To już kolejna odsłona procesu o próbę ataku na Bronisława Komorowskiego. Oskarżonym jest 35-letni Remigiusz Dominiak, niekryjący prawicowych przekonań, sympatyk ruchu Pro life. Od początku twierdzi, że podczas wiecu wyborczego w maju 2015 roku chciał tylko prezydentowi wręczyć ulotki antyaborcyjne i zadać kilka pytań. Ale zrobił to "w dynamiczny sposób".
Dziś, od godziny 10.00 do 12.00 sędzia Igor Zgoliński przesłuchał sześciu kolejnych świadków: jednego policjanta i pięciu funkcjonariuszy BOR. Część z nich widziała zdarzenie. Dowódca zmiany, funkcjonariusz z 16-letnim stażem, stał w tamtym momencie po prawej stronie Bronisława Komorowskiego.
- Mężczyzna wybiegł od strony dziennikarzy. Do prezydenta musiał przebiec jakieś 10-15 metrów. Miał podniesioną do góry rękę. Krzyknąłem do kolegów, żeby go wyłapali - zeznawał dziś funkcjonariusz. - On tak leciał, że z pewnością chciał uderzyć prezydenta. (...) Gdyby nie interwencja BOR-, to dotarłby do prezydenta i wtedy mogłoby się stać wszystko.
Polecamy: Sting w Toruniu [RELACJA]
Obrońca oskarżonego - Mariusz Trela - każdego z funkcjonariuszy BOR pytał, jakie informacje o sytuacji w Toruniu otrzymywali, będąc w drodze do naszego miasta. Okazuje się, że byli uprzedzani o nieprzyjaźnie, czy wręcz wrogo nastawionych grupach.
Dzisiejsza rozprawa przyciągnęła nie tylko uwagę mediów, ale i adeptów prawa. W ławach dla publiczności zasiedli m.in. studenci III roku prawa UMK.
Szeroko o tym, co dziś zeznali świadkowie - jutro w "Nowościach".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?