Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Katarzyną Żak, aktorką filmową i teatralną

Małgorzata Chojnicka
Katarzyna Żak występuje w czterech teatrach. Podziwiać ją można także na małym ekranie, między innymi, w serialu „Ranczo”. Podczas pobytu w Lipnie artystka odwiedziła izbę Poli Negri
Katarzyna Żak występuje w czterech teatrach. Podziwiać ją można także na małym ekranie, między innymi, w serialu „Ranczo”. Podczas pobytu w Lipnie artystka odwiedziła izbę Poli Negri Małgorzata Chojnicka
- Piszą do mnie kobiety, którym Solejukowa daje wiarę i nadzieję, że nigdy nie jest za późno na rozwijanie talentu w sobie - mówi aktorka przy okazji recitalu podczas 8. Przeglądu Twórczości Filmowej „Pola i inni”.

Zawsze chciała Pani zostać aktorką?
Nie, myślałam o zawodzie prawnika. W szkole średniej nauczycielka matematyki zapytała mnie, zapewne po jednej z akademii, czy nie zamierzam zdawać do szkoły teatralnej. Nie mam w rodzinie tradycji aktorskich czy w ogóle artystycznych, nawet nikt nie grał na żadnym instrumencie muzycznym. Ogólnie mówiąc, nie było większych zainteresowań kulturalnych. Decyzja o zdawaniu do szkoły teatralnej zaskoczyła moich rodziców i potraktowali ją jako fanaberię młodej dziewczyny - ze spokojem i zrozumieniem, ale na zasadzie: „przejdzie jej”. Był to moment, kiedy wyjechałam na studia do Wrocławia i rozstałam się z moim miastem rodzinnym. Jednak w miarę możliwości, gdy tylko czas mi pozwala, odwiedzam Toruń, bo mieszka tam moja mama i wielu przyjaciół.

Jak wyglądały początki pracy?
Na czwartym roku dostałam pracę w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu. Instytucja teatru wyglądała zupełnie inaczej niż obecnie. Zresztą Polska też była innym krajem. Jak sobie teraz myślę o ludziach, którzy dopiero wchodzą w zawód, w pełni dostrzegam te wielkie różnice, do jakich doszło w ciągu ostatnich lat. Świat nie stoi w miejscu. Nie doświadczaliśmy również takiej agresji medialnej. Dla nas, absolwentów szkoły teatralnej, największym marzeniem był etat w teatrze. Chcieliśmy jak najwięcej grać i się rozwijać. Cieszę się, że przez cały czas pracuję w teatrze, chociaż od kilku lat nie jestem aktorką na etacie, ale z własnego wyboru. W tej chwili występuję w Warszawie na czterech scenach. Przez większość dni w miesiącu mam spektakle teatralne. W dalszym ciągu jest to dla mnie świat magiczny, a praca z różnymi aktorami i reżyserami stanowi dla mnie wielki potencjał artystyczny. Czerpię radość z samego grania.
Wykonuję zawód, który kocham. Lubię tę całą teatralną machinę od portierni włącznie, ten specyficzny zapach kostiumów, garderobę, scenę, światła. Gdybym jednak cofnęła się o trzydzieści lat, nie podjęłabym już decyzji o zostaniu aktorką.

Jest Pani aktorką bardzo zapracowaną - występuje w teatrach, serialach i jeszcze śpiewa. Jak udaje się Pani pogodzić te wszystkie obowiązki?
Teraz jest mi już łatwiej, bo córki stoją na progu dorosłości i nie muszę im matkować. Wręcz sobie tego nie życzą. Największą trudność zawsze sprawiało mi dzielenie czasu między dziećmi i pracą, chociaż wtedy tyle nie pracowałam. Zawodowo realizował się mój mąż, a ja zajmowałam się dziećmi. Cały czas grałam, ale starałam się, żeby tych zajęć było jak najmniej. Można powiedzieć, że prowadziłam inny teatr.

Rozmowa z Katarzyną Żak, aktorką filmową i teatralną
Małgorzata Chojnicka


Jesteście Państwo aktorskim małżeństwem. Łatwiej czy trudniej?

Na szczęście, na scenie spotykamy się bardzo rzadko. Pojawiamy się w tych samych produkcjach, ale nie mamy wspólnych zdjęć. W „Ranczu” przez osiem sezonów miałam z Cezarym może trzy dni zdjęciowe. Najczęściej jest tak, że on stoi na ambonie, a ja siedzę w ławce razem ze społeczeństwem Wilkowyj. Nie można tu mówić o takiej bezpośredniej pracy. Przez długi czas, kiedy nie pracowaliśmy razem na własne życzenie, każde z nas miało etat w innym teatrze. Jednak kilka lat temu otrzymaliśmy propozycję, aby zagrać w jednym spektaklu. Było to przedstawienie pt. „Dziwna para”, a pół roku temu wystąpiliśmy w teatrze Krystyny Jandy w „Przedstawieniu świątecznym w szpitalu św. Andrzeja”. Teraz jest łatwiej, bo jesteśmy zdystansowani i do życia, i do siebie. Kiedy jest się młodym, to człowiekiem targają głównie emocje. Pozytywnie reaguje się na każdą uwagę reżysera, ale już negatywnie na słowa krytyki ze strony partnera. Teraz już lubimy ze sobą pracować, ale to nie jest priorytet. Cudownie jest się spotkać w domu, iść razem na spacer i cieszyć się niedzielnym śniadaniem z dziećmi czy południową herbatą przed spektaklami. Momenty, w których można się zatrzymać, smakuje się po prostu podwójnie.

Lubi Pani Solejukową?
Lubię, bo jest kobietą z krwi i kości - temperamentną, ale też wzruszającą. W niej zawiera się wiele cech, typowych dla nas Polek. Jesteśmy toksycznymi matkami, często zbyt opiekuńczymi, ale też kobietami ambitnymi. Niedawno byłam na Kongresie Kobiet, a więc się sporo nasłuchałam danych statystycznych o naszym miejscu w Europie. Naprawdę nie mamy się czego wstydzić. Piszą do mnie kobiety, którym Solejukowa daje wiarę i nadzieję, że nigdy nie jest za późno na rozwijanie talentu w sobie. Wystartowała z bardzo niskiej pozycji społecznej. Zmieniła swoje życie mając niepełne średnie wykształcenie, mieszkając na „zabitej” wsi i nie będąc już osobą młodą.

To taka bajka o Kopciuszku…
Bardzo dbam o to, żeby jej wizerunek się nie zmienił. Największym atutem Kazi jest jej wiedza i gdyby teraz zaczęła się inaczej ubierać, nie byłoby to dla niej dobre. Solejukowa nie pojedzie do SPA i nie wstrzyknie sobie botoksu, bo to jest niezgodne z jej filozofią życiową. Ma inne priorytety. Będę bronić skarpetek i chustki na głowie.

Potrafi Pani ugotować pierogi?

Oczywiście. Uważam jednak, że robienie pierogów należy do jednych z bardziej czasochłonnych zajęć w kuchni. Szczególnie, jeśli ktoś nie robi tego na co dzień, tak jak ja. Nie mniej jednak są naszą kulinarną wizytówką.

Już niebawem, bo 22 czerwca odsłoni Pani w Toruniu swoją katarzynkę. Czym jest dla Pani to wyróżnienie?

Będzie to dla mnie wydarzenie niezwykłe. Gdy patrzę na nazwiska, które znalazły się już w Piernikowej Alei Gwiazd, czuję się zaszczycona. Przy okazji tego wydarzenia chciałabym zaprosić wszystkich na recital w Dworze Artusa o godz. 17.30. Poprzedzi on odsłonięcie mojej katarzynki.

Co Pani w życiu przeszkadza?
Przeszkadza mi ten dzisiejszy pęd i totalna zmiana wartości w życiu. Współczesny świat biegnie tak szybko, że z przerażeniem myślę, co będzie za 20 lat, gdy moje córki wejdą w zaawansowaną dojrzałość. Czy wszystko już będziemy załatwiać przez Internet? A gdzie czas na rozmowę i wymianę myśli? Na aktorów patrzy się teraz bardziej przez pryzmat życia prywatnego niż zawodowych osiągnięć. Publiczność jest inteligentna i sama potrafi ocenić, co jest dobre, a co złe. A media agresywnie podkręcają uwagę widza. Dlatego jestem bardzo szczęśliwa, że moje córki odnalazły się w zupełnie innych dziedzinach życia.

**

TECZKA OSOBOWA:

**

Katarzyna Żak - aktorka filmowa i teatralna, pochodząca z Torunia. Ukończyła Państwową Wyższą Szkołę Teatralną we Wrocławiu. Tam też przez wiele lat była związana z Teatrem Współczesnym. W Warszawie przez 15 sezonów była aktorką Teatru Rampa. W tej chwili występuje w czterech warszawskich teatrach. Jest także aktorką śpiewającą, współpracującą z Wojciechem Młynarskim i kabaretem „Pod Egidą”. Nagrała dwie płyty „Młynarski Jazz” oraz „Kolędy na cały rok” z Włodzimierzem Nahornym. Na małym ekranie możemy Ją oglądać w serialach „Na Wspólnej”, „M jak Miłość”, Czas honoru”. Wciela się też w postać Kazimiery Solejukowej w serialu „Ranczo”, który cieszy się wielką sympatią widzów. Prywatnie żona aktora Cezarego Żaka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska