Do tragedii doszło w Czernikówku (gmina Czernikowo) na drodze krajowej nr 10.
[break]
- Mateusz jak co rano zjadł śniadanie i około 6.40 wyjechał z domu pod Kikołem do firmy papierniczej w Czernikówku. Pracował w niej dorywczo od około roku i trasę tę przemierzał codziennie. Zawsze jeździł bezpiecznie, a skuter wyciągał najwyżej 55 km na godzinę - relacjonuje Kazimierz Szmelter, ojciec zmarłego.
Kto włączył kierunkowskaz?
W kierunku Torunia jechały: volvo, peugeot, zielone auto nieustalonej marki oraz skuter Mateusza. Samochody się wyprzedzały. W końcu kierowca volvo chciał wyprzedzić również skuter, ale ten akurat odbił w lewo, by skręcić w asfaltówkę.
Doszło do zderzenia, w wyniku którego zginął Mateusz. Nie pomogła reanimacja przeprowadzona przez ekipę pogotowia, które już po kilku minutach było na miejscu.
Volvo jechali dwaj bracia z Czernikowa: Krzysztof (21 lat) i Łukasz (19 lat.) Jak zeznali, kierowca skutera nie włączył kierunkowskazu. Zdaniem kierującego autem Krzysztofa, on sam włączył lewy kierunkowskaz, a „motorowerzysta wykonał gwałtowny manewr skrętu w lewo wprost pod mój samochód”.
Inaczej sytuację zapamiętała pani Maria (mieszkanka Czernikowa), która kierowała peugeotem. Ona zeznania składała pierwsza już 18 lutego.
- Wydaje mi się, że kierowca volvo, który wyprzedzał skuter, nie miał włączonego kierunkowskazu
- zeznała kobieta.
Gdzie są świadkowie?
Już 18 lutego, sporządzając notatkę urzędową, aspirant Karol Skoblewski z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Toruniu „na podstawie relacji świadków oraz uczestników ustalił przebieg zdarzenia” i stwierdził w niej, że: „Mateusz Szmelter w wyniku nieprawidłowo wykonanego manewru skrętu w lewo doprowadził do zderzenia z wyprzedzającym go volvo”.
- Tylko o jakich świadkach jest tutaj mowa?! - pytają Anna i Kazimierz Szmelterowie, rodzice zmarłego. - Bracia z volvo to przecież uczestnicy wypadku. Jedynym świadkiem pozostaje w tej sytuacji kobieta z peugeota.
Rodzice pytają, dlaczego nie ustalono i nie przesłuchano kierowcy tajemniczego zielonego auta. Dlaczego policja nie przesłuchała innych kierowców, których o tej porze na krajowej „10” było wielu (sami przesłuchani zeznali, że utworzył się korek). Oni sami, zbierając informacje na własną rękę, dotarli do kobiety mieszkającej w domu przy skrzyżowaniu drogi krajowej z asfaltówką.
- Sporo zaobserwowała tego tragicznego poranka, ale nikt o zeznania ją nie prosił - podkreślają rodzice ofiary.
Państwo Szmelterowie do dziś nie doczekali się wyników sekcji zwłok syna.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?