Radni z Obrowa lubią się szkolić. Za czyje pieniądze?

<!** Image 3 align=none alt="Image 214782" >

Poznać „wzór na budżet” samorządowcy z Obrowa pojechali aż do Juraty na kilkudniowe szkolenie do luksusowego ośrodka „Delfin”. Zimą szkolili się w Zakopanem.

<!** reklama>

Szkolenia dla radnych i urzędników z różnych zakresów organizuje firma Suprema Lex. Koszt kilkudniowego zdobywania wiedzy połączony z relaksem i doładowaniem akumulatorów (cytat z oferty firmy) to średnio 990 zł od osoby (z zakwaterowaniem i wyżywieniem). W czerwcu grupa radnych gminnych z Obrowa oraz urzędniczki pod wodzą wójta Andrzeja Wieczyńskiego pojechali na takie szkolenie do Juraty. To jeden z najdroższych nadbałtyckich kurortów. Zakwaterowani zostali w ośrodku „Delfin”. - U nas jest sporo ponadstandardowych atrakcji: sauna, korty tenisowe, kawiarnia, wieczorki taneczne dla dorosłych - słyszymy, dzwoniąc do recepcji.

Ten wzór nas zaskoczył

Do „Delifina” ekipa z Obrowa pojechała gminnym busem. Szkolenia zaczynały się o godz. 9. - Połowa radnych na nie nie przychodziła, bo odsypiała wieczorne zabawy z tańcami. I nie tylko z tańcami - relacjonuje nasz informator (dane do wiad. red.), uczestnik wyprawy.

Pełni dobrej woli postanawiamy jednak dowiedzieć się, czego radni się w Juracie nauczyli. Udaje nam się porozmawiać z radnym Andrzejem Wierzbickim, prowadzącym sklep meblowy i gospodarstwo rolne.

- Nie pamiętam, jaki tytuł nosiło to szkolenie. Nie pamiętam, ilu nas z Obrowa tam pojechało. Nie liczyłem. Nie wiem też, ile kosztowało to szkolenie. Nie pytałem. Wójt powiedział, że jedziemy na szkolenie, to pojechałem - mówi Wierzbicki. - Ale to było dobre szkolenie. Było o komisji rewizyjnej, o budżecie, i nawet o oświacie. Ten pan, który nas szkolił, powiedział nam, ze gmina już nie będzie mogła się zadłużać do poziomu 60 procent. I podał nam wzór na tworzenie budżetu. Ten wzór nas bardzo zaskoczył.

Co jeszcze z Juraty zapamiętał radny? To, że w szkoleniu uczestniczyło ok. 100 radnych i urzędników z różnych gmin. I że goście z jakiejś podwarszawskiej gminy (nazwy nie pamięta) narzekali, że muszą płacić „janosikowe”.

W Zakopanem też byliśmy

Andrzej Wierzbicki na podobne szkolenie, w podobnym gronie obrowian, wyjechał też zimą do Zakopanego (w obie strony to ponad tysiąc kilometrów). Czego się tam nauczył? - To było coś o samorządzie. To znaczy, o zmianach w przepisach w samorządzie - mówi.

Pytamy, czy takiej wiedzy radni nie mogliby zdobywać tańszym kosztem, bliżej Obrowa. Radny się oburza. - Wszyscy się teraz szkolą. Moją kuzynkę firma prywatna wysłała na szkolenie aż do Ameryki. Aż za 12 tysięcy zł - argumentuje.

Ile to kosztuje budżet?

Jak słyszymy, szkolenia w Obrowie to tradycja. Były w Zakopanem i Juracie, a wcześniej - w Ciechocinku. - Ten „X”, co na nas donosi (tu pada nazwisko radnego poprzedniej kadencji) niech się przyzna, że też jeździł na te szkolenia. Jak wskoczył do basenu w Ciechocinku, to połowę wody wylał. Ścierać po nim musieli - grzmi Andrzej Wierzbicki.

Kto płaci za podróże radnych i urzędników? Mieszkańcy gminy. - Pierwszy raz byłem na takim szkoleniu, właśnie w Juracie. Powiedziano mi, że pieniądze na nie są zabezpieczone w budżecie gminy i że na każdego radnego rocznie zagwarantowany jest tysiąc złotych - mówi Zbigniew Słupczewski, wiceprzewodniczący rady.

Oczywiście, o wyjaśnienia poprosiliśmy wójta Andrzeja Wieczyńskiego. Pytania o Juratę i Zakopane (kto, co, jak, w jakim celu i za ile) wysłaliśmy do niego mailem we wtorek rano. Wczoraj o godz. 15 otrzymaliśmy od wójta taką odpowiedź:

„Informuję, że udzielenie informacji dla prasy na przedstawione przez Panią pytania odbywa się na podst. ustawy o dostępie do informacji publicznej (art. 3a ustawy z 26.01.1984 r. prawo prasowe). (...) Z uwagi na fakt, że informacja, której dotyczy wniosek jest tzw. informacją przetworzoną, należy uzasadnić, w jakim celu i z jakich powodów miałoby nastąpić jej udzielenie (wskazać podstawy faktyczne). W razie nie uzupełnienia braków Pani wniosku, nie zostanie nadany mu dalszy bieg”.

Do tematu wrócimy.