Skarga do prezesa Kaczyńskiego

Ciemne chmury nad głową rajcy Jacka Kowalskiego (PiS)? Jarosław Krajnik z Bydgoskiego Przedmieścia i Jerzy Nadolecki z ulicy Fasolowej atakują.

<!** Image 2 align=none alt="Image 172563" sub="Jacek Kowalski (z lewej) naraził się niektórym wyborcom. Co zrobią władze PiS? / Fot. Jacek Smarz">Jarosław Krajnik do niedawna był sympatykiem Zbigniewa Rasielewskiego i PiS. Jak twierdzi, był przekonany, że popierają obywatelski projekt uchwały, który zainicjował i pod którym podpisało się kilkaset osób. Dotyczy on zwiększenia bonifikaty, z jaką torunianie mogliby wykupić mieszkanie komunalne.

<!** reklama>- Niestety, gdy tylko Rasielewski został wiceprezydentem, i to odpowiedzialnym za mieszkalnictwo, jakoś ciężko się do niego dobić. Siedemnastego maja poszedłem więc na dyżur radnego Jacka Kowalskiego do magistratu. Po czterdziestu minutach oczekiwania radny przyszedł pod pokój radnych, ale usiadł na stole stojącym na korytarzu. Żując gumę, błyskawicznie zreferował mi sprawę. Powiedział, że po rozmowie z prezydentem gmina nie jest zainteresowana zmianami proponowanymi w naszym obywatelskim projekcie. I tyle. Tak na korytarzu, w pośpiechu, przeżuwając, radny Prawa i Sprawiedliwości załatwia aktywnych obywateli naszego miasta - relacjonuje oburzony Krajnik.

Jacek Kowalski wie, że skargę na niego napisał do prezesa Jarosława Kaczyńskiego i posła Zbigniewa Girzyńskiego. Nie przeczy, że przyjął mieszkańca na korytarzu. - Bo nie miałem klucza akurat - tłumaczy. - Nieprawdą jednak jest, że czekał aż 40 minut. Wtedy była komisja rewizyjna, ale zostawiłem informację o tym na drzwiach. Przeprosiłem pana Krajnika za opóźnienie. Na pewno też nie żułem gumy. Możliwe, że tak szczęką machałem, ale niczego nie żułem.

Według Kowalskiego, nie byłoby całej afery i skargi do prezesa, gdyby Krajnik usłyszał dobre dla siebie wieści. Tymczasem radny przekazał mu, że póki co, nie da rady przepchnąć zmian, których by sobie życzył. - Zresztą, ten projekt jest niezbyt sprawiedliwy dla innych torunian - dodaje radny.

Kolejny oburzony postawą rajcy PiS to Jerzy Nadolecki, znany opinii publicznej z batalii toczonej na rzecz poprawienia sfuszerowanej, jego zdaniem, ul. Fasolowej. - Przed wyborami Jacek Kowalski przychodził do nas, ostro krytykował prezydenta Michała Zaleskiego. Mówił, że nas popiera i prosił, by na niego głosować. Uwierzyłem mu i namówiłem wielu sąsiadów, by oddali na niego głos - mówi Nadolecki. - Teraz mi wstyd. Wszedł w koalicję z Zaleskim, a o Fasolowej w ogóle zapomniał. Tuż po wyborach powiedział mi: „mam na to cztery lata kadencji”. I nie chce już ode mnie odbierać telefonów...

Co na to radny? - Rzeczywiście, ten pan mi pomógł, bo pozwolił na ogrodzeniu wywiesić plakat wyborczy. Ale wiedział, że mój postulat odnośnie Fasolowej nie polegał na przebudowie ulicy, bo to kosztowałoby miasto około miliona złotych, tylko na jej poszerzeniu (tam, gdzie wskażą mieszkańcy) i zrobieniu parkingów. I to się dzieje. Trwają konsultacje MZD z ludźmi. Prosiłem prezydenta o zabezpieczenie w budżecie środków na takie prace - tłumaczy Jacek Kowalski.

Radny wie, że wejście PiS w koalicję z prezydentem rozczarowało wielu wyborców, którzy głosowali na kandydatów partii Kaczyńskiego. Słyszał nawet zarzut, że na zdjęciach stoi zbyt blisko Michała Zaleskiego. - Rozumiałbym to rozgoryczenie ludzi, gdyby prezydent wygrał w drugiej turze. Ale przecież dostał 80 procent głosów! Jeśli ktoś mi wytłumaczy ten fenomen, to ja wyjdę z koalicji. Ale jakoś nikt nie potrafi.

Teczka osobowa

Jacek Kowalski (PiS), radny Rady Miasta Torunia po raz pierwszy, lat 30, politolog po UKW w Bydgoszczy.

Reprezentuje okręg nr 3 - Wrzosy, starówkę, Chełmińskie Przedmieście.