Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przed laty na toruńskie pływalnie jeździło się tramwajem

Dariusz Meller
Basen na Jordankach, w samym centrum miasta, to już historia
Basen na Jordankach, w samym centrum miasta, to już historia Nadesłane
W dzisiejszym Albumie Rodzinnym piszemy o tym, jak w Toruniu radzono sobie z upałami w przedwojennych i trochę późniejszych czasach.

[break]
„Upał ! Gorąco ! Słońce piecze niemiłosiernie, rozpalony bruk kąsa bose nogi. Gdzie się schować w taką spiekotę?”
Tak zaczynał się felieton w toruńskim „Słowie Pomorskim” 20 VII 1939 r. o upalnym lecie w Toruniu. Co ówczesny toruńczyk wówczas czynił?
„Raz po raz przechodzień zbliża się do wózka z lodami, aby porcją rozgniecionego lodu ugasić pragnienie. Ta lepsza „sfera” kupuje „pingwiny”, bo oprócz rozgniecionego lodu otrzyma jeszcze pudełko i patyczek. Inni piją wodę sodową, drudzy zwykłą wodę”.
Toruń pustoszał. „Na cichych, jakby wymarłych ulicach snuje się leniwie zaledwie kilkunastu ludzi. Miasto wyemigrowało nad Wisłę. Na wszystkich dostępnych ogółowi odcinkach brzegu rzeki ścisk i ruch panuje niezwykły”. Na plażach zaś: „Tu i ówdzie błyska tęczowymi kolorami barwna parasolka plażowa, tam znów wielka piłka waterpolowa ciągnie za sobą długi korowód uganiających się za nią dzieciaków”. Najgorzej, że na nadwiślańskich plażach toruńskich „ci, co umieją pływać, wchodzą do wody po kolana. Ci, co nie umieją pływać idą dalej (gdzie jest głębiej, to można się lepiej nauczyć pływać) i często toną”.

Pływanie u wojskowych

Nad bezpieczeństwem kąpiących się czuwała placówka Czerwonego Krzyża usytuowana na plaży na Kępie Bazarowej wyposażona w łódź ratowniczą. Na najbezpieczniejszych dla kąpiących się łazienkach miejskich było spokojniej, gdyż każdy wolał kąpać się przy brzegu niż dostawać się na wyspę, gdzie je ustawiono.
„Elegancki” świat toruński wybierał pływalnię garnizonową, gdzie znajdowały liczne pomosty, trampoliny i wytyczone linami tory pływackie. Tam też można było nauczyć się na specjalnym kursie pływać. Nic więc dziwnego, że codziennie tysiące ludzi w czepkach na głowach przewijało się przez ten obiekt, gdzie dodatkowo wypoczynek umilała płynąca z głośników muzyka.
Wspomniana pływalnia garnizonowa na lewym brzegu Wisły, na terenie obecnego kempingu Tramp, została na wiosnę 1934 r. gruntownie odnowiona. Oczyszczono wówczas basen, wybetonowano brzegi, założono nową plażę. Odmalowano również budynek. Wokół pływalni rozciągały się trawniki i plaże zachęcające do wypoczynku i opalania się. Dla dzieci urządzono brodzik oraz mały ogródek jordanowski, dla młodzieży zaś boiska do siatkówki i koszykówki. Jedynym mankamentem była komunikacja - do pływalni dojechać trzeba było tramwajem przez nowy most, co generowało pewne koszty. W okresie PRL zaniedbywany stopniowo basen wojskowy zastąpiły dwa baseny odkryte po drugiej stronie Wisły: na Jordankach i na Wodniku (miałem przyjemność z nich korzystać). Wisła z kolei utraciła całkowicie swą „kąpielową: funkcję (nie tylko tę zresztą).

Na lewym brzegu

Poza łazienkami miejskimi kąpiel w Wiśle dozwolona była jedynie w miejscach na to wyznaczonych, które ustalało starostwo grodzkie i które były oznaczone specjalnymi tablicami. W 1937 r. w obrębie miasta Torunia można się było kąpać jedynie na lewym brzegu Wisły na odcinku pomiędzy klubem wioślarskim a nowym mostem. Miejsca do kąpieli były wydzielone za pomocą pali względnie pływaków. W roku następnym dozwolono kąpiel w Wiśle powyżej mostu kolejowego oraz obok nowego mostu, po lewej stronie rzeki. Plaża na Kępie Wiesego dysponowała dobrze zaopatrzonym bufetem oraz przebieralnią ogólną. Za korzystanie z niej płacono w 1938 r. 10 gr. Korzystanie z kabiny indywidualnej kosztowało 20 gr. Nad bezpieczeństwem plażowiczów czuwali ratownicy.
Oprócz zagrożeń wynikających z samej rzeki na wypoczywających czyhały także inne niebezpieczeństwa. Np. 26 lipca 1938 r. kąpiący się w dozwolonym miejscu Feliks Kotkiewicz z Podgórza po wyjściu z wody zauważył brak pozostawionego na brzegu ubrania i w samych gatkach musiał wędrować do domu. Najbardziej bezpieczne, choć przez „dobrych” pływaków lekceważone, były łazienki miejskie. Niestety, w omawianym okresie toruńskie łazienki miejskie liczyły sobie już dobrych kilkadziesiąt lat i nie były w tym czasie poddane gruntownemu remontowi. Na okres zimowy łazienki były odholowywane do portu zimowego. Jeśli się z tym spóźniano, można się było spotkać z przykrymi niespodziankami. W październiku 1933 r. część z nich (kilka tzw. koszy do pływania) została porwana z Kępy Bazarowej przez gwałtowny wicher. Na szczęście nie popłynęły one do Gdańska, tylko utknęły w pobliżu Kępy Wiesego. W efekcie tego wszystkiego łazienki przedstawiały opłakany widok.

Do wody w trykotach

A żeby ładnie się opalić, należało zaopatrzyć się w odpowiedni krem, np. M. Malinowskiego w cenie od 40 gr. Na plaży obowiązywała też odpowiednia do sezonu moda. W 1938 r. była ona następująca: „Nowoczesny kostium kąpielowy składa się z napierśnika trzymającego się za pomocą cieniutkiej wstążeczki lub sznureczka wokół szyi i spodenek lub shortów. Plecy i ramiona są nagie, szyja również. Kto nie ma idealnej figury smukłej i wiotkiej może włożyć zwykły jednokolorowy trykot, najlepiej ciemny. Im tęższa figura, tym trykot musi być ciemniejszy”.
W Toruniu kostiumy plażowe „jedwabne i wełniane za 6 i 5,75 zł, florowe jedwabne za 3 zł i makowe za 2 zł” można było kupić u B. Wilamowskiego przy ul. Żeglarskiej czy też u Stefana Kryzana przy Moście Paulińskim (wcześniej ul. Szewska).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska