Dwóch zwycięstw za dwa tygodnie w Kutnie potrzebują zawodnicy SIDEn-u Polskiego Cukru Toruń, żeby awansować do I ligi. Wówczas nie będzie konieczny piąty mecz w Toruniu.
<!** Image 2 align=right alt="Image 170591" sub="Tomasz Tlałka (przy piłce) w weekendowych meczach na boiskach przebywał niewiele ponad 20 minut i zdobył w sumie sześć punktów / Fot. Jacek Smarz">Po weekendowych spotkaniach w Toruniu jest bowiem remis 1:1. W sobotę podopieczni Grzegorza Sowińskiego w obecności kompletu widzów pewnie wygrali 84:68 i było to ich osiemnaste z rzędu zwycięstwo w grupie A II ligi mężczyzn. W niedzielę wspaniała passa została przerwana. Gospodarze zagrali słabiej i ulegli rywalom 54:63.
Zawiodła skuteczność
- To był tak zwany mecz defensywy - wyjaśnił Dawid Przybyszewski. - Wskazuje na to niski wynik. Zawiodła nas skuteczność. Za bardzo polegaliśmy na rzutach z dystansu. Dobiły nas też kontry rywali, dzięki którym zdobyli sporo punktów. To się zemściło. Zdobyliśmy u siebie tylko pięćdziesiąt cztery punkty. Ciężko jest wygrać, gdy kończy się mecz z takim dorobkiem.
Po sobotniej porażce koszykarze AZS-u w niedzielę podeszli z innym nastawieniem.
- Zagraliśmy bardziej zespołowo - powiedział po spotkaniu najlepszy zawodnik AZS-u Aleksander Perka. - W pierwszym meczu zaprezentowaliśmy się dużo słabiej w ataku, ale w drugim wyszliśmy z niesamowitą energią, pasją i chęcią odniesienia zwycięstwa. Dzięki temu się udało. W Kutnie na pewno będzie gorąco i czekają nas dobre mecze, takie jak w Toruniu. We własnej hali zagramy z podobnym zaangażowaniem i będziemy chcieli zakończyć serię na naszą korzyść.
<!** reklama>Torunianie nie tracą jednak nadziei.
- Mamy remis i trzeba teraz coś wygrać na wyjeździe - zaznaczył Przybyszewski. - Są dwa tygodnie przerwy i będziemy się przygotowywać, aby zakończyć serię tam lub wrócić do Torunia na piąty mecz.
Trzeci i czwarty mecz odbędzie się w Kutnie (30 kwietnia i 1 maja). Oba zespoły mają więc sporo czasu na poprawę swojej gry. Torunianie doskonale wiedzą, czego zabrakło w niedzielnym spotkaniu.
Ostatnia deska ratunku
- W sobotę zagraliśmy bardzo skutecznie - przyznał Grzegorz Sowiński. - W niedzielę tego zabrakło. Nie możemy pozwalać sobie na rzuty z dystansu z nieprzygotowanych pozycji. Tak, jakby to była ostatnia deska ratunku. Wkradła się w nasze poczynania nerwowość. Tylko Kamil Michalski potrafił zachować spokój. Wymuszał faule, grał w kierunku kosza. Zdecydowanie za bardzo nastawiliśmy się na grę z dystansu. Naszą domeną jest gra do kosza. Zaprezentowaliśmy nie swój styl gry. W tym upatruję przyczyn porażki.
Szkoleniowiec SIDEn-u Polskiego Cukru odniósł się też do atmosfery panującej podczas obu meczów.
- Chciałbym bardzo podziękować kibicom za doping - dodał Sowiński. - Byli naszym szóstym zawodnikiem i szkoda, że w niedzielę nie udało nam się dla nich wygrać.
Warto dodać, że po raz pierwszy w tym sezonie na trybunach hali „Spożywczaka” zarówno w sobotę, jak i w niedzielę zasiadł komplet widzów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?