Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Razem zagrali w filmie, zakumplowali się i wpadli na pomysł wspólnych występów. Tak powstał duet Tymański - Jakubik

Paulina Błaszkiewicz
Paulina Błaszkiewicz
Walka o mikrofon? To już dawno za nami. Mamy podobną energię i doskonale się uzupełniamy - mówią Tymon  Tymański (z lewej) i Arkadiusz Jakubik
Walka o mikrofon? To już dawno za nami. Mamy podobną energię i doskonale się uzupełniamy - mówią Tymon Tymański (z lewej) i Arkadiusz Jakubik Grzegorz Olkowski
Rozmowa z Tymonem Tymańskim i Arkadiuszem Jakubikiem - twórcami spektaklu „Paląc blanty z UFO”, którzy opowiedzieli „Nowościom” o swojej przyjaźni i wspólnych projektach.

O duecie Tymański - Jakubik mówi się: poślubieni na „Weselu”. Jak jest naprawdę?
[break]
TT: Po pierwsze chciałbym zdementować plotki, że jesteśmy sobie poślubieni. Od naszego spotkania na planie „Wesela” Wojtka Smarzowskiego minęło jedenaście lat. Od samego początku złapaliśmy z Arkiem „miętę”. Byłem zaskoczony jego zachowaniem, podobnie jak innymi aktorami, których spotkałem na planie. Nie cierpię postawy, którą prezentuje większość aktorów w naszym kraju. Myślą, że skoro zagrali w jednym hicie kinowym, to wolno im się wywyższać. U Smarzowskiego poznałem aktorów z zupełnie innej bajki: Dziędziel, Jakubik, Topa, Bielska, Dyblik. To bardzo sympatyczni, prawdziwi i uczciwi ludzie. Mógłbym z nimi robić wiele rzeczy. Z Arkiem było mi po drodze z tego względu, że podobnie jak ja robi dużo rzeczy teatralnych i scenicznych, a ostatnio muzykuje. To właśnie muzyka nas połączyła, choć na początku odmówiłem zagrania wspólnego koncertu.
Kto wpadł na ten szalony pomysł, by stworzyć duet?
AJ: Ja, ale prawda jest taka, że z kolegą Tymańskim nie zakumplowaliśmy się bliżej na planie „Wesela”, ale w zupełnie innych okolicznościach. Tymon, czy a propos odmawiania mogę opowiedzieć pewną historię?... Byłem świadkiem, jak Tymon z Marcinem Świetlickim rozmawiają i zaczynają przechwalać się tym, kto czego i komu odmówił. Zaczyna kolega Świetlicki: „słuchaj stary: dostałem stypendium w Stanach za ciężką kasę, ale odmówiłem”. Na to włącza się Tymon i mówi „a ja też odmówiłem”. „A czego odmówiłeś Tymon, czego?” „A, tam, miałem w „Idolu” być jurorem - kasa, popularność itd”. Wszyscy siedzą i słuchają tego z otwartymi gębami i nagle wpada fantastyczna aktorka Krysia Ulewicz i mówi: „a ja też odmówiłam, też odmówiłam”. „A czego pani odmówiła, pani Krysiu?” - pyta Świetlicki. „A „Ojcze nasz” odmówiłam”. Gdyby ktoś zobaczył wtedy miny Świetlika i Tymona… To właśnie na tym spotkaniu się poznaliśmy, a nasza „miłość” zaczęła się rok albo półtora roku po tym. Wtedy zwróciłem się z prośbą do niego, żeby spełnił jedno z moich najbardziej trywialnych marzeń. Pamiętam, że przyszedłem z bardzo żenującym numerem.

TT: Tak, wokal był niezły, ale ta piosenka…
Co to była za piosenka?
AJ: To był hymn mojego roku w szkole teatralnej i brzmiał mniej więcej tak „Bo my jesteśmy rockandrollowcami, pijemy tanie wino, pijemy je litrami”. Po raz pierwszy w życiu mogłem powąchać scenę i zrozumieć, czym jest koncert
rockowy.
Wasz wspólny projekt przedstawiony na Klamrze „Paląc blanty z UFO” ciężko zamknąć w sztywne ramy, to połączeniem spektaklu i koncertu...
AJ: To prawda, ale na tym polega jego wyjątkowość. Perfomatywne czytanie, monodram z muzyką. Jak zwał, tak zwał.

TT: Najpierw planowaliśmy spektakl z piosenkami Nicka Cave’a, ale to jeszcze „niedonoszony” pomysł. Chcieliśmy to wystawić u pewnego aktora, którego nazwiska nie powinienem mówić, ale powiem - chodziło o Tomasza Karolaka. Obiecywał nam krocie i swoją scenę, ale nic z tego nie wyszło. Później napisałem tekst o Monku, który bardzo spodobał się Arkowi. Na początku chciałem pokazać coś z Janem Peszkiem i jego synem Błażejem, ale oni obaj byli bardzo zajęci, więc pomyślałem, że poproszę Arka.

AJ.: Sugerujesz, że Jan Peszek jest bardziej zajęty ode mnie?

TT: Nie. Wiesz, może nie chce mu się tyle jeździć, a my mamy podobną energię i potrzebę rzucania się w nowe wyzwania?
Ostatnim wyzwaniem Arkadiusza Jakubika był spektakl „Skazany na bluesa”. Z kolei Tymona Tymańskiego już niebawem zobaczymy w projekcie członków Republiki „Nowe sytuacje”...
AJ: Bardzo się cieszę, że mogłem przyjechać po raz kolejny do Torunia, który staje się coraz bliższym mi miastem. Dzień przed moim przyjazdem miałem premierę „Skazanego na bluesa” w Teatrze Śląskim w Katowicach. Dla reżysera, który kończy pracę nad spektaklem, dzień premiery z jednej strony jest najważniejszym wydarzeniem, ale z drugiej jest największym koszmarem. Swoje ukochane dziecko trzeba oddać w ręce aktorów i po premierze nie jest się już do niczego potrzebnym.

TT: Widzisz Arek, nie tylko „Wesele” nas łączy, ale również Toruń. To właśnie tu na ostatnim koncercie pamięci Grześka Ciechowskiego narodził się pomysł na republikański projekt „Nowe sytuacje”. Niebawem ruszamy w trasę. Jeśli rozmawiamy o wyzwaniach, to skorzystam z okazji i powiem, że jesienią doczekam się premiery swojego filmu „Polskie gówno”. Zobaczymy w nim m.in: Arka, Grześka Halamę, Roberta Brylewskiego oraz Mariana Dziędziela, który zagrał ojca Jerzego Bydgoszcza. To dopiero będzie wyzwanie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska