<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/wojciechowska_narloch_justyna.jpg" >Stało się jasne, że rewolucji w zasadach naboru do liceów nie będzie. Znów najważniejsze będą stopnie na świadectwie oraz wyniki zewnętrznych testów, które wszyscy uczniowie obowiązkowo napiszą w kwietniu. Po raz kolejny przy naborze nie będą uwzględnione wyniki egzaminu z języka obcego, który podobnie jak humanistyczny czy matematyczno-przyrodniczy, jest dla uczniów obligatoryjny i warunkuje ukończenie szkoły. Resort edukacji, który wspaniałomyślnie zdecydował, by wyników testu nie brać pod uwagę, kierował się interesem młodzieży uczęszczającej do gimnazjów w małych miejscowościach i na wsiach. Wiadomo bowiem, że tam testy z angielskiego czy niemieckiego wypadają znacznie gorzej. By więc wyrównać szanse edukacyjne pomiędzy młodzieżą z dużych ośrodków i maleńkich wiosek - języki nie będą się liczyć.
<!** reklama>Takie rozumowanie na pozór wydaje się logiczne. Jednak po zastanowieniu pojawia się pytanie, po co w takim razie w ogóle przeprowadzać te egzaminy? Po co wydawać grube pieniądze na przygotowanie, drukowanie i dystrybucję arkuszy, płacić za nadzór i sprawdzanie uczniowskich prac? W jakim celu narażać młodzież na stres i trzeci z rzędu egzamin, którego wyniki tak naprawdę niewielu obchodzą? Te pytania pozostają bez odpowiedzi. A może lepiej byłoby wydać te pieniądze na dodatkowe lekcje języków obcych w wiejskich gimnazjach i w ten sposób wyrównywać szanse edukacyjne? To w każdym razie przyniosłoby jakiś efekt.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?