Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Roland”, czyli tajny plan ewakuacji z okupowanego Torunia nie wypalił

Paweł Bukowski
Krótko po zakończeniu walk, do Torunia zaczęły napływać kolumny jeńców niemieckich. Tak wyglądał ich przemarsz po tymczasowym moście w mieście w zimie 1945 roku
Krótko po zakończeniu walk, do Torunia zaczęły napływać kolumny jeńców niemieckich. Tak wyglądał ich przemarsz po tymczasowym moście w mieście w zimie 1945 roku nadesłane
Pod koniec stycznia 1945 roku salwy rosyjskich dział było słychać już w centrum Torunia. To był znak, że Armia Czerwona zbliżała się do miasta.

[break]
W tych dniach Franz Jakob, nadburmistrz Torunia, wprowadził w życie przygotowany już w 1944 r. plan „Roland” oznaczający ewakuacje ludności cywilnej, jeńców i robotników przymusowych z miasta.

Operacja była podzielona na trzy etapy. „Roland Erwartung” - działania propagandowe. „Roland I” zakładał wywiezienie pociągami dzieci, kobiety, starców, osoby chore i wymagające opieki. Pozostała część ludności miała zostać zabrana z Torunia podczas operacji „Roland II”. W rzeczywistości mieszkańcy ratowali się jak mogli.

Panika na drogach

We wspomnieniach z tamtego czasu odnajdujemy wzmianki o zatłoczonych drogach, panice i chaosie niemożliwym do opanowania. Sączona od lat propaganda o bestialstwie rosyjskich żołnierzy zbierała swoje żniwo…

Leżeliśmy po więcej niż dwadzieścia osób w jednym pomieszczeniu. Leżeliśmy na słomie pełnej pcheł - Erich Abramowski

Po drugiej stronie Wisły w obozie jenieckim Stalag XXA również panował niepokój. W niedzielę 21 stycznia około godziny 3 nad ranem rozległy się strzały wywołujące popłoch wśród jeńców stłoczonych w fortach i drewnianych barakach. Podczas nocnych apeli usłyszeli, że mają zabrać tylko najważniejsze rzeczy: jedzenie, koce i płaszcze. Podobne wytyczne otrzymali jeńcy pracujący w okolicznych gospodarstwach i fabrykach. W ciągu kilku godzin tysiące żołnierzy było gotowych do najdłuższej dla nich wędrówki tej wojny, dziś określanej jako Marsze Śmierci.

Jack Stansfield, brytyjski żołnierz, tak zanotował te chwile: „Całą noc słyszeliśmy serie ze stanowisk przeciwlotniczych. Nad miastem krążyły rosyjskie samoloty, a w oddali słyszeliśmy huk potężnych eksplozji. Około godziny 7 odebraliśmy ostatnie paczki z Czerwonego Krzyża i maszerując w kolumnach opuściliśmy obóz. Mróz sięgał 20 stopni. Po drodze mijaliśmy więźniów w pasiakach, część z nich leżała martwa w rowach. Na drodze między jeńcami i więźniami przejeżdżały pośpiesznie niemieckie ciężarówki i przebiegały grupy niemieckich żołnierzy.

Toruń w latach okupacji był miejscem zsyłki jeńców wojennych różnych narodowości. Na zdjęciu kibicują kolegom w czasie zawodów sportowych
Toruń w latach okupacji był miejscem zsyłki jeńców wojennych różnych narodowości. Na zdjęciu kibicują kolegom w czasie zawodów sportowych
nadesłane

W kolumnie maszerujących pozostał również australijski sanitariusz, szeregowy Stan Bobridge, który tak zapamiętał te chwile: „Niemieccy strażnicy byli kompletnie przerażeni i zdezorientowani, my mieliśmy mundury, a oni próbowali wypychać nas naprzód, żebyśmy zobaczyli, co się dzieje i ściągnęli na siebie pierwszy ogień Rosjan. Najbezpieczniej było spuścić wzrok i siedzieć cicho. Kiedy przekroczyliśmy zamarzniętą Wisłę, Rosjanie zbombardowali baraki, w których przed chwilą jeszcze byliśmy.”

Mimo założeń planu Roland o całkowitej ewakuacji obozu, części jeńców udało się pozostać w Toruniu. W barakach na Glinkach pozostała grupa Brytyjczyków, która zdecydowała oddać się w ręce Rosjan.

- Następnego ranka nie było straży w obozie i wokół niego. Widzieliśmy tylko kilka grupek Niemców kopiących okopy. Około 16 w przy barakach pojawili się żołnierze w białym kamuflażu, jak się okazało, było to rosyjskie rozpoznanie. Próbowaliśmy dogadać się z nimi, ale nie zwrócili na nas uwagi i podążyli dalej. Część rosyjskich jeńców wybiegła za swoimi, ale wtedy żołnierze otworzyli ogień każąc im wracać do obozu - czytamy w zachowanych wspomnieniach.

Kolumny z jeńcami

Krótko po zakończeniu walk do Torunia zaczęły napływać kolumny jeńców niemieckich i ludności cywilnej, której operacja Roland nie dała wolności. Dawni okupanci trafili do Fortu XV. Tak na nowo rozpoczęła się historia miejsca, o której mało kto pamięta. Do dziś zachowały się nieliczne wspomnienia.

- Leżeliśmy po więcej niż dwadzieścia osób w jednym pomieszczeniu. Leżeliśmy na słomie, która była pełna pcheł i wesz. Bardzo często zdarzały się także przesłuchania, notorycznie wypytywano o SS. Kilkakrotnie zostałem pobity. - wspomina Erich Abramowski.

Podobne restrykcje spotykały ludność cywilną. - Nocami więźniowie byli wyrzucani za pomocą pałki na korytarze. Na kobiety nie miano żadnego względu. Wciąż grożono pałką „niemieckim świniom”. Bito przy najmniejszych wykroczeniach, więźniów również zabijano. Pracowaliśmy w Toruniu i okolicznych gospodarstwach, wielu więźniów podczas marszu do i pracy poza obozem lub też podczas samej pracy padało z całkowitego osłabienia. Kiedy już nie mogli wstać, zostawali zastrzeleni. Obóz Rudak to było piekło. Jak my te warunki przeżyliśmy, jest to dla mnie zagadką - wspomina Niemka z Elbląga.

Obóz został rozwiązany we wrześniu 1946 r. Duża liczba więźniów trafiła do Potulic, część wywieziono w głąb Rosji, a tak wyglądały chwile przed odjazdem transportu do Workuty w relacji p. Gehrmanna: „Zostaliśmy zawiezieni ciężarówkami nadworzec w Toruniu, gdzie umieszczono nas w wagonach towarowych. Mówiono, że jedziemy na pół roku do pracy w kopalniach Górnego Śląska i potem będziemy zwolnieni do domu. Jak chętnie wierzyliśmy tej wiadomości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska