Wtorkowa rozprawa przed sądem okręgowym w Szczecinie mogła być przełomowa za sprawą trzech oskarżonych: Tomasza P. - ówczesnego szefa zachodniopomorskiej melioracji, Bogdana K. - przedsiębiorcy z Kołobrzegu i Mieczysława O. - byłego dyrektora Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.
Przed laty, po zatrzymaniu przez prokuraturę, obciążali Stanisława Gawłowskiego (senator, były wiceminister środowiska z PO), że dał się skorumpować, m.in. w związku z przetargami na prace melioracyjne.
Sytuacja zmieniła się pod koniec ub.r., gdy byli świadkami w procesie cywilnym, jaki Stanisław Gawłowski wytoczył byłemu redaktorowi naczelnemu Radia Szczecin. Według obrońcy Gawłowskiego, mec. Rafała Wiecheckiego, przesłuchani jako świadkowie zaczęli wycofywać się ze swoich oskarżeń. Dlatego chciał, aby powtórzyli to na procesie karnym w aferze melioracyjnej.
Na dzisiejszej rozprawie plan udał się na razie częściowo. Tomasz P. przyszedł do sądu, ale odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Mieczysław O. nie pojawił się w ogóle, mimo że jego żona odebrała wezwanie (kolejna próba przesłuchania 17 kwietnia).
Przemówił za to Bogdan K. W śledztwie powiedział, że dał Stanisławowi Gawłowskiemu apartament w Chorwacji. Potem wycofał się z tych słów. We wtorek ponownie bronił polityka.
- Od momentu zatrzymania byłem przesłuchiwany wielokrotnie. Za każdym razem prokurator pytał o Gawłowskiego, Nitrasa, a raz nawet o Tuska. Prokurator nie był zainteresowany sprawą melioracji, tylko tymi osobami - mówił dzisiaj.
Wyjaśniał też, dlaczego na początku obciążył Gawłowskiego.
- Wymusił to na mnie prokurator. Gawłowski to uczciwy człowiek. Nie ingerował w sprawie przetargów - mówił Bogdan K.
- Nie mogłem ingerować, bo melioracja była w zakresie ministra rolnictwa, a nie środowiska - dodaje Gawłowski.
Prokurator Witold Grdeń nie skomentował słów Bogdana K.
Fatalna organizacja
Z prawa do uzupełniających wyjaśnień skorzystał dzisiaj jeszcze jeden z oskarżonych, choć jego wątek nie ma związku z Gawłowskim.
Mariusz S. wygrał kilka przetargów organizowanych przez zarząd melioracji. W efekcie jednak musiał dopłacić urzędowi skarbowemu 100 tys. zł, bo okazało się, że zarząd melioracji źle obliczył podatek.
- Nie proponowałem, ani nie wręczałem żadnych łapówek, czy wycieczek w melioracji. Te 100 tysięcy musiałem spłacić z własnej kieszeni i zaciągnąć kredyt. Dlatego, że w zarządzie melioracji za czasów Tomasza P. niechlujnie sporządzano dokumentację przetargową. Słyszałem nawet, że z tego powodu kilka firm padło, a wiele miało kłopoty - mówił Mariusz S.
Wyrok w procesie powinien zapaść w drugiej połowie roku. Większość zarzutów dotyczy organizacji przetargów i korupcji na styku zarząd melioracji - przedsiębiorcy. Według prokuratury Stanisław Gawłowski miał przyjąć kilkaset tysięcy złotych za pomoc w wygrywaniu przetargów. Polityk zaprzecza i twierdzi, że śledztwo miało charakter polityczny, bo m.in. dlatego, że sprzeciwił się finansowaniu inicjatyw ks. Tadeusza Rydzyka.
Ukraina rozpocznie oficjalne rozmowy o przystąpieniu do UE
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?