Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radość dał pierwszy dzik

Dorota Witt
O tym, że strzela dla adrenaliny, a o las dba dla satysfakcji i o tym, że poluje zgodnie z katechizmem opowiada CECYLIA RYGIELSKA, jedyna myśliwa w zdominowanym przez mężczyzn Kole Łowieckim „Grzywacz” z Kowalewa Pomorskiego.

O tym, że strzela dla adrenaliny, a o las dba dla satysfakcji i o tym, że poluje zgodnie z katechizmem opowiada CECYLIA RYGIELSKA, jedyna myśliwa w zdominowanym przez mężczyzn Kole Łowieckim „Grzywacz” z Kowalewa Pomorskiego.

<!** Image 3 align=right alt="Image 205294" sub="Fot. Jacek Smarz">Na polowaniach jest Pani jedyną kobietą wśród 41 mężczyzn. Panuje równouprawnienie?

Nie odczuwam odmienności, jestem myśliwym, tak jak koledzy, żadnym wyjątkiem. Prawie każde koło łowieckie ma w swoich szeregach Diany. To bardzo miłe określenie wskazuje, że kobiety polowały już w starożytności, bo Diana była rzymską boginią łowów. Uprawnienia mamy wszyscy jednakowe i te same obowiązki. Działamy na podstawie Ustawy o prawie łowieckim i Statutu Polskiego Związku Łowieckiego. Ten jest dla myśliwego katechizmem. Określa nasze zadania, nakazuje prowadzenie gospodarki łowieckiej: hodowlę i pozyskiwanie zwierzyny oraz jej ochronę. Jesteśmy zobowiązani do ustalanie kierunków i zasad rozwoju łowiectwa, współdziałania z Lasami Państwowymi, czuwania nad przestrzeganiem przez członków prawa, etyki i tradycji łowieckich.

Do pełnienie tych zadań trzeba się chyba specjalnie przygotować...

Każdy, kto chce zdobyć uprawnienia, musi złożyć wniosek o przyjęcie na staż w kole łowieckim lub w zarządzie okręgowym PZŁ. Ta nauka trwa rok, obejmuje szkolenie teoretyczne, strzeleckie i przygotowanie praktyczne. Kandydat ma swojego opiekuna - doświadczonego myśliwego. Po pozytywnie zakończonym stażu adept zdaje egzamin. Daje on podstawowe uprawnienia do polowania i zakupu broni. Swój staż wspominam bardzo dobrze, starsi koledzy chętnie pomagali, doradzali, choć w terenie nie było zmiłuj się.

<!** reklama>

A poza strzelnicą, kiedy musiała Pani uczyć się na pamięć fachowego języka?

On nie podlega dyskusji, po prostu trzeba go opanować, bo jeśli myśliwy nie posługuje się właściwym określeniem, to jest jakby inny, nie pasuje do reszty. Dla mnie dziś zając ma gały, trzeszcze albo patry, nie oczy, sarna „chodzi w sukni”, a na zadzie ma białą plamę, czyli po naszemu - talerz, lustro albo serwetkę.

Jak trzeba przygotować się do polowania?

Polowania zbiorowe muszą być zaplanowane: deklarujemy, że w konkretnym terminie będziemy strzelać do określonej zwierzyny, zgodnie z kalendarzem polowań. Ich urok to możliwość wspólnego chodzenia po lesie, wymiany doświadczeń. Na polowanie indywidualne trzeba mieć imienne zezwolenie, podać rodzaj zwierzyny, a w „Zeszycie wyjść w łowisko” trzeba wpisać nazwę terenu lub numer ambony i czas polowania. Tu zaczyna się przygoda! Można polować na deptaka lub na zasiadkę. Zależy od pory roku, rodzaju zwierzyny, kierunku wiatru, od tego, na co polujemy, czy chcemy podchodzić zwierzę, czy cierpliwie czekać na ambonie, nieraz aż do świtu. Każda pora roku ma dla myśliwych swój urok. Wiosna, budząca nowe życie, lato - lekko rozleniwione, kiedy młodzież dorasta, jesień, kiedy zbieramy dary natury, ale też przygotowujemy się do zimy, bo gdy śnieg i mróz uniemożliwią zwierzynie znajdowanie pokarmu, rolą myśliwego jest pomóc w przetrwaniu biedy, czyli dokarmianie.

Skąd u Pani miłość do myślistwa?

Polował mój dziadek, potem mąż. W dzieciństwie dziadek zabierał mnie na dokarmianie, leśne wycieczki i podchody, podczas których obserwowaliśmy zwierzęta. I ta ukryta pasja gdzieś tam w duszy drzemała do czasu, kiedy mogłam ją zrealizować.

W Pani domu wiszą rogi upolowanego jelenia?

Tak, ale polował mąż. Moje trofea są raczej przeciętne, ale pamiętam radość z pierwszego upolowanego dzika z niezłym orężem. Na początku mojej przygody myśliwskiej wielokrotnie podchodziłam rogacza wielotykowca. Mimo starań, do bliższego spotkania nie doszło, ale i tak to jedno z najciekawszych wspomnień. Bycie myśliwym to nie tylko frajda, ale i praca z pełnym zaangażowaniem, wiara w sens tego, co się robi. Satysfakcję przynosi też działanie dla rozwoju łowiska.

Pamięta Pani swoje pierwsze wyjście w teren? Były obawy?

Raczej chęć zdobycia większych umiejętności. Na pewno było trochę adrenaliny przy pierwszych samodzielnych wyprawach w łowisko. Praktyczny kontakt z bronią miałam już w liceum na lekcjach przysposobienia obronnego. Strzelanie nie budzi mojego przerażenia, ważne są spokojne ręce i celne oko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska