“Raz, jeszcze raz” to opowieść o takim spotkaniu po latach – co zresztą ogrywana już w tylu filmach, że zliczyć trudno – podana w stylu komediowej rajzy z “Kac Vegas”. A jako, że sukces “Kac Vegas” też próbowano ogrywać w tylu filmach, że trudno zliczyć, to oglądając “Raz, jeszcze raz” mamy nieustające wrażenie powtórki z rozrywki i kliszowania do upadłego. Wszystkich i wszystkiego. I niestety, do tego w stylu dość kiepściutkim.
Polecamy
- Gdzie zrobimy zakupy w niedzielę?
- Wtorek: 16 300 nowych, potwierdzonych przypadków zakażenia. Zmarły aż 132 osoby
- Tyle w ubiegłym roku zarobiła fundacja ojca Tadeusza Rydzyka
- Aborcja eugeniczna niezgodna z Konstytucją. Kiedy wyrok zostanie opublikowany?
- Kolejny protest w Toruniu! Mieszkańcy znowu wyszli na ulice [zdjęcia]
- Wielkie zmiany dla kierowców. Nie ucieszą jednak każdego
Tak więc wszystko zaczyna się od zaproszenia czterech facetów – rzuconych w różne kąty Polski – na wieczór kawalerski piątego z nich. Za młodu mieszkali w Sopocie, kumplowali się na wieki, założyli nawet zespół rockowy, którym chcieli podbić świat i okolice. Kiedy nasza czwórka dociera do Sopotu, okazuje się, że zamiast balangi będzie stypa, bo piąty koleżka właśnie zginął w podejrzanym wypadku. Panowie ruszają więc w miasto.
Startowy pomysł jest niezły - ale z “Raz, jeszcze raz” szybko wyłazi na wierzch katalog grzechów głównych polskich komedii śmiesznych inaczej. Wesołkowate teksty bohaterów to słabizna, a dowcip sytuacyjny leży kompletnie. Nawet oczywiste oczywistości nie wychodzą. Efekt jest taki, że cały seans siedzimy na smutno, bo jest tak mało śmiesznie, że aż ponuro. Kompletnie dziwaczny jest pomysł retrospekcji - aktorzy udają siebie o 22 lata młodszych, nosząc m.in. peruczki jak ze szkolnego kabaretu. Wyznam szczerze – najpierw myślałem, że to jakiś odjechany pomysł artystyczny, ale to chyba było na poważnie.
Zobacz wideo: Bezpieczeństwo na drogach jesienią. O tym trzeba pamiętać
W filmie obejrzeć można masę aktorów niezłych, postaci ciekawych, albo i nawet nieciekawych, za to znanych z dokonań różnych. Jest więc i legendarny Jacek Fedorowicz, i mocne panie Agnieszka Rylik z Guzowską Iwoną, i fajny aktor Bartosz Żukowski - który do końca kariery przeklinał będzie rolę Waldusia Kiepskiego - i pan Daniel Olbrychski w groteskowym wydaniu, i Piotr Cyrwus w roli gangstra, i bracia Mroczek w roli dresiarzy... Tyle, że wygląda to bardziej jak towarzyska parada atrakcji, z której kompletnie nic nie wyniknęło, poza pewnie niezłą zabawą na planie... Kogo ten film może wzruszyć? Jak sądzę trójmiejskich czterdziestolatków, którzy dawno, dawno temu bawili się falowcach i eksplorowali Sopot. Ale dla reszty Polski to trochę mało.
I jeszcze jedno – w filmie mocno eksponowana jest nasza kochana Kobranocka, a pan Kobra ma nawet do zagrania rolę samego siebie. No i cóż, Kobranocka to taki fajny zespół, że trochę szkoda go na taki film.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?