Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przecież był taki porządny, ułożony...

Joanna Pociżnicka
Spokojny mężczyzna. Niepijący, pracowity. Ministrant. W jego rodzinnej miejscowości postanowiliśmy poszukać odpowiedzi na to, co skłoniło Jacka U. do popełnienia tak makabrycznej zbrodni?

Spokojny mężczyzna. Niepijący, pracowity. Ministrant. W jego rodzinnej miejscowości postanowiliśmy poszukać odpowiedzi na to, co skłoniło Jacka U. do popełnienia tak makabrycznej zbrodni?

Koszczały to kilka domów, brakuje nawet sklepu. Życie toczy się spokojnie, choć każdy obcy samochód wzbudza podejrzenia miejscowych.

- Sołtysem jestem tu od dziesięciu lat - mówi Wacława Makuch. - W Koszczałach mieszka ze 150 osób, z każdą rodziną dobrze się znam. Dla nas wszystkich zamordowanie Eweliny Skwary to szok. Przecież to jeszcze dziecko. A Jacek był przecież normalnym chłopakiem. Może trochę innym niż rówieśnicy, przez jakiś czas uczył się nawet w szkole specjalnej, ale był bardzo porządny. Nie pił, nie chodził na imprezy. Nie prowadził się z podejrzanym towarzystwem. Był pupilkiem matki. Bo pierworodny, a przy tym ułożony, po pracy zawsze prosto do domu wracał. A teraz taka tragedia.

<!** reklama>

Najbliżsi sąsiedzi Jacka U. również nie zauważyli niczego podejrzanego.

- 61 lat żyję, ale czegoś takiego to jeszcze nie przeżyłam - mówi Barbara Gołębiewska, sąsiadka rodziny U. - Uwierzyć nie mogę, bo Jacek to dobry dzieciak. Co niedziela do kościoła chodził, złego słowa o nim nie powiem. I pracowity, miał smykałkę do samochodów. Jak się coś zepsuło, to zawsze potrafił naprawić.

Według sąsiadów, 26-latek nie był zbyt towarzyski.

- Raczej kobiety nie miał. Spotykał się co prawda z dziewczyną
z sąsiedniej miejscowości - opowiada Barbara Gołębiewska.

Jacek U. kilka miesięcy mieszkał poza domem rodzinnym. Czym się zajmował? Tego nie wiadomo.

- Gdzieś zniknął, najpierw mieszkał chyba z tą dziewczyną. Do domu wrócił w zeszłym roku, kiedy zmarła jego babcia. Matka Jacka bardzo ciężko to przeżyła i kiedy Jacek pojawił się na pogrzebie, to już został. Bo to był taki synek mamusi. Najstarszy i najukochańszy, więc już go do tej dziewczyny nie puściła - dodaje nasza rozmówczyni.

Ostatnie miesiące przed zabójstwem Eweliny mężczyzna spędził
w rodzinnych stronach.

- Mój syn załatwił Jackowi pracę w zakładach mięsnych, niedaleko, w Radojewicach - opowiada Wiesław Burzyński, sąsiad. - Razem jeździli do pracy. Jednym autem, dzień w dzień. Syn niczego dziwnego nie widział, chwalił, że dobry pracownik z niego. Pamiętam takie zdarzenie sprzed kilku lat. Ojciec Jacka przyszedł raz i mówi, że syn mu rachunek telefoniczny zrobił na 500 zł. Pytam, gdzie on tak dzwonił. No, a Roman mówi, że na sekstelefon i nie wiadomo, skąd wezmą pieniądze, żeby go opłacić. A przecież jeszcze rok czy dwa lata temu służył do mszy w kościele w Bronisławiu. Ministrantem był.

- Kiedy znaleźli go we Włocławku przy spalonym samochodzie, to zupełnie nie można było z nim się dogadać - dodaje Wacława Makuch. - Nie potrafił wyjaśnić, co się stało, mówił, że ktoś go śledził, że mu grożono. Na kilka dni trafił nawet do szpitala w Toruniu. Na święta dostał przepustkę do domu i recepty na lekarstwa. Do szpitala już jednak nie wrócił, bo po Nowym Roku przyszła po niego policja. Kilka dni temu dzwonił do mnie jeszcze Tadeusz Skwara, ojciec Eweliny. Wyjaśniał, że z ojcem Jacka są tylko bardzo dalekimi kuzynami. Widzieli się może 20 lat temu, a media burzę zrobiły. Rodzina U. też nie ma łatwo. Ciągle dostają telefony z pogróżkami, ludzie życzą im śmierci. A co oni są winni?

Próbowaliśmy skontaktować się
z rodziną Jacka U., ale odmówiła nam rozmowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska