O schronisku w Radysach bardzo głośno zrobiło się w czerwcu. Wtedy wkroczyli tam obrońcy praw zwierząt wraz z policją i przedstawicielami prokuratury. W przytulisku, na którym jego właściciele zarabiali miliony, było ponad tysiąc psów.
Polecamy
Wszystkie zarobaczone, zapchlone, chore, niedożywione. Schronisko zostało zamknięte, jego właściciele dostali tymczasowy areszt, a z psami trzeba było coś zrobić. Nad losem podopiecznych z Radys pochylili się też toruńscy miłośnicy zwierząt. Po konsultacji z miastem zapadła decyzja, że do toruńskiego przytuliska trafi 20 psów z Mazur. W sumie jednak przyjechało ich 24. Większość wylęknionych, wycofanych, nieufnych i wymagających leczenia.
- Cieszę się, że nie pojechaliśmy tam wtedy, gdy w tym strasznym miejscu było tysiąc psów. Myślę, że wszyscy poczulibyśmy się psychicznie złamani – wspomina swoją wizytę na Mazurach Agnieszka Szarecka, szefowa Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt na Bydgoskim Przedmieściu w Toruniu. - To co mnie najbardziej zaszokowało, to stosunek tych zwierząt do ludzi, a właściwie jego brak. One nie znają kontaktu z człowiekiem, nie wiedzą jak reagować na dotyk czy głaskanie. Myślę, że w ogóle rzadko widywały ludzi. Poprzednie szefostwo tego strasznego schroniska miało pod opieką 2,5 tys. psów, a tylko 8 osób do obsługi. Nie było więc szans na żadne głaskanie, spacery czy inny kontakt.
17 lipca Fundacja „Najlepszy przyjaciel” działająca przy toruńskim schronisku rozpoczęła zbiórkę na ratowanie Radysiaków. Potrzeba w sumie 10 tys. zł, z których dotąd udało się zebrać ponad 7 tys. zł.
Polecamy
Przywiezione z Mazur psy najpierw przeszły szczegółowe badania. Okazało się, że są straszliwie zarobaczone, czemu już starano się zaradzić. Zwierzaki zostały także zaszczepione.
- Za chwilę ruszamy ze sterylizacjami i kastracjami. Na początek pójdą psiaki, które nie boją się ludzi. Z tymi najbardziej strachliwymi jeszcze poczekamy. Niestety, dwie sunie - Amanda i Thelma - są ciężarne. I w zasadzie nic w tym dziwnego, skoro w Radysach psy i suczki bez zabiegów siedziały w jednym kojcu. W przypadku obu dziewczyn na dniach wykonane zostaną zabiegi sterylizacji aborcyjnej – opowiada Agnieszka Szarecka.
Nie lada wyzwaniem będzie oswojenie tej grupy psów z Radys, które rzadko miały kontakt z człowiekiem, trzymają się na dystans i mimo włożonych starań wciąż boją się ludzi.
- Socjalizacja strachulców przebiega pod czujnym okiem naszych zoopsychologów. Dla każdego psiaka opracowywana jest terapia behawioralna, każdy też pies ma przypisanego konkretnego opiekuna. Uczymy je czym jest spacer, oswajamy z nieznanymi dotąd bodźcami. Pierwsze efekty w kilku przypadkach są już widoczne, ale przed niektórymi psiakami naprawdę długa droga – dodaje Agnieszka Szarecka.
W schronisku zakładają, że za mniej więcej dwa tygodnie pierwsze psy przywiezione z Radys będą kwalifikowane do adopcji. Znalezienie dla nich dobrych, kochających i cierpliwych domów będzie dużym wyzwaniem.
Na koniec przypominamy, że trwa zbiórka na pomoc zwierzakom z Mazur. Oto link do niej: https://www.ratujemyzwierzaki.pl/nasze-radysiaki.
Sportowcy dla powodzian
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?