Rodzinę Oczkowskich nasi Czytelnicy poznali krótko przed świętami Bożego Narodzenia. Opisaliśmy wówczas historię trójki rodzeństwa i walczących od lat o ich życie i zdrowie rodziców - Agnieszki i Tomasza.
- Po publikacji w „Nowościach” pojawiło się więcej wpłat na leczenie dzieci i dużo słów wsparcia. To naprawdę wspaniałe - dziękowała nam i naszym Czytelnikom Agnieszka Oczkowska.
Interentowa zbiórka na rzecz rodziny odbywa się za pośrednictwem Fundacji Siepomaga. Do tej pory udało się zgromadzić prawie 26,5 tys. zł. Do pełnego sukcesu brakuje jednak ogromnej kwoty, bo aż 95 tys. zł.
Zobacz też: Zanim powstał Ogród Muzyków
Dzieci państwa Oczkowskich los potraktował wyjątkowo źle. Ewa, dziś 24-letnia, cierpi na galaktozemię i HCV, ma też poważne problemy neurologiczne. Mimo bólu i własnych ograniczeń potrafi być wspaniałą, opiekuńczą siostrą.
Drugi w kolejności jest Franek, lat 12. To przede wszystkim o pomoc dla niego naszych Czytelników proszą rodzice. Chłopiec przyszedł na świat bez przedramienia, potem pojawiła się ciężka cukrzyca typu 1, a niedawno zdiagnozowano u niego guz podwzgórza mózgu. Franek się jednak nie poddaje, wiele wie o swoich chorobach, jest odpowiedzialnym pacjentem. Świetnie gra w szachy, po tacie przejął zamiłowanie do historii drugiej wojny światowej, doskonale radzi sobie z grami komputerowymi.
Dziś największym problemem Franka jest utrzymanie cukru w ryzach, a to naprawdę bardzo trudne. Mimo ciągłych badań i żelaznej dyscypliny żywieniowej przestrzeganej przez mamę Agnieszkę, poziom cukru wciąż stanowi ogromny kłopot.
- Każdy ranek zaczynam od obserwacji. Czy Franek dobrze widzi, czy nie ma nawet niewielkich zawrotów głowy, czy go nie mdli , czy nie zachowuje się inaczej niż zwykle - opowiada Agnieszka Oczkowska. - Cukier mierzymy 6-7 razy dziennie, a jeśli chodzi o kłucie palca to pamiętajmy, że on ma do tego tylko jedną rękę.
Czas do końca lutego
W rodzinie jest jeszcze najmłodszy, 7-letni Jaś. Podobnie jak siostra obciążony jest genetycznie galaktozemią. Cztery lata temu zachorował na posocznicę, która o mało nie pozbawiła go życia. Jego stan wówczas na tyle się pogorszył, że chłopiec jest całkowicie zależny od respiratora. Jego rodzice mają w domu swój mały OIOM.
Warto przeczytać: Tragedia w Toruniu. Ciało kobiety pływało w stawie
- Pamiętam jak pierwszy raz samodzielnie wymieniałam rurkę tracheostomijną. Sytuacja była dramatyczna, trzeba było zrobić to natychmiast, bo Jaś się dusił - wspomina tamte trudne chwile pani Agnieszka.- Pogotowie nie zdążyłoby przyjechać . Miałam włączony telefon na system głośnomówiący i lekarz mówił mi, co mam robić. Zrobiłam i uratowałam życie Jasia. Codziennie muszę być gotowa na takie zdarzenia, choć dziś robię to już z dużą wprawą.
Przeczytaj także: Brak prądu w Toruniu i regionie
Zbiórka na rzecz wyjątkowego rodzeństwa z Torunia potrwa do 28 lutego. Do tej pory datkami wsparło ją prawie 900 osób.
Potrzeba w sumie 120 tys. zł. Jest to kwota, która pozwoli na zakup pompy insulinowej oraz sensorów dla Franka. Chodzi o opanowanie cukrzycy i rozwoju guza. Reszta pieniędzy przeznaczona zostanie na leki i rehabilitację całej trójki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
