Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmach i hipokryzja

Michał Wojtczak
Trudno się skupić na pisaniu, kiedy w tym samym czasie telewizja, w dodatku publiczna, transmituje ceremonię otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. Trudno tym bardziej, że widowisko, jak to było do przewidzenia, dech w piersiach zapiera.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/wojtczak_michal.jpg" >Trudno się skupić na pisaniu, kiedy w tym samym czasie telewizja, w dodatku publiczna, transmituje ceremonię otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. Trudno tym bardziej, że widowisko, jak to było do przewidzenia, dech w piersiach zapiera. Oszałamiające, niepowtarzalne, imponujące i takie, że do końca opisać je może jedynie barwny język redaktorów Szaranowicza i Babiarza. Trudno przecież nie ulec wykreowanej na płycie pięknego olimpijskiego stadionu magii starożytnych symboli zmieszanych z hipernowoczesnym duchem nowych Chin. To jednak dopiero początek tego sportowego festiwalu. Przez kolejne dni jeszcze nie raz zachwyci nas rozmach i sprawność, z jakimi przygotowano Olimpiadę, a sukcesy chińskich sportowców zmuszą nas do przyswajania ich niedających się wypowiedzieć nazwisk. W historii olimpizmu obecne igrzyska zapiszą się zapewne większymi literami niż jakiekolwiek inne. Zarówno poprzednie, jak i - mam nadzieję - kolejne. Może wreszcie tam, w Pekinie, wyścig o to, kto urządzi Olimpiadę z większym przepychem, osiągnie swoje apogeum i zamiast podziwiać przerośniętą formę, będziemy mogli znowu skupić się na treści igrzysk, czyli zmaganiach sportowców. Może będą to też ostatnie igrzyska podszyte hipokryzją reszty świata, który jest w stanie policzyć, ile milionów dolarów na nie wydano ale udaje, że nie wie o niepoliczalnych kosztach, jakie poniosły miliony Chińczyków. Hipokryzją, która zapomina o niedawnej solidarności z Tybetańczykami, udając wiarę w to, że - jak w starożytności - wojnę zawiesza się na czas Olimpiady.

<!** reklama>Co z tego, że amerykańska ekipa zademonstrowała swój sprzeciw wobec chińskiego reżimu, wybierając na swojego chorążego uchodźcę z mordowanego z chińską pomocą Darfuru, skoro na trybunie honorowej zasiadł uśmiechnięty, nie z tego powodu, prezydent Bush? Co mogą zrobić sportowcy francuscy, jeśli ich prezydent odmawia spotkania z Dalajlamą? Dlaczego sportowi kibice mają czekać aż któryś z zawodników znowu pokaże „gest Kozakiewicza”? Może jednak Pekin uzmysłowi organizatorom kolejnych Olimpiad, że powinno to być święto sportu, a nie wielkiego biznesu i polityki. Tymczasem cieszmy się igrzyskami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska