Przyszłość wójta

Jak większość referendów, tak i to w Brzoziu upadło z powodu niskiej frekwencji. Wójt zachowa stanowisko, chociaż 95 procent głosujących domagało się jego odwołania.

Konflikt w Brzoziu nabrzmiewał od kilku miesięcy. Przełomowym momentem było spotkanie z udziałem wójta i kilku posłów z regionu, gdzie prawie doszło do linczu wójta Mieczysława Jętczaka.

Organizatorzy referendum nie zgadzają się z obecną polityką gminy. Skarżą się na wysokie podatki i opłaty lokalne, niegospodarność gminy, zarzucają wójtowi łamanie prawa przy prowadzeniu inwestycji i sprzedaży gminnych nieruchomości, brak inwestycji dla nowych miejsc pracy, brak promowania turystyki oraz niski poziom działań dotyczących bezpieczeństwa i czystości w gminie.

Wójt dementuje wszystkie zarzuty, a w spornych kwestiach odsyła do odpowiednich przepisów.

Dotychczas Mieczysław Jętczak za swoją pracę zbierał raczej laurki. Ludzie pamiętają, że w 2004 roku przejął gminę, której groziło bankructwo i rozparcelowanie pomiędzy sąsiednie samorządy. Jednak od tego czasu wiele się zmieniło.

Czarę goryczy przelała podwyżka opłat za odbiór nieczystości, ale mieszkańcom przeszkadzają także najwyższe w powiecie zarobki wójta, co jest wprost zestawiane z najwyższymi kosztami utrzymania urzędu i podatkami. Kampania referendalna rozgorzała na dobre w internecie. Organizatorzy i przeciwnicy wójta prowadzili agitację na stronie brzoziewybory.pl, a środowiska prourzędowe pod adresem referendumbrzozie.pl.

W tym okresie w obronie wójta stanęli na łamach niektórych mediów w cyklu publikacji m.in. radny powiatu PSL, Przemysław Górski czy były burmistrz Brodnicy Wacław Derlicki, podważając sens referendum.

<!** reklama>Tymczasem organizatorzy nie mieli problemów ze spełnieniem podstawowego wymogu m.in. w sprawie liczby 290 podpisów, zyskując poparcie blisko 400 mieszkańców, co wystarczyło, żeby rozpisać głosowanie. Co ciekawe, w czasie kampanii nawet niektórzy dziennikarze namawiali Czytelników do pozostania w domach. W niedzielę lokale wyborcze były czynne od godziny 7 do 21. Z 2 905 uprawnionych do głosowania do urn wybrało się 599 osób, z czego 568 domagało się odwołania wójta Mieczysława Jętczaka. Dla ważności referendum powinno uczestniczyć 773 mieszkańców. Tego warunku nie udało się spełnić ani w Brzoziu, ani w żadnym innymi głosowaniu od początku roku w województwie.

Dla wójta jest to pyrrusowe zwycięstwo. Zachował stanowisko, ale w kontekście przyszłorocznych wyborów nastroje społeczne są złe.

W 2010 roku w wyborach uczestniczyło 1287 osób. W niedzielę blisko 600 opowiedziało się przeciwko obecnej polityce Mieczysława Jętczaka, więc można się spodziewać, że w czasie wyborów poparliby ewentualnego konkurenta do fotela wójta. Organizatorzy referendum przygotowali oświadczenie i w rozmowach odsyłają do niego. - Bardzo dziękujemy mieszkańcom gminy Brzozie za tak aktywny udział w referendum. Udział ponad 20 proc. mieszkańców gminy to wielki sukces, szczególnie biorąc pod uwagę silnie i nieetyczne zniechęcanie mieszkańców do należnego im prawa do głosowania - czytamy w oświadczeniu. - Obiecujemy Wam mieszkańcom, że będziemy jeszcze bardziej aktywni w zakresie kontroli władzy. Już teraz zapraszamy na następne spotkania sołeckie, gdzie będziemy rozmawiać o problemach oraz wspólnie działać by je rozwiązać. Zapraszamy również do udziału w sesjach rady gminy.

Nie udało nam się porozmawiać z wójtem Brzozia. Cytujemy oficjalny komunikat: - Serdecznie dziękuję wszystkim, którzy po raz kolejny obdarzyli mnie zaufaniem, nie idąc na niedzielne referendum w gminie Brzozie. Dzięki Wam będę mógł nadal pełnić funkcję wójta. Nie zawiodę Państwa zaufania - pisze Mieczysław Jętczak.

W przypadku przegranej wójta, nie byłoby wyborów uzupełniających, ale do końca kadencji urząd sprawowałby wyznaczony komisarz.

[email protected]