Rywale torunian w finale Ligi Mistrzów

Przed rozgrywkami Ligi Mistrzów tenisistów stołowych zastanawiano się czy któraś z drużyn z naszego regionu (Energa Manekin Toruń i Olimpia-Unia Grudziądz) zdoła nawiązać walkę z bardziej utytułowanymi zespołami. Wprawdzie beniaminek, torunianie, przegrali wszystkie mecze z Werderem 2:3 i 1:3, z Eslovs Al Bordtennis 0:3 i 1:3, a AS Pontoise Cergy TT 1:3 i 1:3, jednak wstydu nie przynieśli. Dużo lepiej zaprezentowali się grudziądzanie, którzy w grupie musieli zmierzyć się z: UMMC Jekaterynburg (2:3, 3:1), Weinviertel Niederosterreich (1:3, 3:0) i GV Hennebout TT (dwie wygrane). W ćwierćfinale podopieczni Piotra Szafranka dwukrotnie pokonali Niemców, aby w półfinale ulec Szwedom.

W finale Champions League spotkają się zatem dwa zespoły, które w jednej grupie występowały razem z Energą Manekinem. W rundzie zasadniczej Eslovs al Bordtennis najpierw pokonał AS Pontoise Cergy TT 3:2, przegrywając później 1:3. Jak będzie w finale?

- Już przed rozpoczęciem Ligi Mistrzów mówiłem, że na wyjście z grupy to raczej szans nie mamy, ale na naukę i świetne widowiska jak najbardziej – powiedział Krzysztof Piotrowski, prezes Energi Manekina. - I kto by się spodziewał, że akurat dwa zespoły, z którymi rywalizowaliśmy, czasami sprawiając niespodzianki, jak np. wygrana Cazuo Matsumoto ze świeżo upieczonym wicemistrzem Europy Marcosem Fraitasem, spotkają się w finale LM. Nasz zespół nabrał ogrania i przetarł się z najlepszymi na świecie. Okazję do zaprezentowania się dostali wszyscy nasi wychowankowie, którzy byli w stanie nawiązać walkę. Zagrali młodzi Tomasz Kotowski Paweł Piotrowski oraz doświadczony Marcin Marchlewski. Mam nadzieję, że te pożyteczne lekcje przyniosą efekty w przyszłości. Finał tegorocznego finału LM świadczy o tym, że zagraliśmy w tym roku z najlepszymi.