Skandal został ukarany wyrokiem

Po 12 latach rozpraw zakończył się proces w sprawie słynnej zabawy sylwestrowej z 1996 roku, która zakończyła się skandalem. Jej organizator, Maciej Sz., uznany został winnym oszustwa.

Sylwestrowej imprezie z 1996 r. towarzyszyła ogromna reklama. Zabawę prowadzić miał Krzysztof Ibisz, grać miał zespół z warszawskiej, renomowanej restauracji, a wspaniałe posiłki przygotowywać znana poznańska firma. Poza tym miały być darmowe przejazdy taksówkami, wiele innych atrakcji. Wszystko za 350 zł od pary. To, co kilkuset uczestników imprezy, zastało na miejscu, zupełnie nie odpowiadało zapowiedziom. Nie było prezentera z telewizji. Ibisz powiedział później podczas przesłuchania, że w ogóle nie wiedział, iż ma w Toruniu prowadzić imprezę. Nie byłoby możliwe, bo już wcześniej zobowiązał się do występu w innym miejscu.

<!** reklama>Brak znanego wodzireja nie był jedyną różnicą pomiędzy zapowiedziami a rzeczywistością. Już przy samym wejściu panował ogromny bałagan. Płaszcze rzucano na podłogę, nie można było odnaleźć swoich stolików, które przykryte były papierowymi obrusami. Natomiast na szwedzkim stole znajdowało się o wiele mniej jedzenia niż mówiono wcześniej. Impreza nie doszła w ogóle do skutku, ponieważ uczestnicy wezwali policję.

Prokuratura zarzuciła 23-letniemu wówczas Maciejowi Sz., organizatorowi zabawy, że świadomie wprowadził przyszłych uczestników w błąd. Oferował atrakcje, których wcale nie miał zamiaru zapewnić.

W tej sprawie zapadły już dwa identyczne wyroki. Toruński Sąd Rejonowy uznał Macieja Sz. winnym oszustwa i skazał go na karę dwóch lat pozbawienia wolności, w zawieszeniu na pięcioletni okres próby. Nakazał mu również zapłatę 5000 złotych grzywny. Wyrok jest prawomocny. Proces przeciwko Maciejowi Sz. był jedną z najdłużej trwających spraw w toruńskim Sądzie Rejonowym.