Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robert Małecki i jego powieści kryminalne z Chełmżą w tle

Michał Fudali
Michał Fudali
Robert Małecki
Robert Małecki Mikołaj Starzyński
Rozmowa z pisarzem Robertem Małeckim, autorem poczytnych kryminałów. Akcja ostatnich dwóch powieści rozgrywa się m.in. w Chełmży i okolicy.

Niedawno, w ramach Dni Chełmży, miałeś spotkanie autorskie w tamtejszym ratuszu, w wypełnionej po brzegi czytelnikami sali mieszczańskiej. Czujesz się już ambasadorem tego miasta?

Rzeczywiście, spotkanie promujące moją nową powieść „Wada”, będącą drugim tomem kryminalnego cyklu chełmżyńskiego, wypadło podczas miejskiego święta, a frekwencja na tym spotkaniu przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Ktoś zadał sobie trud policzenia wszystkich przybyłych i okazało się, że było nas tam niemal sto dwadzieścia osób. Niezwykła jest dla mnie obecność na tych chełmżyńskich spotkaniach burmistrza miasta i jego zastępcy. To dla mnie wielki zaszczyt i honor. Ale nie śmiałbym chyba mówić o sobie, że jestem ambasadorem Chełmży. Jestem tylko pisarzem literatury gatunkowej, który z pewnych względów obrał sobie miasto pełne uroku, ze starówką graniczącą z linią brzegową jeziora, na miejsce akcji dość kameralnych, kryminalnych powieści. I bardzo cieszę się z tego, że zyskują one coraz większe grono czytelników w całej Polsce, a „Skaza”, pierwszy tom cyklu, zdobyła najważniejsze w Polsce nagrody kryminalne: Nagrodę Wielkiego Kalibru i nagrodę Kryminalnej Piły, a także prestiżowe wyróżnienie na festiwalu kryminalnym, który odbywał się w ramach Międzynarodowych Targów Książki w Warszawie. Mam nadzieję, że dzięki tym powieściom ludzie w Polsce dowiedzą się o Chełmży i zechcą ją kiedyś odwiedzić.

Czytaj Też: Festiwal DwuTakt zagości w Toruniu

Czy to w takim razie wstęp do tego, żeby podobnie jak w Toruniu, gdzie odbyła się wycieczka śladami Marka Benera, bohatera twojej toruńskiej trylogii kryminalnej, także w Chełmży zorganizować podobną atrakcję turystyczną?

Być może kiedyś rzeczywiście tak będzie. Taka oferta przyjemnie łechtałaby moje ego, ale z drugiej strony patrząc, sądzę, że wciąż jest na nią po prostu za wcześnie. Moja seria chełmżyńska liczy na razie dwa tomy. Premiera trzeciego, czyli „Zadry” zaplanowana jest na styczeń lub luty 2020 roku. Dajmy tym powieściom okrzepnąć w czytelniczym świecie, a później możemy przyglądać się temu, czy to już czas na organizację fanowskiego spotkania, które oprócz spaceru po mieście, musiałoby oferować także inne atrakcje, takie jak np. kryminalna gra miejska.

W „Wadzie” komisarz Bernard Gross przekracza granice administracyjne miasta i udaje się do pobliskiego Strużala.
To prawda. Strużal jest zresztą niesamowitym miejscem, bo to w zasadzie półwysep. Jest niemal zewsząd otoczony wodami jeziora. Kiedy pojechałem tam po raz pierwszy, pomyślałem, że to idealne miejsce do snucia intrygi kryminalnej. Prowadzi tam jedna wąska asfaltowa szosa, która przechodzi w drogę gruntową a potem w pola uprawne sięgające linii brzegowej. Z punktu widzenia fabuły kryminalnej pozwala to na snucie opowieści o miejscu z którego nie ma ucieczki. A tak naprawdę, to niezwykle urokliwy skrawek ziemi. Stąd widać jak na dłoni charakterystyczne wieże chełmżyńskich kościołów oraz silosy cukrowni.

Dokąd w takim razie zabierzesz czytelników w trzecim tomie?
Tym razem sprawa kryminalna będzie miała swój początek w podchełmżyńskim Grodnie, w lesie, w pobliżu tamtejszego jeziora. Ale nie znaczy to, że porzucam literacko Chełmżę. Absolutnie nie. Tam przecież mieszka mój bohater i tam znajduje się komisariat policji. Tam też toczy się cała akcja powieści.

Zobacz również: Bella Skyway 2019. Oficjalny program festiwalu

Upatrzyłeś sobie te jeziora. Zarówno w „Skazie” i „Wadzie” jest ono punktem wspólnym dla fabuły.
I teraz też tak będzie. A wiesz dlaczego? Bo pod otuloną lasem taflą wody, nad którą unosi się poszarpana mgła, kryją się tajemnice. I to mnie pociąga. Akweny są znakomitym paliwem fabularnym do moich opowieści. A poza tym, kiedy wybrałem się do Grodna na spacer i zobaczyłem ze wzniesienia pięknie położone jezioro, wiedziałem już że będę musiał wykorzystać ten obraz. A potem, kiedy stanąłem tuż nad brzegiem, przywitała mnie niezwykła cisza. Las zresztą też tam jest niezwykły. I wszystko to opisuję w książce, bo piękno przyrody kontrastuje z dramatem sprzed końca II wojny światowej. Wtedy właśnie zorganizowano tu filię obozu koncentracyjnego Stutthof, do którego trafiło około pięciu tysięcy Żydówek. W styczniu 1945 roku, z tych kobiet, które ocalały, wymordowano ponad siedemset. O tej wielkiej tragedii przypomina pomnik zbudowany nad samym brzegiem jeziora, na cyplu wżynającym się w wodę. Więc ta cisza ma znaczenie.

Komisarz Gross jest smutnym człowiekiem, przytłoczony przez los. Czy kiedyś uśmiechnie się do niego szczęście?
Często to samo pytanie zadają mi czytelnicy, prosząc jednocześnie o więcej światła w życiu komisarza. Ale obawiam się, że jeśli tylko spełniłbym tę prośbę, to postać, która dziś fascynuje, mogłaby okazać się nijaka. A przecież komisarz Gross nijaki być nie może.

Zobacz również:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska