Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokurator w gimnazjum, czyli niemiecka policja na tropie spisku [Retro]

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Kamienica, w której mieściła się klinika i mieszkanie doktora Szumana. Tutaj 8 stycznia 1901 roku policjanci przyszli "z wizytą", ale nie zauważyli schowanych na piecu dokumentów
Kamienica, w której mieściła się klinika i mieszkanie doktora Szumana. Tutaj 8 stycznia 1901 roku policjanci przyszli "z wizytą", ale nie zauważyli schowanych na piecu dokumentów Kujawsko-Pomorska Biblioteka Cyfrowa
Wszystko zaczęło się od kartki z polskimi notatkami, którą przechwycił nauczyciel gimnazjum w Śremie. Niemieckie władze rozpoczęły dochodzenie. Rano, 8 stycznia 1901 roku, policjanci przeprowadzili rewizje u uczniów szkół w Toruniu, Chełmnie i Brodnicy.

W czasach, gdy nad dziennikarzem stoi prokurator, a do drzwi redakcji często dobija się policja, trzeba umieć pisać i czytać między wierszami. Tak było np. na przełomie XIX i XX wieku, gdy „Gazecie Toruńskiej” przegląd aktualnych wydarzeń zdarzało się zaczynać od informacji na temat liczby wytoczonych jej procesów. W środę 9 stycznia 1901 roku na łamach polskiego dziennika pojawił się taki tekst:

„Pogoń za tajnem towarzystwem wśród gimnazyastów polskich nie ustaje, chociaż nikt w istnienie takiego towarzystwa nie wierzy. Nie poprzestając na śledztwach przeprowadzonych przez nauczycieli gimnazyalnych wdrożono teraz śledztwo sądowe. Stało się to przynajmniej w Toruniu, gdzie we wtorek z rana sędzia śledczy, w towarzystwie dwóch policyantów, rewidował mieszkania gimnazyastów Polaków i to rewidował, kiedy ich w domu nie było zgłosiwszy się do rodziców, którym oświadczył: Syn pański obwiniony jest, że należy do tajnego stowarzyszenia. Oczywiście nie znaleziono śladów jakiegokolwiek tajnego związku, zabrano tylko dzieła Mickiewicza itp. Te gonitwy wywołują wśród młodzieży gimnazyalnej wielkie rozgoryczenie i oczywiście budzą samowiedzę narodową, więc ostatecznie dla naszej sprawy szkodliwe nie są i możemy śmiało powiedzieć: rewidujcie choćby codziennie!”

POLECAMY WIDEO: Jak żyło się sto lat temu w Toruniu?

Dzień później w gazecie pojawiła się notka o tym, że gimnazjalistów, u których zostały przeprowadzone rewizje, przesłuchiwał sędzia śledczy. Śladów tajnego stowarzyszenia nadal nie znaleziono. 11 stycznia dziennik donosił natomiast, że niemieccy śledczy zjawili się w Pelplinie szukając związków tamtejszych kleryków z gimnazjastami z Chełmna. Równocześnie z toruńskimi, rewizje odbyły się również w Brodnicy i Chełmnie. Rewidujący skonfiskowali książki Sienkiewicza, Mickiewicza oraz gramatykę polską.

Coś się stało i to coś poważnego. Notka o wtorkowych rewizjach pojawiła się w środowym wydaniu gazety, a więc trafiła do druku natychmiast po tym, gdy te rewizje się odbyły. W tamtych czasach informacje przepływały znacznie wolniej niż teraz, gazetom, nawet o istotnych rzeczach, zdarzało się informować z kilkudniowym opóźnieniem. Poza tym z treści notki wynika również, że za tym tajnym stowarzyszeniem niemieckie władze uganiają się już od jakiegoś czasu, chociaż pierwszą konkretną informację na ten temat „Gazeta” podała dopiero 9 stycznia.

Warto zobaczyć

Co to za tajne towarzystwo, w którego istnienie miał nikt nie wierzyć? W Toruniu jego dzieje sięgają 1884 roku.

„Według relacji ks. Wilkansa założył Kółko ks. Bolt, wówczas filomata chełmiński. Przewodniczącym był Stanisław Szulc, syn wysokiego sądownika w Toruniu, został później adwokatem. Członków było sześciu, między nimi był także Stanisław Przybyszewski, wówczas uczeń wyższej tercji, późniejszy literat i poeta”.

Cytat pochodzi z książki wybitnego kaszubskiego pisarza Jana Karnowskiego, który z okazji 25 rocznicy opisywanych właśnie wydarzeń przedstawił dzieje filomatów pomorskich.

Rok 1998, ostatnie dni Tormięsu

Czy mnie jeszcze pamiętasz? Mnóstwo zdjęć Torunia z ubiegłych lat

Koła filomackie w różnych miastach zaboru pruskiego działały w tajemnicy od wielu lat. W Chełmnie, które było jednym z mateczników ruchu, już od 1840 roku. Pod koniec XIX stulecia toruńskie koło ożywił Henryk Szuman, syn doktora Leona Szumana. To właśnie u niego 8 stycznia 1901 roku policja przeprowadziła rewizję, o czym – nie podając nazwiska – napisała „Gazeta Toruńska”.

„Zbieraliśmy się dwa razy tygodniowo u kol. Grochowskiego, Górskiego, lub u mnie i uczyliśmy się z wielkim zapałem i gorliwością historji i literatury polskiej – wspominał na kartach wydanej w 1926 roku książki Jana Karnowskiego Henryk Szuman. - Zawiadywałem kasą i dość pokaźną bibljoteką kółkową. Zachowywaliśmy styczność z organizacją chełmińską za czasów prezesostwa Jerzego Slaskiego i Bernarda Dembka Chełmno wspierało drobną zapomogą naszą bibljotekę. Na jeden z obchodów rocznic narodowych, zdaje się powstania styczniowego, zjechali delegaci filomatów chełmińskich w osobach B. Dembka i Bolesława Makowskiego. (…) Uczyliśmy się wspólnie bardzo intensywnie. Utrzymywaliśmy też kontakt z młodzieżą akademicką, która nam nadsyłała czasopisma „Tekę” i „Polaka”. Na wycieczkach pieszych do lasów okolicznych krzepiliśmy dusze pieśnią narodową. Pijatyk unikaliśmy. Rewizja policyjna w mieszkaniu mojem dn. 8 stycznia 1901, które służyło nam za lokal kółkowy i późniejsze śledztwo karne, przerwały niespodziewanie pracę w kole. Ustawy związkowe, zeszyty z zapiskami i wypracowaniami, przechowywane na piecu, uszły bacznemu oku policji i zdołaliśmy je zniszczyć”.

Swoją drogą ciekawe, czy ten historyczny piec w domu Szumanów przetrwał do naszych czasów? Przy okazji wymiany ogrzewania przestało istnieć wiele cennych piecowych dzieł sztuki.

Fragment Torunia. Panorama Starego Miasta z lotu ptaka. Na pierwszym planie Plac Teatralny i ulica Chełmińska. W głębi (na wprost) widoczny kościół św. Jana.Data wydarzenia: 1920 - 1939

Toruń w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Zobacz! [ar...

Policjanci, którzy rewidowali dom Szumanów, najwyraźniej nie byli dobrym fachowcami w swoim zawodzie. Konspiratorzy natomiast zachowali się bardzo profesjonalnie. To, że udało im się zniszczyć dokumenty, miało spore znaczenie podczas toruńskiego procesu filomatów. Przypomnijmy, że kataklizm, który praktycznie doprowadził do upadku ruchu filomackiego, rozpoczął się od przechwyconych przez władzę notatek. W listopadzie 1900 roku jeden z profesorów gimnazjum w Śremie odebrał uczniowi Domagalskiemu kartkę, na której było napisane po polsku: „Wypracowanie: obowiązki polskiego gimnazjalisty – 15 listopada. Wykład: pilność jest główną zaletą młodzieńca – 19 grudnia”.

Nauczyciel zaniósł kartkę dyrektorowi, który nazywał się Ziaja. Znał polski i na widok notatki od razu pomyślał o tajnym stowarzyszeniu. Dyrektor przeprowadził rewizję na stancji Domagalskiego, ale niczego tam nie znalazł. Przeszukał jednak również zeszyty i książki ucznia. Zwrócił uwagę na notatnik, w nim znalazł listę miast gimnazjalnych z przypisanymi do nich nazwiskami.

„W notatniku Domagalskiego znalazł przy nazwie Chełmno trzy nazwiska osobowe: Mania, Olszewski, Gończ – napisał Jan Karnowski. - Przy Toruniu nazwiska: Bayer, Stelmachowski, Wierzbowski, przy Brodnicy: Klonowicz, Thimm. W notatniku było w ogóle wymienionych 20 miejscowości z Księstwa, Prus Królewskich i Pomeranii”.

Polecamy

Księstwem było rzecz jasna Wielkie Księstwo Poznańskie.

Podobną listę miał równie kolega Domagalskiego, Pajzderski. Na zdobyciu tych materiałów sukcesy śledczych w Śremie się jednak skończyły, przesłuchiwani uczniowie do niczego się nie przyznali. Tropiciele ruszyli śladem listy. Dochodzenie w Toruniu nie przyniosło w zasadzie żadnych rezultatów. W Brodnicy przedstawiciele niemieckich władz zdobyli dość mgliste informacje o działającym tam tajnym polskim stowarzyszeniu, jednemu z uczniów odebrali także list wysłany z Gniezna, w którym znalazło się ostrzeżenie i opis wcześniejszych wypadków ze Śremu.

W Chełmnie udało im się złamać kleryka Bernarda Gończa. Skłonili go do zeznań m.in. apelując do jego sumienia. Decydującą rolę miał tu odegrać gimnazjalny katecheta ks. dr Tietz.

Ulica Szeroka podczas zamieci śnieżnej w 1979 roku

Zima stulecia 1978/1979 w Toruniu. Armagedon. Mroźny i śnieżny

„Sumienie moje już dawno mi żadnego nie dawało spokoju, ale nie chciałem łamać złożonej przysięgi – cytował zeznania Gończa Jan Karnowski. - Lecz niedawno zostałem pouczony w lekcji religji, że przysięga moja związkowi oddana nie ma znaczenia obowiązującego i dlatego chcę ulżyć sumieniu memu. Dziś obawiam się tylko następstw dla siebie i swoich współuczniów”.

Na początku stycznia 1901 roku w Toruniu odbyło się spotkanie pod kierunkiem prokuratora. Jego uczestnicy wymienili się materiałami i zdecydowali o tym, że pierwszego dnia po zakończeniu ferii świątecznych, czyli 8 stycznia, w tym samym momencie zostaną przeprowadzone rewizje w Toruniu, Chełmnie i Brodnicy. Dochodzenie zakończyło się słynnym procesem we wrześniu 1901 roku. Na ławie oskarżonych w toruńskim sądzie zasiadło 60 filomatów, o czym pewnie będziemy mieli jeszcze okazję wspomnieć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska