Dom przy Szosie Lubickiej miesiącami zarastał brudem i śmierdział. Formalnie jego właścicielką jest blisko 90-letnia kobieta, od lat mieszkająca w Niemczech, podobnie jak jej córki. Jej syn, pan J., stworzył w domu prywatne wysypisko śmieci. W ostatnich dniach MPO wywiozło z niego prawie 6,5 tony śmieci...
Razem z panem J. dom zajmuje pan Z., poruszający się na wózku. Obaj mężczyźni, jak relacjonują sąsiedzi i urzędnicy, mają oprócz zbieractwa inny kłopot. To alkohol.
- Chwilami ten dom był jedną wielką melina, bo „gościli się” w nim jeszcze inni ludzie z ulicy. O śmieciach, fetorze, robactwie opowiadać można by godzinami. Tragizmu całej sytuacji dodaje fakt, że panowie J. i Z. to całkiem inteligentni faceci. Jeden z nich, dla przykładu, wyspecjalizował się w naprawie telewizorów - relacjonują sąsiedzi z Szosy Lubickiej.
W Toruniu wrasta liczba zbieraczy śmieci
Ile starych telewizorów mężczyźni zgromadzili w domu? Wiedzą chyba tylko pracownicy Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania. Niestety, w lokalu zgromadzono nie tylko elektrośmieci...
- Dom był silnie zarobaczony, fekalia wylewane były do piwnicy, a karaluchy i szczury rozłaziły się na teren innych posesji - relacjonuje Joanna Biowska, rzecznik Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Toruniu. - Pomieszczenia były pełne puszek, brudnych naczyń i innych śmieci. Dominował odór stęchlizny.
Zobacz galerię: Zaśmiecone mieszkanie przy Szosie Lubickiej. MPO wyrzuciło z niego 6,5 ton śmieci
Ustalenie tych faktów dla sanepidu wcale nie było proste. - Po alarmujących pismach sąsiadów i MOPR-u, donoszących tez o zagrożeniu epidemiologicznym, dwukrotnie udawaliśmy się tam na wizję lokalną. Zawsze w asyście straży miejskiej i pracowników socjalnych. Za każdym razem pan J. nie zgadzał się na nasze wejście - dodaje rzeczniczka.
Pan J. miał takie prawo i urzędnicy musieli je uszanować. Sanepid nie ma prawa kontrolować prywatnych mieszkań i domów. Ustalenia czyniono zatem na podstawie obserwacji i wywiadu środowiskowego.
Czytaj: W Mieszknaiu uzbierali 6,5 ton śmieci
Sytuację przy Szosie Lubickiej od dawna znał też MOPR. Chwilami czuł się jednak kompletnie bezradny.
- Nie mogliśmy skłonić mężczyzn do wyprowadzki, np do DPS-u, a zmusić nie mogliśmy. Sąd natomiast dwukrotnie odmawiał przymusowego umieszczenia w takim domu - relacjonuje Jarosław Bochenek, dyrektor MOPR w Toruniu.
Teraz sytuacja się zmieniła. W czerwcu br. sąd orzekł eksmisję panów J. i Z., bez prawa do lokalu socjalnego. Niedawno w Toruniu pojawiła się też jedna z sióstr pana J., na stałe mieszkająca za granicą („Nowości” podjęły próbę kontaktu, ale bezskuteczną). Kilka dni temu do akcji wkroczył komornik. Jednak odbił się od drzwi. Dlaczego?
- Okazało się, że w przypadku gdy jeden z mężczyzn to osoba niepełnosprawna, a druga to jej opiekun, eksmisji wykonać nie można - wyjaśnia dyrektor Bochenek. - Po tej próbie komorniczej zmieniła się postawa lokatorów. Wszystko wskazuje na to, że uda nam się jednego umieścić w DPS-ie, a drugiego w noclegowni.
Sanepid: problem ze zbieraczami śmieci rośnie!
Syllogomania, jak definiują naukowcy zjawisko patologicznego zbieractwa, zaczyna się właśnie od z pozoru niegroźnego bałaganu. Chory nie może powstrzymać się przed kupowaniem (czy przynoszeniem) nowych rzeczy, a starych nie potrafi się pozbyć. Nie ma znaczenia, że są one już niepotrzebne, albo popsute. Sprzętów przybywa. Z czasem chory nie może już sobie poradzić z nadmiarem przedmiotów. Zagracają mu mieszkanie, dezorganizują życie, przeszkadzają w pracy, w relacjach sąsiedzkich i rodzinnych. Jednak obsesja ich gromadzenia jest silniejsza, niż presja otoczenia.
- W Toruniu problem rośnie z roku na rok. W ubiegłym roku mieliśmy zgłoszonych 12 przypadków uciążliwego zbieractwa, a przez osiem miesięcy obecnego - już 11. A weźmy pod uwagę, że tylko o części zjawiska jesteśmy informowani - podkreśla Joanna Biowska z sanepidu.
Polecamy: W Toruniu ruszył proces w sprawie ataku na prezydenta Komorowskiego [ZDJĘCIA]
Z obserwacji służb sanitarnych wynika, że często zbieracze to starsze, samotne osoby, których dzieci wyemigrowały za granicę. MOPR dodaje, że problem jest bardziej złożony. - Samotność może wynikać z choroby, nałogu, przebytej traumy. Na uwadze mamy i położenie zbieraczy, i uciążliwość, jaką sprawiają otoczeniu - dodaje dyrektor Jarosław Bochenek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?