Prokuratura Okręgowa w Toruniu w czerwcu br. oskarżyła Małgorzatę B., pracownicę domu dziecka „Młody Las” o udostępnienie danych osobowych małoletniej wychowanki osobie nieupoważnionej (art. 51 par. 1 Ustawy o ochronie danych osobowych), czyli agentowi ubezpieczeniowemu Mirosława S., przebywającego w KOZZD w Gostyninie. To groźny przestępca, który zgwałcił i zabił dziewczynkę na Kaszubach.
Proces pracownicy ruszy w Sądzie Rejonowym w Toruniu 10 października. Jej przełożona, czyli Anna Czeczko-Durlak, dyrektorka placówki, żadnych prokuratorskich zarzutów nie usłyszała. - Śledztwo dotyczące odpowiedzialności dyrektor „Młodego Lasu” umorzyliśmy - mówi Maciej Rybszleger, zastępca prokuratora okręgowego w Toruniu.
Zobacz także: Przypadek odry w Toruniu. Groźna choroba pojawiła się w tym roku w Toruniu, po raz pierwszy od lat
To dochodzenie toczyło się w kierunku niedopełnienia przez dyrektorkę obowiązków (w placówce nie było procedur udostępniania danych osobowych wychowanków) oraz przekroczenia uprawnień. W tym drugim wątku badano, czy dyrektorka poleciła nadać pismo do KOZZ Gostynin z datą wcześniejszą, by wykazać, że zareagowała na skandal przed interwencją Rzecznika Praw Dziecka. W obu przypadkach nie dopatrzono się znamion przestępstwa.
- Owszem, w placówce nie było wspomnianych procedur. Dyrekcja zleciła ich stworzenie firmie zewnętrznej już po tym, jak dane dziewczynki trafiły do agenta ubezpieczeniowego Mirosława S. Dyrektorka nie zdawała sobie sprawy z konieczności ich opracowania. Ufała, że ustawowe uregulowania i pouczenie pracowników o konieczności zachowania tajemnicy wystarczą. Tym bardziej, że placówka była wielokrotnie kontrolowana przez Urząd Miasta Torunia, NIK i RIO, i nigdy żadnych zaleceń w tej materii nie było - tłumaczy prokurator Maciej Rybszleger.
Zobacz także: Michał Ramlau (PiS), syn wicewojewody, w gabinecie politycznym ministra rolnictwa Krzysztofa Ardanowskiego
Śledczy doszli do przekonania, że dyrektorka „Młodego Lasu” dopuściła się zaniedbania, ale kwalifikującego się na przewinienie dyscyplinarne, a nie przestępstwo. Stąd właśnie decyzja o umorzeniu śledztwa w sprawie odpowiedzialności Anny Czeczko-Durlak. - Trzeba tu zaznaczyć, że dyrektorka pełni swoją funkcje od 26 lat. W całej sytuacji ani ona, ani sama pracownica Małgorzata B. nie kierowały się złą wolą. Wręcz przeciwnie - chciały dobrze dla dziewczynki, której dane osobowe trafiły tam, gdzie nie powinny - dodaje prokurator.
Według Prokuratury Okręgowej w Toruniu, nawet gdyby dyrekcja domu dziecka opracowała wcześniej i wdrożyła politykę bezpieczeństwa danych osobowych, Małgorzata B. i tak mogłaby popełnić ten sam błąd.
Więcej o sprawie - w czwartek w "Nowościach"
NowosciTorun
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?