Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przykładamy ucho do murów kolejnej ciekawej toruńskiej kamienicy. Jakie kryje tajemnice?

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Na pierwszym planie Dom Eskenów, na drugim dawna siedziba hurtowni Józefa Szwieca, obrabowana przez nieuchwytnych złodziei
Na pierwszym planie Dom Eskenów, na drugim dawna siedziba hurtowni Józefa Szwieca, obrabowana przez nieuchwytnych złodziei Archiwum
Kamienica przy Łaziennej 18 jest dziś siedzibą władz kościelnych. Wcześniej jednak służyła między innymi masonom, a także rodzinie pewnego toruńskiego bohatera.

Jakże ciekawie żyje się w mieście z bogatą historią i tradycjami. W Toruniu każdy kamień jest w stanie zasypać słuchacza gradem przeróżnych opowieści, trzeba tylko poświęcić mu nieco uwagi i skłonić do mówienia. Doskonałym, wielokrotnie już przez nas wykorzystywanym narzędziem służącym wyciąganiu takich zeznań, są archiwalne gazety.

Uzbrojeni w jedno z listopadowych wydań „Słowa Pomorskiego” z 1927 roku zbliżamy się do obecnej siedziby kurii biskupiej. Zwijamy gazetę w rulon, z jednej strony przykładając ją do ściany, a z drugiej do ucha. Coś tam zgrzyta, coś tam stuka - jakieś roboty budowlane? Nad oknami budynku widać cyrkle i kielnie murarskie, jednak to pamiątki po słynnej loży masońskiej, która mieściła się tu do końca XVIII wieku. To nie remont, to... napad!

„W nocy z piątku na sobotę 19 bm. dokonano w mieście naszem w sposób wprost sensacyjny niebywale śmiałej kradzieży - pisało „Słowo Pomorskie”. - W domu nr. 18 przy ulicy Łaziennej na parterze mieszczą się biura i składy hurtowni tytoniowej p. Józefa Szwieca. Pod lokalem hurtowni znajdują się obszerne piwnice, w których przechowywane są różne skrzynie.

Złodzieje musieli prawdopodobnie ukryć się w piwnicy za dnia i dali się tam zamknąć. W nocy zupełnie swobodnie zabrali się do pracy: przedziurawili świdrami sklepienie nad piwnicą, grubości łącznie z podłogą biura przeszło pół metra. Dostali się przez otwór do wnętrza biura (na parterze), którego okna wychodzą na ulicę Łazienną, okiennice jednak były zamknięte, co złodziejom znakomicie ułatwiło zadanie, rozbili zaniki przy kasie ogniotrwałej i zabrali jej zawartość, m, in.: biżuterję i złoto, gotówkę, weksla in blanko (weksle klienteli p. Szwieca porzucili). Rzeczywiste straty jeszcze nie są ustalone zanim nie sprawdzone zostaną księgi buchalteryjne, p. Szwiec oblicza straty w przybliżeniu na przeszło 10 tys. zł.
[break]
Złodzieje wyszli z lokalu przez drzwi, prowadzące z piwnicy na ulicę wyświdrowawszy od wewnątrz dziurę w drzwiach i wyjąwszy w ten sposób skobel z kłódką.

Pracować musieli b. ciężko i uporczywie, o czem świadczy gruba warstwa kurzu, jaką pokryte jest całe wnętrze piwnicy i lokalu biura. Po ciężkiej „pracy” musieli zapewne jeszcze chwilkę wypocząć, przyczem raczyli się wódką, pozostawiając próżną butelkę na miejscu zbrodni”.

Jak widać zostawili wiele śladów, jednak najprawdopodobniej nie zostali wyśledzeni i złapani. Jak mówi pan Bohdan Orłowski, gospodarz strony oToruniu.net, który odnalazł ślady napadu na łamach przedwojennej gazety, „Słowo” już więcej o rabusiach nie wspomina. Zostawmy ich zatem, poświęcając nieco czasu ofierze.

Nazwisko Szwiec powinno być w Toruniu doskonale znane, uhonorowane chociażby niebieską tabliczką wiszącą przy jakiejś ważniejszej ulicy. Niestety, jak to często w Toruniu bywa, o Szwiecach pamiętają obecnie raczej nieliczni.

Józef Szwiec przybył do Torunia z Chicago po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Sam zresztą przyłożył do tego rękę, walczył bowiem w oddziałach gen. Hallera. Po 1920 roku ściągnął nad Wisłę swoją rodzinę i rozpoczął bardzo aktywną działalność. Handlował wyrobami tytoniowymi, początkowo przy ul. Królowej Jadwigi, a od 1924 roku przy Łaziennej 18. Później był również właścicielem restauracji Pomorzanka oraz dyrektorem kina przy ulicy Mickiewicza.

Nazwisko zasługuje jednak na uwagę przede wszystkim ze względu na syna pana Józefa, Waldemara Szwieca. Jeden z najsłynniejszych Cichociemnych wychował się w Toruniu, zdał maturę w obecnym I LO, gdzie na szczęście doczekał się tablicy pamiątkowej i uwagi ze strony działającego w podziemiach szkoły Muzeum Historyczno-Wojskowego.

Zrzucony nad okupowanym krajem w 1942 roku, Szwiec stał się partyzancką legendą Gór Świętokrzyskich. Będąc podwładnym słynnego majora „Ponurego”, przerósł mistrza. Jesienią 1943 roku, na czele 80 żołnierzy uderzył na miasto Końskie, zmusił do ucieczki cały stacjonujący tam dwutysięczny niemiecki garnizon i zabierając z magazynów potrzebne mu zaopatrzenie, wrócił do bazy nie tracąc w tej akcji ani jednego człowieka. Sam zginął, niestety, półtora miesiąca później.
W listopadzie 1927 roku zapewne przyglądał się rozrytym ścianom ojcowskiej hurtowni, miał wtedy jednak dopiero 12 lat, niewiele zatem był w stanie zrobić.

Na koniec warto dodać, że w 1927 roku, kiedy rabusie demolowali piwnicę i parter kamienicy, na piętrze przy Łaziennej 18 nadal działała jeszcze loża „Pod Ulem”. Kres jej ponadstuletniego istnienia przyszedł dopiero w drugiej połowie lat 30. Do grona bywających tu wolnomularzy należał wtedy m.in. Konrad Raapke, jeden z właścicieli fabryki kotłów na Mokrem.

Jeden adres i tyle ciekawych postaci oraz wydarzeń. A przecież udało nam się jedynie skubnąć historię tej kamienicy!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Przykładamy ucho do murów kolejnej ciekawej toruńskiej kamienicy. Jakie kryje tajemnice? - Nowości Dziennik Toruński

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska