Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rolnik z Czarnych Błot jest niezadowolony z działań władz gminy Łubianka

Krzysztof Lietz
Zdzisław Mastalarczyk pokazuje, gdzie według niego wkopano w drogę kamień graniczny
Zdzisław Mastalarczyk pokazuje, gdzie według niego wkopano w drogę kamień graniczny Krzysztof Lietz
W tym roku minie 10 lat od kiedy rolnik nie może doprosić się ustawienia we właściwym miejscu kamieni granicznych przy jego łące.

Chodzi o wytyczenie granicy między jego łąką a drogą gminną i Strugą Łysomicką, czego od lat domaga się Zdzisław Mastalarczyk.

Historia rolnika z Czarnych Błot jest może drobna, ale za to pokazująca niewiarygodne zmagania pojedynczej osoby z machiną urzędniczo-biurokratyczną.

Dawno temu była powódź

Rzecz ma swój początek w latach 80. ubiegłego wieku, kiedy to po powodzi usuwano jej skutki na Strudze Łysomickiej. Działo się to między innymi, na odcinku w miejscowości Zamek Bierzgłowski, który sąsiaduje z łąką pana Zdzisława. To prawdopodobnie już wtedy uszkodzono, bądź wykopano kamienie graniczne.

Zobacz także: Szewska pasja. Sebastian Suchański robi buty na zamówienie

Sprawy jednak nikt nie podnosił aż do 2003 roku, kiedy to zabrano się za oczyszczanie Strugi Łysomickiej, między innymi, w miejscy przylegającym do łąki Zdzisława Mastalarczyka. Osady denne wyrzucono wtedy na drogę polną biegnącą wzdłuż strugi, zaś użytkownicy łąk zaczęli jeździć obok niej i w ten sposób powstała nowa droga, m. in. na łące naszego rozmówcy.

No i się zaczęło

- I od tego czasy zaczął się ping pong z urzędnikami, który trwa do dzisiaj - mówi Zdzisław Mastalarczyk, mieszkaniec miejscowości Czarne Błota i właściciel łąki leżącej już w obrębie miejscowości Zamek Bierzgłowski w gminie Łubianka. - Domagam się tylko jednego, czyli prawidłowego wytyczenia granicy między moją łąką a drogą biegnącą wzdłuż strugi. Nie może być tak, żeby biegła ona częściowo po mojej działce.

Pan Mastalarczyk interweniował już właściwie wszędzie - od Kujawsko-Pomorskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych, poprzez Starostwo Powiatowe w Toruniu, Wojewódzki Inspektor Nadzoru Geodezyjnego i Kartograficznego, Urząd Gminy Łubianka, Urząd Marszałkowski, Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Toruniu po Wojewodę Kujawsko-Pomorskiego, a nawet Rzecznika Praw Obywatelskich w Warszawie, nie mówiąc już o policji i prokuraturze.

Najpierw (2007 r.) Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych odpowiadając panu Mastalarczykowi napisał, że po robotach usuwających skutki powodzi w latach 80. XX w. nikt nie zgłaszał uszkodzeń kamieni granicznych, więc o co chodzi?

Korespondencja ze starostwem też niewiele dała, bo dowiedział on się z niej, że chociaż ostatnie pomiary geodezyjne przy drodze gminnej przebiegającej wzdłuż Strugi Łysomickiej przy jego działce były robione w 1963 r., to w najbliższych latach starostwo nie przewiduje żadnych prac związanych z modernizacją ewidencji gruntów w tym rejonie. Jeśli zaś chodzi o punkty graniczne, to może to robić prywatna firma z uprawnieniami na zlecenie albo właściciela gruntu, albo starosty, ale w przypadku ewentualnej modernizacji ewidencji.

Rozumiemy, ale...

Później Zdzisław Mastalarczyk interweniował jeszcze w innych, wcześniej wymienionych instytucjach. Każda z nich rozumiała jego pretensje i starała się, przynajmniej tak wynika z obszernej korespondencji, pomóc.

Np. w kwietniu 2014 r. Łukasz Walkusz, dyrektor Departamentu Organizacyjnego Kujawsko-Pomorskiego Urzędu Marszałkowskiego pisał do Zdzisława Mastalarczyka: „informuję, że w wyniku naszej interwencji otrzymaliśmy od pana Piotra Skiby, kierownika Referatu Gospodarki Przestrzennej i Mienia Komunalnego Urzędu Gminy Łubianka zapewnienie, że w ciągu trzech miesięcy zostaną zakończone prace zlecone przez gminę związane z wydzieleniem drogi, graniczącej z Pana działką”.

Niestety, sprawa w tym terminie nie została jednak załatwiona.

Skarga na prace wójta

W efekcie we wrześniu 2014 r. Zdzisław Mastalarczyk napisał do przewodniczącego Rady Gminy Łubianka skargę na działanie wójta Jerzego Zająkały - m.in. na opieszałość, w jego sprawie. W listopadzie tegoż roku radni Łubianki w specjalnej uchwale przyznali jedynie, że naganne w działaniu wójta było niedotrzymywanie terminów i brak odpowiedzi na korespondencję.

Zanim jednak podjęto tę decyzję, radny Jacek Neulitz nie mógł się nadziwić, że tak drobna, zdawałoby się sprawa, ciągnie się tyle lat.

- Czy tak trudno było w odpowiednim czasie odpowiedzieć panu Zdzisławowi Mastalarczykowi na jego pismo? Tą dyskusją na posiedzeniu rady gminy ośmieszamy się. Proszę wybaczyć, ale zajmujemy się duperelami zamiast rzecz szybko załatwić. To właściwie nas kompromituje - mówił radny Łubianki.

A przypomnijmy, było to w 2014 roku.

Wójt nie wiedział...

Podczas przywoływanej sesji, wójt Jerzy Zająkała szczerze przyznał, że sprawa wcześniej nie została załatwiona, bo jak stwierdził - o niej nie wiedział!

- Poczuwam się do winy, że to nie zostało załatwione i brakowało odpowiedzi na korespondencję - mówił dwa i pół roku temu wójt Zająkała.

Jak nie rada, to wojewoda

Zdzisław Mastalarczyk nie zgodził się z tak pobłażliwym potraktowaniem wójta przez radę gminy i napisał do Ewy Mes, ówczesnej wojewody kujawsko-pomorskiej o unieważnienie gminnej uchwały w jego sprawie.

Pani wojewoda odmówiła unieważnienia uchwały ponieważ, jak stwierdziły w odpowiedzi jej służby,„organ (w tym przypadku wojewoda) nie ma możliwości oceny merytorycznej uchwały rady gminy, bada ją tylko od strony zgodności z prawem...” i nie ma też kompetencji do wnikania w spór z gminą opisany przez zainteresowaną osobę.

Rolnik z Czarnych Błot napisał więc do wójta Zająkały (luty 2015 r.), jak ten ma zamiar załatwić sprawę przywrócenia przebiegu drogi gminnej wzdłuż Strugi Łysomickiej na jego działce?

Wójt załatwił

W odpowiedzi dowiedział się, że znaki graniczne na drodze gminnej sąsiadującej z jego działką zostały wznowione, co zostało mu przedstawione podczas kontroli, jakiej dokonała w terenie komisja rewizyjna Rady Gminy Łubianka 3 listopada 2014 r.

„Nie budziło to wtedy Pana wątpliwości, wobec tego sprawę ustalenia przebiegu granicy między Pana działką a drogą gminną należy uznać za ostatecznie zakończoną” pisał wójt Zająkała do Mastalarczyka.

Ten jednak wcale tak nie uważał i napisał w tej sprawie nawet do Rzecznika Praw Obywatelskich.

- Przecież w wyniku prac melioracyjnych w Strudze Łysomickiej wybraną z niej ziemię i szlam pozostawiono na drodze biegnącej wzdłuż tego cieku. W tej sytuacji droga przesunęła się naruszając teren przyległych działek, w tym mojej i od lat nikt się tym nie przejmuje - mówi pan Mastalarczyk.

Nie można powiedzieć, że gmina nic nie robiła. W informacji jaką wysłano do Rzecznika Praw Obywatelskich czytamy, że w maju 2015 r. na jej zlecenie wynajęta firma usunęła urobek z poszerzonej Strugi, a w październiku 2015 wznowiono punkty graniczne.

- To wszystko się zgadza, ale później przy wyrównywaniu drogi znaki ponownie zostały zniszczone i sprawa wróciła do punktu wyjścia - twierdzi dziś pan Mastalarczyk.

- Znam sprawę, bo ciągnie się ona od lat - mówi wójt Zająkała. - Tam rzeczywiście droga się trochę przesunęła do jego łąki i były tam posadowione od nowa kamienie graniczne, ale ktoś je znowu naruszył. Cóż ja mogę zrobić? Myślałem, że sprawa jest już załatwiona, a tu słyszę, że pan Mastalarczyk ma znowu jakieś pretensje. Muszę się temu ponownie przyjrzeć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska