pewnie wydaje mu się, że wciąż wie, co w duszy Polaka-szaraka gra, ale tu może się zdziwić.

I żeby zakończyć czymś milusim – wszyscy czekali, jak bardzo potknie się pani Rozenek-Majdan, obsadzona w jednej z głównych ról. I proszę, nie potknęła się w ogóle... Cóż, na premiery pana Vegi chodzę, bo taką mam robotę. Ostatnio jednak coraz bardziej drżę ze strachu, że już niedługo czeka mnie następna.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska