Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Ryszardem Pephanzem, najstarszym chełmżyńskim taksówkarzem

Marcin Seroczyński
Ryszard Pephanz prawo jazdy otrzymał w 1952 roku
Ryszard Pephanz prawo jazdy otrzymał w 1952 roku Marcin Seroczyński
Prawo jazdy ma już od 63 lat. Tęskni za dawnymi czasami, ale kocha swoją pracę nawet w dzisiejszej odsłonie.

Kiedy zaczął pan pracować na postoju taksówek?
Jako taksówkarz zacząłem jeździć w 1966 roku. Wtedy rozpocząłem działalność na własną rękę. Wcześniej przez rok prowadziłem warsztat samochodowy. Z wykształcenia jestem ślusarzem samochodowym. Jednak od zawsze chciałem być kierowcą i tak zostało do dziś. Za kilka miesięcy minie pięćdziesiąt lat mojej pracy w zawodzie taksówkarza.

Pół wieku jest pan taksówkarzem. Jednak prawo jazdy zdobył pan o wiele wcześniej.
Tak. Pierwsze prawko na kategorie A, B, C zdałem w wieku szesnastu lat, w 1952 roku. Potem do roku 1957 uzyskałem wszystkie kategorie. Dwa lata później rozpocząłem pracę jako zawodowy kierowca. Jeździłem różnymi samochodami od osobówek po autobusy. Wśród nich były Stary, Warszawy, Autosany, Żuki, a nawet amerykański Dżems.

W jakich zakładach był pan kierowcą?
Rozpocząłem pracę w Cukrowni „Chełmża”. Potem pracowałem w Zakładach Uspołecznionych, Spółdzielni Robot Drogowo-Budowlanych. W swojej karierze kierowcy jeździłem samochodami osobowymi, ciężarowymi i autobusami. Autokarami woziłem ludzi po całej Polsce i czasami za granicę, pracując w „Turyście”.

Miał pan też przerwę na odbycie służby wojskowej?
Tak się złożyło, że oprócz pasji kierowania pojazdami byłem niezłym wioślarzem. Dlatego wojsko odbyłem w Warszawie i Bydgoszczy w wojskowych klubach sportowych CWKS i Zawisza. Naszej osadzie udało się zdobyć mistrzostwo Polski w 1954 roku. Była to ósemka wioślarska ze sternikiem.

Po służbie wojskowej dużo pan jeździł?

W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego stulecia robiłem średnio 80 tysięcy kilometrów rocznie, to jak na tamte czasy był dość dobry wynik. Trzeba wziąć pod uwagę to, że było mniej samochodów i drogi były znacznie gorsze. Wówczas jeszcze w większości nasze drogi były brukowane. Jako taksówkarz, mając kurs byłem 15 razy w Berlinie i kilku innych miastach za granicą.

Na jakim samochodzie rozpoczął pan pracę jako taksówkarz?
Zaczynałem swoją karierę od Warszawy 202, to tak zwany garbus. Dzisiaj taki samochód to marzenie niejednego miłośnika motoryzacji. Swój pierwszy nowy samochód kupiłem z Państwowego Domu Mody w Bydgoszczy, potem miałem jeszcze Warszawę 223 i 224. To były dobre auta, chociaż przednie zawieszenie musiałem wymieniać co 50 tysięcy kilometrów, ale to były inne czasy. Pierwsza Warszawka kosztowała mnie ponad dwadzieścia tysięcy złotych. Dziś mam Mercedesa i za samo podłączenie samochodu do komputera muszę płacić niemałe pieniądze.

Jak dzisiaj wygląda jeżdżenie taksówką?
To już nie to samo, co dawniej. Jest bardzo duża konkurencja i różne stawki. Dawniej ludzie mieli większy szacunek dla taksówkarzy i doceniali ich pracę. Kiedyś mało kto miał samochód, woziłem wszystkich naszych lekarzy i wielu mieszkańców. Klient płacił tyle, ile chciał taksówkarz i nie było z tym żadnego problemu, ale te czasy już nie wrócą. Początkowo należeliśmy do Zrzeszenia Taksówkarzy najpierw w Toruniu, a potem w Bydgoszczy i nikt nawet nie myślał o posługiwaniu się taksometrem.

Mimo wszystko wciąż lubi pan to zajęcie?
Gdybym tego nie kochał, to pewnie siedziałbym już w domu przed telewizorem. Chociaż dla nas taksówkarzy, po godzinie 19 można jechać do domu, bo nie ma klientów. Ta praca to kontakt z ludźmi i parę groszy zarobku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska