W trzecim dniu procesu o zabójstwo na Gagarina zeznawał Kamil, brat ofiary. To on rzucił się w pościg za napastnikiem, który kucał nad ciałem Roberta.
- Nie wiedziałem, że to leży mój brat - mówił wczoraj w sądem. W wielu momentach łamał mu się głos.
Pobiegł za mężczyzną, bo zaniepokoił się, dlaczego ktoś ucieka. Po krótkim pościgu dogonił napastnika. Ten odwrócił się i zamachnął.
- Uchyliłem się, żeby uniknąć ciosu - zeznawał.
Wrócił do miejsca, gdzie jak się okazało, konał jego brat.
**
Czytaj też: Zrobił z młodej kobiety seksualną niewolnicę**
Feralnego dnia Robert bawił się w jednym z lokali na Gagarina z braćmi z okazji swoich urodzin. W zarezerwowanej loży siedzieli ze znajomymi. Mężczyźni spożywali alkohol, wychodzili na papierosa, tańczyli. Kamil, jak tłumaczył wypił najmniej.
- Nie lubię alkoholu, a poza tym uprawiam sport - mówił.
Według niego w pewnym momencie ochrona wyprowadziła Roberta na zewnątrz razem z kilkoma osobami. Wcześniej grupa dziewczyn miała zaczepić towarzystwo o rzekome pobicie wujka. Zaprzeczył, żeby doszło do bójki.
Dawid W. pojawił się w lokalu w towarzystwie kolegów. W klubie zwrócili na siebie uwagę ubiorem.
- Drugi dzień świąt, a byli w dresach - mówił.
Do zdarzenia doszło w Toruniu w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia w 2015 roku. Więcej o sprawie w jutrzejszych "Nowościach".
Zobacz także:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?