Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rolnik ze Złejwsi Wielkiej znęcał się nad koniem? Trwa proces. Dziś zeznawali policjant i weterynarz [ZDJĘCIA]

Małgorzata Oberlan
- Koń leżał w odchodach, nie mógł wstać. Był w krytycznym stanie i weterynarz z fundacji "Viva!" zdecydował się go uśpić - zeznawał dziś w sądzie policjant, który interweniował u rolnika Edwarda W. w gminie Zławieś Wielka.

- Koń leżał w odchodach, nie mógł wstać. Był w krytycznym stanie i weterynarz z fundacji "Viva!" zdecydował się go uśpić - zeznawał dziś w sądzie policjant, który interweniował u rolnika Edwarda W. w gminie Zławieś Wielka.

Sprawa porusza z kilku powodów. Szokuje dokumentacja zdjęciowa, którą dostarczyła fundacja "Viva!". Fotografie dokumentujące konia w krytycznym stanie, tuż przed uśpieniem 27 grudnia 2017 roku, okazywano dziś na sali Sądu Rejonowego w Toruniu. Ale porusza też sytuacja samego oskarżonego. Rolnik Edward W. ze wsi Rozgarty (gm. Zławieś Wielka) na rozpoczęciu swojego procesu płakał. Zapewniał, że kocha swoje zwierzęta. Jest jednak biednym człowiekiem, utrzymującym się (jak twierdzi) z 500 zł miesięcznie. Swojej klaczy, która jesienią ub.r nadziała się na palik, zapewnił - w swoim przekonaniu - najlepszą możliwą opiekę.

Polecamy: Używane autobusy dla MZK od Mobilisa już w Toruniu [ZDJĘCIA] Osiem pojazdów z drugiej ręki zasili tabor komunikacji miejskiej

Koń wypadek miał w październiku - w pachwinę wbił mu się palik od łańcucha. Do końca grudnia zwierzę było w szopie. W okolicy sylwestra o wszystkim poinformowała fundację "Viva!" jedna z mieszkanek wsi. Zauważyła, jak konia, który ostatnim zrywem wyszedł z szopy, wciągano z powrotem na sznurach.

- Gdy przyjechaliśmy na miejsce z policją koń był w tak tragicznym stanie, że jedynym rozwiązaniem była eutanazja, by skrócić jego cierpienia. Zwierzę miało ranę w pachwinie, złamaną nogę, stan zapalny, załatwiało się krwią i było tak zagłodzone, że kości miało na wierzchu. Dogorywało w pełnej gnoju szopie - mówi Izabela Jarząbkowska z fundacji „Viva!”. - Byłam już na wielu interwencjach, ale takcierpiącego konia nigdy nie widziałam.

Prokuratura Rejonowa Toruń Centrum Zachód oskarżyła Edwarda W. o znęcanie się nad zwierzęciem poprzez nieudzielenie mu pomocy weterynaryjnej i zaniedbania. W toczącym się procesie fundacja „Viva!” występuje w roli oskarżyciela posiłkowego. Dziś zeznania składali policjant, który 27 grudnia ub.r interweniował u oskarżonego rolnika wraz z fundacją "Viva!" oraz miejscowy weterynarz.

Zobacz także: Pożar pustostanu w Toruniu. Z ogniem walczy 5 zastępów straży pożarnej [ZDJĘCIA]

- Koń leżał w odchodach, nie mógł wstać. Był w krytycznym staniem i weterynarz z fundacji "Viva!" zdecydował się go uśpić - mówił policjant. - Ta pani weterynarz miała przy sobie sprzęt medyczny, umożliwiający diagnozę stanu zwierzęcia na miejscu. Po badaniu powiedziała, że dalsze leczenie nie ma sensu.

Funkcjonariusz zapamiętał, że budynek, w którym leżał koń, był w opłakanym stanie. Rolnik na wyrost nazywał go stajnią. Wewnątrz było bardzo brudno. - Koń leżał, nie ruszał się, nie był w stanie sam pić - zeznawał policjant. - Edward W. był agresywny wobec do pan z fundacji. "Co tu robicie?", "Po co tu jesteście?" - pytał. Mówił też, że koń wydobrzeje i że jeszcze będzie wóz ciągnął...

Miejscowy weterynarz zrelacjonował przed sądem, jak wyglądała jego wizyta u Edwarda W. przed grudniem 2017 roku. Pojechał na nią w zastępstwie swojego szefa, który miał urlop. Chciał sprawdzić, jak leczy się rana po wyjęciu drenu, ale nie było to możliwe ze względu na położenie konia. Podał więc antybiotyki i zalecił przemywanie ran jodyną.

- Jaka była wówczas pana diagnoza i rokowania? - dopytywała sędzia Joanna Becińska. - Nie mamy narzędzi diagnostycznych - odpowiedział wprost weterynarz. - W naszych warunkach tylko tyle mogliśmy zrobić. (...) Koń się nadział na plik, rana otwarta - taka była nasza diagnoza.

Zobacz także: Wypadki rowerzystów w Toruniu. Uwaga na przejazdy rowerowe przez ulicę - tu wciąż dochodzi do wypadków!

Na wniosek prokuratora Radosława Mynca lekarzowi okazano na sali sądowej fotografie konia, zrobione przez fundacje "Viva!" w grudniu 2017 roku. Ten stwierdził, ze podczas jego wizyty koń tak źle nie wyglądał. Na pytanie prokuratora o to, co przy tak krytycznym stanie zwierzęcia winien był zrobić właściciel, weterynarz stwierdził krótko: "Wszystko zależne jest od zasobów finansowych. Można zrobić dużo, jeśli ma się pieniądze. Ja zaleciłem przemywanie ran jodyna, bo to tani sposób".

Zdaniem dr Doroty Stankiewicz, powiatowego lekarza weterynarii w Toruniu, oskarżony rolnik powinien finalnie usłyszeć sądowy zakaz trzymania zwierząt. - Kara wiezienia ani grzywny w jego przypadku nie ma sensu - mówi.

Kolejna rozprawa procesu - 9 października. Więcej o sprawie - w piątek w "Nowościach"

NowosciTorun

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska