Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sądowy finał szewskiej pasji do cudzego

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Kamienica przy Mostowej 22, w której na początku XX wieku mieścił się sklep Gawrocha
Kamienica przy Mostowej 22, w której na początku XX wieku mieścił się sklep Gawrocha Szymon Spandowski
Wincenty Gawroch, właściciel sklepu kolonialnego przy ul. Mostowej 22 nie patyczkował się ze złodziejami. Przestępcy, który go okradł, zamierzał szukać przy pomocy specjalnie sprowadzonego psa.

Wina, likiery, rum do herbaty, kawa, a także różne rodzaje mydeł czy ser tylżycki... Skład kolonialny W. Gawrocha przy ulicy Mostowej 22 w Toruniu był doskonale zaopatrzony. Jego właściciel, świadom tego, że reklama jest dźwignią handlu, ogłaszał się na łamach lokalnej prasy, zachwalając swój sklep jako m.in. idealne miejsce na świąteczne zakupy. Tak było przed Bożym Narodzeniem AD 1910, nowy rok zaczął się jednak dla przedsiębiorcy fatalnie.
[break]
„Kradzież z włamaniem popełniono w Nowy Rok w południe u kupca p. Gawrocha przy ulicy Mostowej - pisała „Gazeta Toruńska” we wtorek, 3 stycznia 1911 roku. - Podczas gdy cała rodzina znajdowała się w kościele, rozbili złodzieje bufet i zabrali 1600 marek. Po sprawcach brak wszelkiego śladu. Pan Gawroch spodziewa się wyśledzić ich z pomocą psa policyjnego, po którego zatelegrafował do Inowrocławia”.
Gdyby do napadu doszło dwa lata później, pośrednictwo telegrafu byłoby zbyteczne. Toruńscy policjanci mieli już wtedy czworonożnego kolegę, który nazywał się Lux i odnosił wielkie sukcesy. W roku 1911 pomocy trzeba było szukać na zewnątrz. O tym, czy policja z Inowrocławia przysłała swojego psa, gazeta nie wspomina. W jednym z kolejnych wydań odnotowała jednak, że straty były wyższe niż pierwotnie się wydawało. Złodzieje zabrali również książeczkę depozytową za dwa tysiące marek i kupon na 50 marek. Obie rzeczy odesłali jednak pocztą.
Zaczęło się polowanie na złodziei. Dość szczególne, ponieważ prowadzone, jakby to powiedzieć - dwutorowo. Śladów złoczyńców w 1911 roku poszukiwała policja, a w roku 2015 wyżej podpisany, przerzucając kolejne wydania gazet sprzed wieku, starał się znaleźć informacje o rozwiązaniu zagadki. To bardzo wciągające zajęcie, niestety, jednak nić prowadząca do kłębka czasami się rwie, np. z powodu brakujących gazet, albo niknie gdzieś w głębi dziejów, ponieważ przestępcy nie złapano albo został on ujęty po latach.
Złodziej z ulicy Mostowej nie miał jednak szczęścia. Śledczy dopadli go już dwa tygodnie po skoku, w każdym razie w połowie stycznia „Gazeta Toruńska” poinformowała, że: „Policya uwięziła pewnego mistrza szewskiego pod zarzutem, że dopuścił się on kradzieży z włamaniem u kupca p. Gawrocha. Dotychczas winy dowieść mu się nie udało”.
Później, niestety, prasowy wątek się urywa. Nie wiemy, kiedy i w jakich okolicznościach zatrzymany się przyznał. W marcu 1911 spotykamy go na ławie oskarżonych. I tu pojawia się niespodzianka - jest on sądzony nie tylko za włamanie przy ulicy Mostowej, ale również za napad na bank przy ulicy Łaziennej, do którego doszło w kwietniu 1909 roku. Pisaliśmy o tym napadzie niemal równo rok temu, na podstawie gazetowych poszukiwań udało się jednak ustalić tylko tyle, że napastnik był szewcem. Dziś wiemy o nim więcej.
„Przed sądem przysięgłych stawał szewc Stanisław Cichocki, pochodzący rzekomo z Krakowa, obwiniony o napaść i rabunek, którego dopuścił się w kwietniu 1909 roku u bankiera Rittlera w Toruniu - donosiła polska gazeta 104 lata temu. - Upatrzył on stosowną chwilę, gdy kasyerka panna Haertel była w banku samą, wszedł pod pozorem zmienienia pieniędzy i przyłożywszy dziewczynie rewolwer do piersi zrabował z otwartej kasy 2787 marek w złocie i srebrze. Rabuś znikł później bez śladu i dopiero przed kilku tygodniami aresztowano go i uwięziono”.
Za napad na bank Cichocki został skazany na siedem lat więzienia. Kilka dni po pierwszym procesie, stanął przed sądem po raz drugi i tym razem dostał jeszcze dwa lata za noworoczne włamanie do Gawrocha
Kupiec z ulicy Mostowej musiał ten napad mocno przecierpieć. Po włamaniu reklamy jego sklepu zniknęły z gazety. Dopiero w kwietniu, kiedy bandyta już siedział, Gawroch umieścił ogłoszenie, że ponownie otwiera swój bogato zaopatrzony skład kolonialny i nadal prosi Szanownych Klientów o życzliwość.
Dzięki jego smutnej przygodzie, nam udało się znaleźć koniec opisywanej rok temu historii. Toruńska policja na finał sprawy z 1909 roku musiała czekać dwa lata.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska