Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ryk silnika, zapach paliwa - speedway ma swoją magię

Maciej Koprowicz
Prof. dr hab. Witold Wojdyło plakaty z drużynami żużlowymi wiesza w swoim gabinecie na uczelni
Prof. dr hab. Witold Wojdyło plakaty z drużynami żużlowymi wiesza w swoim gabinecie na uczelni Maciej Koprowicz
Prof. dr hab. WITOLD WOJDYŁO z Wydziału Politologii i Studiów Międzynarodowych UMK opowiada o swojej pasji do żużla.

W Toruniu odpowiedź na to pytanie jest może oczywista, ale muszę je zadać: co jest tak atrakcyjnego w żużlu, że od lat jest pan zakochany w tym sporcie?
Znany żużlowiec Grzegorz Zengota powiedział kiedyś, że żużel to nie tylko cztery okrążenia i meta. Bo przecież gdybyśmy chcieliśmy zsumować łączny czas zawodów żużlowych - piętnaście biegów trwających po około minutę - to daje nam ledwie kwadrans. O wspaniałości żużla decyduje atmosfera i otoczka tego sportu - od pań podprowadzających zawodników, przez ryk silników, po zapach paliwa!
Speedway to też ogromne ryzyko, o czym świadczy niedawna śmierć Krystiana Rempały, młodego zawodnika Unii Tarnów.
Każde tragiczne wydarzenie na torze skłania do refleksji, czy warto uprawiać ten sport i po co się bawić w coś tak niebezpiecznego. Ale od zarania ludzkości widowiska budzące najwięcej emocji zawierają pierwiastek ryzyka. Igranie ze śmiercią jest wkalkulowane w żużel. Niestety, czarny sport, jak nawet nazwa wskazuje, obfituje w wypadki, które niekiedy kończą się tragedią. Śmierć Krystiana Rem-pały wstrząsnęła kibicami. Ale, jak powiedział związany z żużlem menadżer Jacek Gajewski, żałobę nosimy w sercu, a na mecze chodzimy dalej.
Chodzi pan na mecze Get Well Toruń?
Jeszcze na starym stadionie chodziłem na prawie wszystkie spotkania. Potem z różnych względów musiałem zrobić przerwę. Nie chodzę już na wszystkie mecze, bo nie zawsze mam czas, ale kiedy nie mogę pójść, śledzę je w telewizji, choć odbiór zawodów oglądanych na ekranie jest zupełnie inny niż na stadionie. Mam rozeznanie w lidze polskiej, nieco słabsze jeśli chodzi o ligi zagraniczne, angielską i szwedzką.
Pewnie był pan przywiązany do starego stadionu. Jak się panu podoba na Motoarenie?
Mamy jeden z najpiękniejszych stadionów żużlowych na świecie. Warunki do oglądania speedwaya są idealne. Mam ulubione miejsce, nad parkingiem, skąd zawodnicy wyjeżdżają. Tam słyszę próby odpaleń motorów, krzątaninę obsługi technicznej. Coś wspaniałego! Można poczuć magię żużla.
Nosi pan na mecze szalik toruńskiej drużyny?
Nie jestem kibicem, który uzewnętrznia swoje emocje przez szaliki, koszulki i emblematy. Ale zbieram plakaty z drużynami żużlowymi, mam sporą kolekcję. Chętnie wieszam je w swoim gabinecie. Studenci przychodzący na konsultacje widzą, że można ze mną porozmawiać na sportowe tematy.
Ma pan inne ulubione drużyny oprócz Get Well Toruń?
Kibicuję nie tylko Toruniowi, ale i GKM Grudziądz, bo to też drużyna z naszego województwa. Może nie z takimi tradycjami jak zespół toruński, ale ma swoje miejsce na mapie polskiego żużla. Ciekawe, że żużel na poziomie ekstraligi stał się domeną właśnie takich mniejszych miast, może poza Wrocławiem. Grudziądz, Leszno, Gorzów Wielkopolski, Zielona Góra, Tarnów, no i Toruń to miasta o zbliżonej wielkości.
Czy był jakiś mecz żużlowy, który szczególnie zapisał się panu w pamięci?
Z meczów toruńskich sprzed lat najlepiej wspominam derby Apator Toruń-Polonia Bydgoszcz. Zawsze wywoływały zwiększony poziom ekscytacji. Ale nie potrafię wskazać konkretnego meczu. Każdy mecz to zupełnie inna historia.
A czy ma pan swoich faworytów wśród żużlowców?
Choć w ekstralidze jeździ wielu wspaniałych zawodników ze świata, zawsze starałem się najbardziej kibicować polskim żużlowcom. Moim ulubionym jest Jarosław Hampel, a z zawodników toruńskich Paweł Przedpełski. Cenię też Tomasza Golloba i Grega Hancocka. Jeśli chodzi o zawodników sprzed lat, to wspaniale wspominam mecze z udziałem Mariana Rosego.
Pamięta pan początki swojej żużlowej pasji?
Nigdy nie miałem własnego motocykla, ale to zawsze było moje marzenie. Nie udało się go urzeczywistnić, gdy dorastałem, oczywiście ze względów materialnych. Ale kolega z podwórka miał wuefemkę. Pomagałem mu ją czyścić, jeździliśmy razem po okolicy. Terkot silnika i zapach benzyny, gdy wuefemka ruszała, sprawiały, że czuliśmy się jak w innej rzeczywistości. Kiedy zamykam oczy, mogę odtworzyć te obrazy... Bakcyl zainteresowania sportami motorowymi siedział we mnie od zawsze.
Rodzina podziela pana pasję?
Żużel nie znajduje aprobaty u mojej żony. Za nic nie mogę jej na mecz wyciągnąć. Ale, chyba na zasadzie przekory, potrafi wymienić nazwiska wszystkich najlepszych zawodników z Polski i zagranicy! Za to córka jest moim partnerem do oglądania żużla, na mecze chodzą też chętnie moi wnukowie.
Czy żużel jest popularny wśród profesorów UMK?
Staram się swoją pasją zarazić współpracowników, profesorów Michała Strzeleckiego i Grzegorza Radomskiego, ale nie udaje mi się! Na naszym wydziale fanami żużla są dr Wojciech Peszyński i dr hab. Wiesław Wacławczyk. Prof. Jerzy Łukaszewicz, chemik, chodzi na wszystkie mecze. Wielkim kibicem speedwaya jest też prodziekan Wydziału Nauk Ekonomicznych i Zarządzania, dr Zdzisław Markuszewski. Żużel to doskonałe oderwanie od uczelnianej codzienności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska