Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeszcze mamy złoty róg

KRZYSZTOF HOŁYŃSKI
Najlepszy polski żużlowiec - Tomasz Gollob znalazł się na liście transferowej z kwotą znacznie niższą od tych, które widnieją przy nazwiskach nawet mało znanych juniorów. Czym więc jest lista transferowa?
Najlepszy polski żużlowiec - Tomasz Gollob znalazł się na liście transferowej z kwotą znacznie niższą od tych, które widnieją przy nazwiskach nawet mało znanych juniorów. Czym więc jest lista transferowa? PAWEŁ JANCZARUK
Żużel w Polsce znalazł się w opałach. Proces przemian ekonomicznych nie mógł nie odbić się na sporcie. Wszystkie dziedziny kultury fizycznej to odczuwają.

Żużel jest jednak taką dyscypliną, która mogłaby dość szybko wniknąć w system gospodarki rynkowej i stanowić choćby namiastkę przemysłu sportowego, jakim są zachodnioeuropejskie ligi piłkarskie, czy amerykańskie ligi NBA i NHL. Dlaczego tak nie jest?

Jak w akwarium

W ostatnich latach nic się nie zmieniło, jeśli idzie o miłość tysięcy (jeśli nie milionów) Polaków do "czarnego sportu". Zmieniło się to, że nie mogą znaleźć wspólnego języka ci, którzy stanowią o obliczu naszego speedwaya. Mała grupka możnych narzuca swoje zdanie (a tym samym regulaminy i przepisy!) "maluczkim". A przecież żużel - bez względu na siłę danego klubu - to jak jedno akwarium. Jeśli dziś duszą się te mniejsze rybki, to wkrótce kryzys dopadnie i największe.
Propozycje bardzo korzystne dla całego speedwaya opracowała grupa ludzi, która zarejestrowała stowarzyszenie pod nazwą Polska Liga Żużlowa, ale została zbyt pochopnie i niesłusznie zignorowana. Frapujące projekty regulaminów rozgrywek ligowych, zaaprobowane podczas niedawnej narady "maluczkich" w Rybniku, przygotował świetny fachowiec - Janusz Woźniak, były wiceprezes PZM, znany w świecie żużla organizator i menedżer (największe turnieje na zaprojektowanym przez niego torze Gwardii Warszawa, Speedway Gale w całej Polsce i coroczne Memoriały Jana Ciszewskiego to jego dzieło!).
Plenum Głównej Komisji Sportu Żużlowego i tak ustaliło swoje. Zatem - choćby najbardziej genialny pomysł, jeśli nie pochodzi od "mocarzy", natychmiast jest odrzucany. Wedle nieśmiertelnej zasady: cóż z tego, że masz rację, skoro nie masz władzy...

Dlaczego nie powiększyć ligi?

To jest pytanie niemal hamletowskie. Bez najmniejszej próby pokuszenia się o odpowiedź, broni się przed tym kilka zaledwie owych najmocniejszych klubów. Zdumiewające, bo sztucznie ogranicza się podaż, gdy popyt ją (jeszcze) przerasta! Zamiast powrócić do dwóch lig, powiększyć innym dostęp do telewizji, reklamodawców i sponsorów - dyrygenci z GKSŻ w samobójczym pędzie upierają się przy kadłubowej ekstralidze i - zarzynając inne kluby - podcinają gałąź, na której sami siedzą.
Potwierdza to Adam Jaźwiecki, dziennikarz z Katowic, od lat zajmujący się speedwayem.
- Polski żużel czeka na jakościową zmianę elit - twierdzi A. Jaźwiecki. - Ratujmy, co jest jeszcze do uratowania. Może się bowiem rychło okazać, że mamy świetnych sędziów i speców od organizacji imprez, tylko nie będziemy mieli żużla. W polskim żużlu od dość dawna nie ma autorytetu, który wyrwie z marazmu i porwie całe środowisko jasnym obrazem przyszłości. Jest, owszem, grupa kilku osób, ale jednak nie patrzy na ogólne dobro, tylko na swoje podwórka.
- I nasz klub, i nasi kibice - mówi działacz ZKŻ Zielona Góra, Ryszard Greszczyk - nie chcemy czyhać, aż któryś klub padnie i kuchennymi drzwiami dostaniemy się do ekstraklasy. Cenimy sobie czystą grę. Ale w imię czego odrzuca się roztropne propozycje reform, zgłaszane przez kluby spoza grona decydenckiego? Nam naprawdę nie chodzi o partykularne zielonogórskie interesy, lecz o dobro sportu żużlowego w Polsce. Mądre zmiany regulaminowe należy wprowadzić bezzwłocznie, bez czekania rok czy dwa lata, bo to wszystkim przyniesie pożytek.
Podobnego zdania jest menedżer RKM Rybnik - Józef Cycuła: - Trzymamy kciuki za Gorzów. Wprawdzie marzymy o miejscu w ekstraklasie, ale nie kosztem śmierci żużla nad Wartą. Choć gorzko nam, że i działacze Pergo, choćby podczas spotkania szefów klubów ekstraligi w Lipianach, nie chcą stanąć po stronie tych, którzy chcą pozytywnych zmian w polskim żużlu. I Gorzów miałby z tego korzyści.

Początek lawiny?

To był szok! Kiedy z lękiem wyczekiwano wieści o upadku małych klubów, zachwiała się twierdza Gorzów. Szefowie klubu zapowiedzieli wycofanie z rozgrywek czwartej drużyny ekstraligi! Nikogo to jednak w Polsce nie ucieszyło.
- Nie chcę wierzyć w wieści z Gorzowa, bo aż mnie ciarki przechodzą - smuci się A. Jaźwiecki. - Gorzów jest mocno naznaczony w światowym żużlu. Nie chciałbym, żeby padł, a zanim ustawiła się kolejka następnych bankrutów.
Tymczasem już szykują się "następcy". Choćby Stal Rzeszów.
- Kibiców żużla, nie tylko w Gorzowie, sparaliżowało - stwierdza poznański dziennikarz, Romuald Staniewicz. - Liczne artykuły prasowe, obrazujące zapaść żużla, jej przyczyny i spodziewane konsekwencje, określano mianem czarnowidztwa. No i ponury scenariusz zaczyna się spełniać. Być może w Gorzowie nie będzie zawału, ale daje to do myślenia wszystkim.
Przecież kłopoty Pergo nie bio
rą się tylko z wpadki finansowej - mówi Piotrek Gibas, gorzowski fan żużla. - Dlaczego działacze poszli pod prąd? Przecież bzdurne regulaminy, jakie od paru lat uchwalają z ,,zarządcami'' polskiej ekstraligi, ich samych uderzają po kasie. Jako prosty kibic nie mogę zrozumieć, po co upierać się przy beznadziejnych przepisach o zmniejszonej lidze, KSM-ach, transferach, obcokrajowcach.

KSM, czyli...

... kalkulowana średnia meczowa.
- Ja to nazywam dobitniej: kretyńska kalkulacja meczowa - śmieje się P. Gibas. - Temu, kto to do nas żywcem przeniósł z ligi angielskiej, dałbym kartoflanego Oscara. Przecież nie da się porównać speedwaya brytyjskiego z naszym. Jak już ten ktoś tak się rozpędził, to mógł z Wysp przenieść do Polski, za jednym zamachem, lewostronny ruch na drogach publicznych. Jak szaleć, to szaleć. KSM zabija polski żużel, a zwłaszcza szkolenie młodzieży i starty naszych seniorów. Przecież jeśli dany klub miałby w ligowym składzie wyłącznie samych wychowanków, a czterech z nich uzyskałoby przeciętną meczową w granicach 10 pkt., to w następnym sezonie co najmniej dwóch z nich trzeba by pozbyć się z klubu. Za karę, że są dobrzy! Paranoja.
- Czekaliśmy na oficjalny komunikat o kształcie i regulaminie rozgrywek na 2002 rok. KSM 42 pkt. dla drużyny bardzo utrudnia nam zadanie - mówi z rezygnacją prezes ŻKS Krosno Kazimierz Bobusia.
Tomasz Mikuła z Opola dodaje: - Zniesiono limit 16 pkt. dla obcokrajowców. Chociaż w tej kwestii nie będą potrzebne kalkulatory. Niestety, przy okazji zmniejszono drugi limit - dla drużyny - z 44 do 42 pkt., wprowadzając kluby z deszczu pod rynnę. Skończy się hossa dla obcokrajowców, którzy legitymowali się niską średnią, wysokimi żądaniami finansowymi i niczym ponadto. Tylko, że przy okazji zmniejszenia limitu całej drużyny, zacznie brakować miejsca dla polskich zawodników i, co ciekawe, nie dla słabeuszy, ale dla tych dobrych. Dlaczego? Proste, mają za wysoki KSM.
- Problem będzie też z zawodnikami, którzy w tym sezonie skończyli wiek juniora, a KSM dla drużyny wynosi 42 pkt. Martwi się tym utalentowany zawodnik Polonii Bydgoszcz Michał Robacki. - Obawiam się, że moja średnia z 2001 roku może oznaczać dla mnie bezrobocie. W moim przypadku lepiej byłoby, gdyby w lidze startował tylko jeden obcokrajowiec w zespole. Mniejszym złem byłoby też nie zniesienie dla obcokrajowców limitu 16 pkt.

Listy trans(a)ferowe

Listy transferowe to kolejny efekt prowadzenia polskiego żużla w ślepy zaułek.
- Miały one być zbawieniem, udaremnieniem mataczenia, osiągania przez kluby i ich bonzów kokosowych zysków w pokrętny sposób - przypomina Waldemar Bałda, dziennikarz z Krakowa. - Czy ktoś w to jeszcze wierzy? Listy stały się aktem równie mętnym, jak wszystkie działania, uskuteczniane w Polsce na styku sportu i biznesu, biznesu i polityki. Kiepski ,,ścigant'' ma przy nazwisku wielusettysięczną kwotę, bo klub nie chce się go pozbyć, dobry zawodnik kosztuje oficjalnie ,,czapkę gruszek'', bo taki zawarł z klubem kontrakt, albo sam się z klubowej niewoli wykupił. W polskim żużlu cena jest odwrotnie proporcjonalna do sportowej wartości.

Polacy za drodzy?

Z wielu klubów docierają pełne oburzenia słowa, że polscy zawodnicy są za drodzy. Zdaje się, że to tworzenie kolejnego mitu.
- Powiadają działacze, że obcokrajowcy są dużo tańsi od naszych zawodników, przez co Polaków nie opłaca się trzymać w klubach - zauważa Robert Noga, komentator byłej Wizji Sport. - No i mamy nowy regulamin budowania zespołów, wyraźnie ułożony pod cudzoziemców. Przy obniżonym KSM drużyny, ich nadal może występować dwóch, co więcej, akurat ich jakikolwiek KSM nie obowiązuje!
Od niedawna w prasie pojawiają się ogłoszenia: ,,Sprzedam motocykl żużlowy z częściami zamiennymi, kask, kombinezon.'' Czy dorobek polskiego żużla zostanie roztrwoniony?
Przypomina się słynna pieśń z ,,Wesela'' Wyspiańskiego o złotym rogu. Ale polski żużel ten złoty róg jeszcze ma. Warto więc uczynić wszystko, by nie ostać jeno ze sznurem...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska