Przestrzegał przed Betardem

Jak na spokojnie, po kilku dniach, oceniasz remis w inauguracyjnym meczu PGE Ekstraligi z Betardem Spartą Wrocław?
[break]
Mogliśmy ten mecz przegrać i to wyraźnie. Niektóre rzeczy nie poukładały się po naszej myśli zarówno przed spotkaniem, jak i w jego trakcie. Poza tym przestrzegałem, że drużyna z Wrocławia nie jest słaba. Przypasował jej nasz tor, zwłaszcza na starcie i przeżywaliśmy męczarnie.

Indywidualnie w naszej drużynie najlepiej spisał się Paweł Przedpełski. Szkoda, że odniósł kontuzję. Kiedy może wrócić na tor?
Nie chcę się głośno wypowiadać za lekarzy. Oczywiście chciałbym, żeby wrócił jak najszybciej, ale spójrzmy na to w ten sposób, że mamy początek rozgrywek i Paweł będzie nam potrzebny bardziej nie w najbliższym meczu, ale kolejnych. Dlatego nie ma sensu wywierać na nim jakiejkolwiek presji. Wolę, żeby się wykurował i wrócił w dobrej dyspozycji. Widać po nim, że bardzo dobrze przepracował okres przygotowawczy. W sparingach na początku bywało różnie, ale właśnie po to one są, żeby wyeliminować błędy i Paweł to zrobił. U progu sezonu jest w bardzo dobrej dyspozycji, jedzie pewnie.

Czego nie można powiedzieć o drugim juniorze, Oskarze Fajferze, który w meczu z Betardem zaprezentował się fatalnie. Co się z nim stało?
Głośno nie będę o tym mówił, ale to wymaga dłuższej analizy i pracy. O ile jestem w miarę spokojny o postawę Kacpra Gomólskiego bo wiem, że to była jednorazowa wpadka, to z Oskarem Fajferem może być większy problem. Mam nadzieje, że do najbliższego meczu uporządkuje pewne sprawy i zacznie jechać tak, jak od niego oczekujemy. Ma 21 lat, to jego ostatni sezon juniorski i na swoim torze nie powinien przegrywać z absolutnymi debiutantami w rozgrywkach ekstraligowych.

Reszta zespołu pojechała trochę w kratkę.
Na pewno każdy oczekiwał czegoś więcej po Gomólskim. Ale jak patrzę na niego, to wydaje mi się, że naprawdę jest w dobrej dyspozycji i to była tylko wpadka. Łaguta miał wpadkę w pierwszym wyścigu, Doyle wypadł na plus, Holder też, tych plusów wystarczyło na tyle, żeby zremisować.
Cieszyć może postawa Doyle’a, który w debiucie udowodnił, że da sobie radę w ekstralidze.
Poradził sobie w pierwszym meczu i wydaje mi się, że podobnie będzie w następnych. Na pewno nie będzie mu lekko, łatwo i przyjemnie, ale jest gotowy do tego, żeby się pościgać z najlepszymi. Nie sądzę, by nagle zaczął odstawać od reszty drużyny.

Niemiłą niespodzianką była na pewno frekwencja na Motoarenie. Zastanawialiście się nad przyczynami?
Zgadza się, to było dla mnie duże rozczarowanie, gdy jeszcze przed meczem patrzyłem na puste trybuny. Pierwszy mecz, inauguracja sezonu, w poprzednich latach gromadziły w Toruniu komplety kibiców. Dlatego oceniam frekwencję jako bardzo słabą, mamy dużo do myślenia, co i jak trzeba zrobić. Może ze strony klubu zabrakło niektórych działań, a może, obym się mylił, żużel w naszym mieście już się przejadł i ludzie myślą o czymś innym? Ale wnioski będzie można wyciągnąć dopiero po kilku meczach. Inna sprawa, że pora rozegrania spotkania nie była najszczęśliwsza. Godzina 19.30 to nie jest dobre rozwiązanie. Wiem, że będą różne tłumaczenia, że to telewizja rządzi, ale pamiętajmy, iż największym sponsorem klubu jest człowiek, który kupuje bilet i przychodzi na mecz. Trzeba mu stworzyć komfortowe warunki, a godzina rozpoczęcia jest jednym z nich. Skoro mówimy, że żużel jest sportem rodzinnym, to nie można rozpoczynać spotkań tak późno, bo nikt z dzieciakami w niedzielę wieczorem na stadion nie przyjdzie, mając w perspektywie to, że trzeba w poniedziałek rano wstać do pracy lub szkoły. Poza tym patrząc na frekwencję na innych stadionach, to choć była lepsza niż u nas, też nie powalała. Rewelacji nie było. Można się chwalić poziomem oglądalności transmisji, ale na trybunach, jak na inauguracyjną kolejkę, wypadło to przeciętnie, a nawet słabo.

Podczas meczu w Toruniu o mało nie doszło do tragedii, gdy pękła rama motocykla Taia Woffindena i część jego sprzętu wylądowała na trybunach. Jak mogło do tego dojść?
Takie rzeczy się zdarzają. To kwestia tego, jak mocne jest uderzenie w tor czy bandę. Choć Woffindenowi rama pękła podczas jazdy, gdy wjeżdżał w łuk. Na razie ramy nie wymagają homologacji. Gdyby taka homologacja była obowiązkowa, znacznie wzrosłyby jednak koszty uprawiania żużla, które i tak w tej chwili są najwyższe w historii.

Przed sezonem wydawało się, że ekstraliga podzieli się na dwie czwórki drużyn. Po pierwszej kolejce jednak można dojść do wniosku, że chętnych do awansu do play off będzie więcej...
To dopiero początek rozgrywek, więc nie przesądzałbym jeszcze niczego. Nie wiadomo, czy ci, którzy dobrze zaczęli, będą tak jeździć dalej. Trzeba też spojrzeć w jakich składach jechali, czy mieli problemy kadrowe, czy nie. Inną rzeczą, która mocno będzie determinowała rozgrywki, jest kondycja finansowa klubów. Może się okazać, że w tych drużynach, które będą fajnie jechać, ktoś nagle powie, że trzeba coś odpuścić, bo brakuje pieniędzy na to, żeby jeździć w pełnym składzie.

Po tym, jak kontuzje odnieśli Adrian Miedziński i Paweł Przedpełski nie masz praktycznie pola manewru. Zastanawiałeś się nad tym, czy spróbować kogoś wypożyczyć, czy będziesz czekał, aż ta dwójka wyzdrowieje?
Poczekam. Nie ma praktycznie alternatywy. Kogo miałbym wypożyczyć? Byli wprawdzie zawodnicy, którzy jeszcze przed sezonem deklarowali, że powalczą o miejsce w naszym składzie, ale jakoś ich teraz nie widzę.cp