Pomysł Ruchu Palikota w sprawie in vitro popierają radni SLD, a zdecydowanie przeciwni są rajcy PiS. W Czasie Gospodarza - zdania podzielone. Opozycyjna PO dystansuje się.
<!** Image 3 align=none alt="Image 200992" sub="Wczoraj członkowie Ruchu Palikota razem z posłem Maciejem Wydrzyńskim złożyli wniosek w sprawie finansowania in vitro w biurze Rady Miasta Torunia [Fot.: Jacek Smarz]">Jak zapowiedzieli, tak zrobili. Wczoraj toruńscy działacze Ruchu Palikota złożyli w biurze Rady Miasta wniosek, w którym apelują do radnych, by rozpoczęli prace nad przygotowaniem programu dofinansowania leczenia niepłodności metodą in vitro.
Proponują, by gmina przeznaczyła na takie leczenie kwoty od 3 do 5 tys. zł. Ale tak, by każdorazowo sumy nie przekraczały 80 proc. wszystkich poniesionych przez pary kosztów.<!** reklama>
SLD jest „za”
Trzyosobowy klub radnych SLD popiera pomysł.
- Choć zasadniczo to państwo powinno zapewnić takie dofinansowanie. Skoro jednak tak się nie dzieje, dopuszczamy, by uczynił to samorząd - mówi Tomasz Kruszyński, szef klubu w toruńskiej Radzie Miasta. - Jeśli przedstawiciele Ruchu Palikota zwrócą się z tym do nas, to jesteśmy gotowi do współpracy.
PiS mówi „nie”
- W budżecie brakuje pieniędzy na zabiegi podstawowe, takie, które ratują życie. Wobec tego uważam, że tymi sprawami powinniśmy zająć się w pierwszej kolejności, a nie wydawać tak potrzebne dzisiaj pieniądze na in vitro - mówi radny Jacek Kowalski. Dodaje, że inicjatywa palikotowców ma na celu wywołanie szumu medialnego, a co za tym idzie - zaistnienie na lokalnej scenie politycznej.
Podzieleni gospodarze
Radni Czasu Gospodarzy nie mówią jednym głosem.
- Całym sercem jestem za pomaganiem osobom dotkniętym problemem bezpłodności, ale raczej nie jestem za obciążaniem tą pomocą budżetu miasta. In vitro powinno finansować państwo - uważa Jarosław Beszczyński, szef klubu Czas Gospodarzy.
Sławomir Kruszkowski natomiast nie ma nic przeciwko takiemu rozwiązaniu.
- Jest nas coraz mniej w Toruniu, więc może byłaby to dobra metoda na zwiększenie naszej liczebności - mówi. - Przykład Częstochowy pokazuje, że dofinansowanie z miejskiej kasy jest możliwe.
Platforma czeka na konkrety
Opozycyjna w Toruniu Platforma Obywatelska dystansuje się.
- Dopóki inicjatywa Ruchu Palikota jest tylko wolno rzuconym pomysłem, dopóty nasz klub nie będzie zajmował konkretnego stanowiska - podkreśla radny Paweł Gulewski. - Ważny jest tutaj nie tylko ideologiczny aspekt, ale i finansowy. Tak naprawdę nie wiemy, o ile par w Toruniu chodzi. A nie zapominajmy, ze Toruń jest na liście najbardziej zadłużonych miast w Polsce.
Alternatywa obywatelska
Jeśli nie znajdzie się grupa radnych, która zajmie się projektem dofinansowania in vitro, Ruchowi Palikota (bez przedstawicieli w Radzie Miasta) zostanie jedna droga - opracowanie uchwały i zgłoszenie jej jako tzw. projekt obywatelski. Po warunkiem, że dołączy do niego przynajmniej 150 podpisów mieszkańców Torunia.
Według wyliczeń palikotowców w Toruniu jest około 110 par wymagających leczenia metodą in vitro.
W Częstochowie skorzystało 29 par
Częstochowa jest pierwszym miastem w Polsce, w którym zdecydowano się dofinansowywać leczenie metodą in vitro. W październiku br. taką decyzję podjęli tamtejsi radni.
Do programu zgłosiło się 29 par. Jakie musiały spełnić warunki, by otrzymać 3 tysiące złotych dofinansowania? Po pierwsze, zgodzić się na przeprowadzenie przynajmniej jednej procedury in vitro i ponieść pozostałe koszty. Kobieta musiała mieć 20-37 lat. Początkowo radni podyktowali warunek meldunkowy, ale po interwencji wojewody właśnie się z niego wycofali.
Na stanowisko toruńskiego prezydenta jeszcze czekamy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?