Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rafał Kłoczko. Zdolny dyrygent z Torunia

Mirosława Kruczkiewicz-Siebers
Mirosława Kruczkiewicz-Siebers
Rafał Kłoczko stawia w zyciu na muzykę
Rafał Kłoczko stawia w zyciu na muzykę Archiwum artysty
- Podoba mi się to, co robię. Mam 29 lat. To mało jak na dyrygenta, to dopiero początek mojej drogi - mówi Rafał Kłoczko.

Niedawno w radiowej audycji wystąpił Pan jako pianista, akompaniator śpiewaka. Ma Pan kilka zawodów?

Kończyłem dyrygenturę, teraz pracuję nad doktoratem z tej dziedziny. Mam magisterium z teorii muzyki i licencjat z kompozycji. A jako dyrygent interesujący się operą nie wyobrażam sobie, bym nie potrafił podejść do fortepianu i od niego poprowadzić próbę, pracować w ten sposób z wokalistą. Dzięki tej umiejętności lepiej wyczuwa się drugiego artystę, jego frazę czy oddechy.

Ponoć ma Pan za sobą też studia niemuzyczne...

Na germanistyce wytrzymałem kilka dni, na zarządzaniu kilka tygodni, na telekomunikacji i elektrotechnice niecały rok. Któregoś dnia będąc na tym ostatnim kierunku po prostu wyszedłem z wykładu i pojechałem do domu powiedzieć rodzicom, że chcę studiować na akademii muzycznej, bo wszelkie próby odcięcia się od muzyki nie działają.

Zobacz galerię: Natalia Kukulska i Atom String Quartet

Próbował się Pan... odciąć od muzyki?

Do szkoły muzycznej trafiłem jako trzynastolatek. Na fortepian, o którym myślałem, było już za późno. Wybrałem fagot, ale nie życzyłbym nikomu w orkiestrze takiego fagocisty, jakim byłem. Szkołę muzyczną zawsze traktowałem jako nadobowiązkowe zajęcia pozalekcyjne. Właściwie zostałem tam tylko ze względu na panią Magdalenę Cynk, która dowiedziała się, że komponuję i bardzo mnie do tego zachęcała. Od początku wspierała mnie jako artystę, była dla mnie nie tylko inspiracją, ale i przyjacielem. Pasja muzyczna zaczęła się rozwijać. Pamiętam ten moment, gdy siedząc w szkole muzycznej komponowałem nokturn i nagle poczułem, że jestem szczęśliwy. A kiedy po wspomnianych próbach odcięcia się od muzyki trafiłem na akademię, zrozumiałem, że jestem na swoim miejscu.

Ale inżynier to fach dający większą stabilizację życiową...

Tak, moi znajomi ze studiów technicznych mają już mieszkania, a ja o kredycie na mieszkanie mogę pomarzyć, bo, choć pracuję przez cały czas, to stałej posady nie mam. Nie zamieniłbym się jednak. Podoba mi się to, co robię. Mam 29 lat. To mało jak na dyrygenta, to dopiero początek mojej drogi.

Czytaj teżAmbitne plany Toruńskiej Orkiestry Symfonicznej

Niezły początek drogi! Asystent kapelmistrza Filharmoników Wiedeńskich na Festiwalu Operowym w Salzburgu! Jak Pan trafił do pracy, o której marzy wielu dyrygentów?

Oj, to dość długa opowieść. Ujmując rzecz w skrócie, przygotowywałem kiedyś materiały nutowe dla Salzburger Fest-spiele, potem zostałem też polecony jako dyrygent. Tak nawiązał się kontakt. Później przyszło już zaproszenie od dyrekcji festiwalu.

Na czym polegała praca na festiwalu?

Byłem asystentem maestro Franza Welser-Mösta przygotowującego premierę opery ,,Die Liebe der Danae” Richarda Straussa. Ten wybitny dyrygent współpracuje ze wspaniałymi orkiestrami na całym świecie, jest też dyrektorem artystycznym w Cleveland.

Z Salzburga pojechał Pan do Białegostoku na Konkurs Młodych Dyrygentów im. Witolda Lutosławskiego, gdzie zdobył Pan pierwsze wyróżnienie. Jak Pan zdążył się przygotować do tego konkursu?

Ledwo zdążyłem! Nie spodziewałem się aż tak intensywnej pracy w Salzburgu. No, ale gdy okazało się, że mogę chodzić też na próby innych artystów, to postanowiłem korzystać z tego. Na szczęście dojazdy autobusem można wykorzystać na naukę, a i spać nie zawsze trzeba długo.

Co dostał Pan w nagrodę?

Będę w Warszawie dyrygował koncertem, w którym jako soliści wystąpią najlepsi absolwenci Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina.

Wielka salzburska przygoda będzie miał dalszy ciąg?

To się okaże. W każdym razie dostałem rekomendację, którą będę się chwalił wszędzie. Na razie wyjeżdżam na miesiąc do Monachium na intensywny kurs językowy. Zanim wyjadę, poprowadzę Cappellę Gedanensis na koncercie w Gdańsku, no i wezmę udział - w Toruniu - w koncercie podsumowującym „Wakacje muzyczne z pasją”, które co roku organizuje Pomorskie Towarzystwo Muzyczne.

„Wakacje z pasją” to kursy dla dzieci i młodzieży. Po tak prestiżowych sukcesach będzie Pan jeszcze tam pracował?

Jeśli tylko czas pozwoli, to będę! Panuje tam nadzwyczajna atmosfera, a praca daje dużo satysfakcji, bo młodzież jest bardzo zdolna! Uczniowie cieszą się i bawią muzyką.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska