Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokuratura zbada, czy samobójstwo nadleśniczego to skutek mobbingu [WRACAMY DO TEMATU]

Grażyna Ostropolska
Bohaterem naszej publikacji „Awantura w regionalnych lasach” leśniczy Zbigniew Grugel był rok przed śmiercią
Bohaterem naszej publikacji „Awantura w regionalnych lasach” leśniczy Zbigniew Grugel był rok przed śmiercią Dariusz Bloch
O tragicznej śmierci Zbigniewa Grugela nie da się zapomnieć. A pytanie, dlaczego nadleśniczy i radny z Tucholi targnął się na życie, ciągle nurtuje nie tylko jego rodzinę i przyjaciół. Czy sprawę wyjaśni śledztwo prowadzone przez prokuraturę z Torunia?

[break]
- Temu samobójstwu winna się przyjrzeć prokuratura! - sugerowali obecni na pogrzebie Grugela leśnicy. Nadleśniczy zmarł w październiku, po trzymiesięcznej śpiączce, spowodowanej samobójczym strzałem, ale dopiero teraz Prokuratura Rejonowa Toruń - Wschód wszczyna śledztwo w tej sprawie.

- Chodzi o psychiczne znęcanie się nad Zbigniewem Grugelem, które miało go doprowadzić do targnięcia się na życie, czego skutkiem była śmierć nadleśniczego - tłumaczy toruński adwokat mec. Jacek Krężelewski, pełnomocnik Haliny Grugel, żony zmarłego.

To ona wystąpiła z wnioskiem o ściganie domniemanego mobbera, którego obwinia o samobójczą śmierć męża. - Pani Halina złożyła już w tej sprawie zeznania, wkrótce będą przesłuchiwani inni świadkowie - informuje adwokat.

List pożegnalny

Przypomnijmy wydarzenia z 28 lipca ubiegłego roku. Jest ranek. Zbigniew Grugel pisze list do rodziny:

„Kochani, przepraszam, przepraszam, przepraszam... Jestem osaczony przez pana Janusza Kaczmarka i jego sforę. Nic nie dały moje działania i informowanie kolejnych dyrektorów generalnych: Matusiaka i Wasiaka o mobbingu, jaki od lat uprawia Kaczmarek w toruńskiej dyrekcji i jak wielu wspaniałych leśników zniszczył przez te lata (...) Żyłem ciekawie, uczciwie, ale nie mam już siły; jestem zaszczuty przez pana Kaczmarka. Kocham cię Halinuś, kocham Was, dzieci i wnuki. Bądźcie szczęśliwi. Zbigniew Grugel”

Kładzie list na stoliku nocnym żony wraz z obrączką i krzyżykiem zdjętym z szyi. Bierze do auta broń myśliwską i pod krzyżem na leśnym rozstaju dróg przystawia lufę do serca.

Strzał pada około godziny 9. Nadleśniczego w kałuży krwi znajduje mieszkaniec pobliskiej wioski Świt.

Zbigniew Grugel trafia do szpitala. Przez trzy miesiące jest w śpiączce. Nie budzi się, umiera.

List pożegnalny wraz z oświadczeniem dzieci Grugela trafił latem do mediów, bo... - Jasno z niego wynika, że tata został zmuszony do tego kroku. Nie możemy milczeć i chcemy powiedzieć, że przez kilkanaście lat był on mobbingowany i prześladowany przez dyrektora Kaczmarka, a czarę goryczy przelała ostatnia rozprawa w tucholskim sądzie, gdzie ojca uznano za winnego podrobienia podpisu pod skargą do generalnej dyrekcji - usłyszeliśmy w sierpniu od dzieci Zbigniewa Grugela.

Janusz Kaczmarek, dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu tak na to zareagował:

- To całkowicie pozbawiona podstaw próba przypisania mi odpowiedzialności za to tragiczne zdarzenie - oświadczył.

Dziś na pytanie, jak przyjął informację o wszczęciu śledztwa w sprawie domniemanego mobbingu, skutkującego samobójstwem odpowiada: - Do zakończenia postępowania nie będę tej sprawy komentował.

Bez komentarza

Rodzina Grugela też unika publicznych wypowiedzi: - Wierzymy, że rzetelne śledztwo i liczni świadkowie doprowadzą do ujawnienia prawdy - te słowa, najbliżsi zmarłego przekazują nam przez adwokata.

Ze Zbigniewem Grugelem widzieliśmy się rok przed śmiercią. Był wtedy bohaterem naszej publikacji: „Awantura w regionalnych lasach”. Miał pięć lat do emerytury i dostał od Janusza Kaczmarka propozycję nie do odrzucenia: opuszcza stanowisko nadleśniczego Woziwody i idzie do Tucholi albo... na zieloną trawkę.

Bez znieczulenia

Leżał pod kroplówką po operacji kręgosłupa, gdy dyrektor RDLP przysłał mu do szpitala emisariuszy.

- Stanęli przy łóżku i zaczęli czytać jakieś odwołania, powołania i coś jeszcze. Powiedziałem, by przestali się wygłupiać, bo jestem na silnych lekach, ale usłyszałem, że kazano im tak zrobić - mówił nadleśniczy.

Czarę goryczy przelał wyrok sądu, który na podstawie opinii jednego biegłego (druga była inna) uznał Grugela za winnego podrobienia podpisu pod skargą do generalnej dyrekcji. - Ktoś podpisał się pod nią: Kwiatkowski, a ponieważ osoba o takim nazwisku autorstwa się wyparła, oskarżenie padło na ojca i nietrudno się domyślić, kto wpadł na pomysł, by go zgnębić, donosząc do prokuratury - mówił nam w sierpniu syn nadleśniczego.

Zbigniew Grugel mógł się od wyroku odwołać. Dlaczego wybrał śmierć?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska