Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozpruta toga profesora

Grażyna Ostropolska
Nie ma w Polsce klarownego prawa, pozwalającego zabrać nieuczciwym naukowcom habilitację i belwederską profesurę. Profesor dr hab. Mirosław Krajewski dobrze o tym wie.

Nie ma w Polsce klarownego prawa, pozwalającego zabrać nieuczciwym naukowcom habilitację i belwederską profesurę. Profesor dr hab. Mirosław Krajewski dobrze o tym wie.

<!** Image 2 align=left alt="Image 143840" sub="Ponad 100 polskich uczelni korzysta z serwisu Plagiat.pl. Program analizuje sekwencje znaków w materiale źródłowym, porównując je z bazą informacji w Internecie. Pomaga wykładowcom
w wykryciu zapożyczeń i ich źródła w analizowanym tekście. Tworzy podwalinę Ogólnopolskiego Systemu Antyplagiatowego./ Rys. Łukasz Ciaciuch">Plagiat, przekroczenie dobrych obyczajów w nauce, intelektualna kradzież... Coraz więcej tego na polskich uczelniach. - Coś złego stało się w sferze moralnej akademickiego środowiska - zauważa Piotr Korczala z Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów Naukowych.

Nie jest w tej opinii odosobniony. Już 10 lat temu ówczesny przewodniczący Komitetu Badań Naukowych, prof. Andrzej Wiszniewski, ostrzegał: „Kryzys etosu naukowego jest szczególnie groźny, ponieważ nauka odgrywa ważną rolę w procesach tworzenia norm prawnych i zasad moralnych. Dla znacznej części społeczeństwa zachowania uczonych są wzorcem postępowania. Naruszenia etosu nauki mogą więc być wykorzystywane dla usprawiedliwienia własnej nieuczciwości. Apeluję do całego środowiska, by starało się wszelkimi racjonalnymi środkami eliminować takie zjawiska jak: plagiaty, kradzieże wyników, zatajanie źródeł inspiracji badawczej (...)”.

Profesor nawoływał do nowelizacji prawa, uniemożliwiającej przedawnianie rażących wykroczeń w świecie nauki. Apelował o surowe postępowanie wobec tych, którzy dobre obyczaje w nauce naruszają.

<!** reklama>Co się zmieniło przez ostatnie 10 lat? - Niewiele. Nadal borykamy się z niespójnością prawa, a postulat zniesienia przedawnienia spraw wciąż jest aktualny - uważa Piotr Korczala.

Grudniowa decyzja Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów Naukowych dotyczyła naukowca związanego z włocławskim, toruńskim i bydgoskim środowiskiem akademickim. - Komisja uchyliła swoją decyzję z 1995 r., zatwierdzającą nadanie Mirosławowi Krajewskiemu stopnia doktora habilitowanego - wyjaśnia Korczala. - Nasi profesorowie potwierdzili, że sprawa nie jest wyssana z palca, a zarzuty, jakie wysunęła pod adresem tego naukowca komisja powołana przez Radę Wydziału Nauk Historycznych UMK w Toruniu, są zasadne.

Zaczęły się spekulacje, czy historyk prof. Krajewski nadal

jest doktorem habilitowanym, czy już nie?

Sprawa wcale nie jest jednoznaczna. - My powiemy, że nie jest, on powie, że jest i każdy będzie miał rację - słyszymy w CKSiTN. Próbujemy rozwikłać ten prawny paradoks. Wracamy do historii.

Sprawę rzekomego plagiatu Krajewskiego nagłośniły media. Pojawiły się sugestie, że do swojej pracy habilitacyjnej (z 1994 r.) historyk dosłownie przeniósł dane i źródła z książki zmarłego księdza Czesława Lissowskiego, wydanej w 1938 r. Demaskujący te nieetyczne zachowania artykuł P. Głuchowskiego i M. Kowalskiego w „Dużym Formacie” (dodatku do „Gazety Wyborczej”) z maja 2007 r. „Profesor wpadł na źródłach” wywołał konsternację na dwóch uczelniach: toruńskim UMK i bydgoskim UKW. W tej pierwszej Krajewski zrobił habilitację, w drugiej ma etat.

W grudniu 2007 r. komisja powołana przez Radę Wydziału Nauk Historycznych UMK potwierdziła, że znaczna część pracy habilitacyjnej Krajewskiego jest odtworzeniem tekstu Lissowskiego „w wielu miejscach dosłownym” i nie zasługuje na miano samodzielnej. W maju 2008 r. Centralna Komisja ds. Stopni i Tytułów Naukowych postanowiła wznowić zamknięty w 1995 r. przewód habilitacyjny naukowca.

Zaczęła się dyskusja o tym, czy sprawy odebrania Krajewskiemu habilitacji nie powinno się, po 13 latach od jej nadania, przedawnić. Zwolennicy takiego rozwiązania powoływali się na kodeks postępowania administracyjnego, który przewiduje przedawnienie po upływie 10 lat. Przeciwnicy przedawnienia uznają wyższość ustawy o stopniach naukowych z 14.03. 2003 r. nad prawem administracyjnym. Powołują się na art. 29a tej ustawy: „Centralna Komisja w drodze decyzji stwierdza nieważność postępowania w sprawie nadania tytułu lub stopnia, jeżeli w pracy, stanowiącej podstawę jego nadania, osoba ubiegająca się o tytuł lub stopień przypisała sobie autorstwo istotnego fragmentu lub innych fragmentów cudzego utworu lub ustalenia naukowego”.

W maju 2009 r. powołano w UMK Komisję Habilitacyjną, a ta miesiąc później przedstawiła Radzie Wydziału Nauk Historycznych rezultaty swojej pracy. Analiza pracy habilitacyjnej Krajewskiego była dla niego druzgocąca. Komisja uznała, że jego książka „Powstanie styczniowe między Skrwą a Drwęcą” nie jest pracą samodzielną i oryginalną. Została oparta przede wszystkim na książce ks. Czesława Lissowskiego „Powstanie styczniowe w ziemi dobrzyńskiej” z 1938 r., „a skala zapożyczeń znacząco

przekracza dobre obyczaje

przyjęte w środowisku naukowym”. Zdaniem komisji, Krajewski dopuścił się naukowego oszustwa, powołując się na źródła archiwalne, do których rzekomo dotarł, a nie mógł, bo zostały one zniszczone w czasie wojny bądź wywiezione z kraju. Skorzystał, sugerowano, ze źródeł opublikowanych w książce Lissowskiego, ale się na nią nie powoływał.

- To absurd. Źródła można przecież oglądać w archiwum bądź ich kopie (lub notatki ze źródeł) poza archiwum. Problem w tym, że nikt mnie o to przez ponad 2 lata nie zapytał - oburza się Krajewski. - UMK złamał ustawę o stopniach naukowych i tytule, nie dając mi możliwości odniesienia się do ustaleń komisji - twierdzi. Szanuje osoby, które oceniały jego habilitacyjny dorobek, ale... - Niestety, nikt z 4-osobowego składu komisji nigdy, nawet przez chwilę, nie zajmował się powstaniem styczniowym - zaznacza. Przekonuje, że przed 14 laty jego pracę habilitacyjną recenzowali najlepsi znawcy tej tematyki. - Śp. prof. Jerzy Skowronek, naczelny dyrektor Archiwów Państwowych, prof. Jerzy Zdrada z Uniwersytetu Jagiellońskiego i śp. Sławomir Kalembka z UMK. - wylicza. I pyta: - Czy to możliwe, aby ci recenzenci nie znali pracy ks. Lissowskiego?

Twierdzi, że w swojej książce cytował księdza i powoływał się na to w przypisach aż 110 razy: - Nikt tego nie zauważył? - pyta. Czyżby

złośliwi stracili wzrok?

Prof. Krajewski uważa się za jedynego biografa tego kapłana i historyka regionalisty. - Chwaliłem jego pracę wtedy, przedtem i potem - mówi. - Niech zatem UMK podejmie uchwałę, że raz podjętego tematu (praca ks. Lissowskiego ma jedną trzecią objętości mojej pracy) nie wolno już podejmować nigdy, pod rygorem utraty czci i honoru. To będzie ciekawy model nauki - proponuje.

Za Krajewskim staje murem rodzina nieżyjącego księdza. Lissowski zginął w 1942 r. w obozie w Dachau. - Pragnę zaprotestować przeciw niesprawiedliwej ocenie, wystawianej prof. Krajewskiemu. Potwierdzam, że utrzymywał on kontakty z moim dziadkiem Kazimierzem Lissowskim, rodzonym bratem księdza, zbierając szczegóły o nim i losach powstania styczniowego. Jako rodzina jesteśmy wdzięczni profesorowi, że swoją pracą badawczą wypromował osobę ks. Czesława Lissowskiego - pisze w swoim oświadczeniu Mirosław Marynowski z Rypina.

Krajewski bardzo oburza się, gdy ktoś zarzuca mu plagiat. - UMK i komisja nie udowodniły mi plagiatu - twierdzi i pokazuje dowód. Protokół z posiedzenia Rady Wydziału z czerwca 2009 r. z wypowiedzią prof. dr hab. Jacka Wijaczka. - We wniosku komisji słowo „plagiat” się nie pojawia - zaznacza profesor.

Jest przekonany, że w postępowaniu mającym pozbawić go stopnia doktora habilitowanego popełniono masę błędów. - Powinno się je prowadzić od początku, zgodnie z ustawą, powołując czterech nowych recenzentów i podejmując stosowną uchwałę, od której mógłbym się odwołać do CKSiTN. Ta z kolei powinna wyznaczyć dwóch kolejnych recenzentów. A gdyby ich opinia była dla mnie nieprzychylna i komisja podtrzymałaby uchwałę UMK, ja mógłbym się odwołać do WSA , a potem do NSA. Tymczasem - mówi profesor - wszystko

postawiono na głowie.

- Rzeczywiście, jest prawny dylemat: kto ma odebrać habilitację temu, którego praca narusza dobre obyczaje w nauce - przyznaje Piotr Korczala z CKSiNT. - Wprawdzie znowelizowana w marcu 2003 r. ustawa o stopniach naukowych wprowadza zapis (art 29a) przyznający centralnej komisji prawo do stwierdzenia nieważności postępowania habilitacyjnego, ale nie ma wytycznych, kto ma tę habilitację odebrać. Podobnie jest z belwederską profesurą. Konstytucja stanowi, że nadaje ją prezydent RP, ale nie ma w niej zapisu, że ją odbiera. Jeśli prezydent to zrobi, stanie przed Trybunałem. O nadanie Krajewskiemu profesury wystąpił Uniwersytet Warszawski i to on ma prawo wystąpić o jej zabranie.

CKSiTN i UMK miały inny dylemat. - Dawniej rada wydziału nadawała stopień doktora habilitowanego, a my go zatwierdzaliśmy. W 2005 r. wymóg „zatwierdzania” zniesiono i wszystko odbywa się na uczelni. Prof. Krajewski uzyskał habilitację za czasów starej ustawy, więc uczelnia czuła się bezradna. Profesorowie z CKSiTN postanowili rozwiać wszelkie wątpliwości i uchylili „zatwierdzenie”. Krajewski ma teraz miesiąc na odwołanie się do WSA - wyjaśnia Korczala.

Krajewski nie ukrywa, że to zrobi. Powoła się na opinię Grażyny Prawelskiej-Skrzypek, podsekretarza stanu w ministerstwie nauki. „Obowiązywał i obowiązuje termin 10-letni od wydania decyzji, po upływie którego postępowania wznowić już nie można” - to jej odpowiedź na poselską interpelację w sprawie plagiatów w pracach naukowych.

- Podobną opinię wyraził rzecznik dyscyplinarny UKW, umarzając postępowanie w tej sprawie - profesor pokazuje kolejny dokument, który posłuży mu do obrony.

Dwa dni temu senat bydgoskiej uczelni zaapelował do rektora o zawieszenie Krajewskiego w pełnieniu obowiązków nauczyciela akademickiego i polecił rzecznikowi dyscyplinarnemu UKW ponowne wszczęcie postępowania wyjaśniającego w jego sprawie.

Ustawa

Przeciwko plagiatom

Trwa dyskusja nad rządowym projektem nowelizacji Ustawy o szkolnictwie wyższym oraz stopniach i tytułach naukowych. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego zakłada, że nowe prawo będzie przeciwdziałać plagiatom. Projekt dopuszcza możliwość prowadzenia publicznej obrony prac dyplomowych na wniosek studenta lub promotora. Wzmacnia jawność doktoratów, wprowadzając wymóg drukowania ich treści i recenzji na stronie uczelnianego wydawnictwa (w formacie PDF). Wprowadza możliwość podjęcia przez prezydenta RP decyzji o odebraniu osobom skazanym za plagiat tytułu profesora. Upowszechnia korzystanie przez uczelnie z programów antyplagiatowych.

Teczka osobowa

<!** Image 3 align=right alt="Image 143840" sub="Fot. Jacek Smarz">Prof. dr hab. Mirosław Krajewski

Historyk, naukowiec, działacz społeczny i polityk. W latach 1996-2002 współtworzył Wyższą Szkołę Humanistyczno-Ekonomiczną we Włocławku. Był jej rektorem. Wcześniej pełnił funkcje: prezesa zarządu oddziału ZNP, kuratora oświaty woj. włocławskiego, radnego sejmiku kujawsko-pomorskiego, a w latach 2002-2004 - wiceprezydenta Włocławka ds. promocji i rozwoju.

W 2004 r. Krajewski został posłem z listy SLD - UP. W 2005 r. zmienił polityczne barwy, przechodząc do Samoobrony, a w 2006 r. wszedł w skład prezydium tej partii. Jako reprezentant Sejmu V kadencji zasiadał w Krajowej Radzie Sądownictwa, przewodniczył podkomisji ds. nauki i szkolnictwa wyższego, był zastępcą przewodniczącego komisji edukacji, nauki i młodzieży oraz członkiem komisji ds. UE. W 2007 r. odszedł z Samoobrony i został posłem PSL. W ostatnich wyborach nie ubiegał się o reelekcję. Jako historyk wykłada w bydgoskim UKW.

Na dorobek naukowy prof. Krajewskiego składa się kilkaset artykułów naukowych, rozpraw i recenzji oraz kilkadziesiąt książek i broszur. (źródło: wapedia pl.)

Fakty

Co grozi za sfałszowanie podpisu oraz naruszenie praw autorskich?

Dziesięć lat temu głośnym echem odbiły się w środowisku akademickim dwie afery. Jedna z nich zyskała nawet światowy rozgłos. Były prorektor bydgoskiej WSP (poprzedniczki UKW), prof. Franciszek Nowak, sfałszował podpis amerykańskiego profesora polskiego pochodzenia Stanisława A. Blejwasa z Central Connecticut State University pod recenzją swojej książki „Edukacja językowa”. Fałszerstwo wyszło na jaw w lutym 1999 r. Jeden z młodych naukowców tej uczelni zweryfikował oryginalność podpisu. Wysłał do prof. Blejwasa kopię recenzji, a ten potwierdził, że nie jest jej autorem i domagał się wycofania książki F. Nowaka z obiegu. Na uczelniane „przepraszam” czekał kilka miesięcy. Gdy w bydgoskim sądzie zapadał wyrok uznający prof. Nowaka za winnego tego fałszerstwa, prof. Blejwas już nie żył. Wyrok dla byłego prorektora WSP: dwa lata pozbawienia prawa wykonywania zawodu i 6 tys. zł grzywny na pewno by prof. Blejwasa ucieszył. Nowak, pozbawiony funkcji rektora, najpierw długo chorował, potem przeszedł na emeryturę. Odczekał 2 lata i podjął pracę na uczelni w innym województwie.

Znacznie lepiej wybrnął z kłopotów inny naukowiec tej samej uczelni - doktor Edmund Stucki, któremu zarzucono przywłaszczenie prac swoich współpracowników. W wydanej przez WSiP książce „Edukacja wczesnoszkolna” znalazły się ich teksty, ale sygnowane innymi nazwiskami, m.in.,: Edmunda Stuckiego, na dodatek z nienależnym mu tytułem profesora. Powiadomiono o tym rektora. Sprawa przez rok nie ruszyła z miejsca. Dopiero gdy media nadały jej rozgłos, a złej sławy przysporzyła uczelni sprawa Nowaka, komisja dyscyplinarna ukarała Stuckiego za naruszenie praw autorskich zwolnieniem z uczelni i pozbawieniem prawa wykonywania zawodu na 3 lata. Ten jednak odwołał się do komisji dyscyplinarnej przy Radzie Głównej Szkolnictwa Wyższego, a ta okazała się dla doktora łaskawsza. Ograniczyła karę do udzielenia mu nagany i zakazu pełnienia funkcji kierowniczych przez rok.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska