Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sławcie nas na morzach i oceanach

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
W czasach Polski Ludowej co drugi statek sporej wówczas, jak na polskie warunki, floty handlowej miał patrona w postaci miasta lub regionu. Co najmniej kilkanaście związanych było w ten sposób z Kujawsko-Pomorskiem.

W czasach Polski Ludowej co drugi statek sporej wówczas, jak na polskie warunki, floty handlowej miał patrona w postaci miasta lub regionu. Co najmniej kilkanaście związanych było w ten sposób z Kujawsko-Pomorskiem.

<!** Image 2 align=none alt="Image 186140" sub="M/s „Toruń” zbudowany został w Stoczni Szczecińskiej im. Adolfa Warskiego w 1966 roku jako jeden z długiej serii masowców dla Polskich Linii Oceanicznych. Pływał na tzw. linii zachodnioafrykańskiej, czyli UNIAFRICA do 1984 roku. /Fot. archiwum">Zwyczaj patronowania statkom upowszechnił się w latach 50. XX stulecia. Marynarze odwiedzali „swoje” miasto, delegacje partyjnych notabli w asyście młodzieży zwiedzały statki, obdarowywano się upominkami, obowiązkowe były listy i kartki przysyłane z podróży, publikowane niezwłocznie w lokalnej prasie, rozgrywano mecze piłkarskie.

<!** reklama>Załogi statków fundowały książeczki mieszkaniowe dla wybranego podopiecznego z domu dziecka w „swoim mieście”. Największą frajdą było „załapanie się” członków władz miejskich i regionalnych oraz dziennikarzy na egzotyczną podróż, np. do Ghany, Gabonu, Dahomeju i innych krajów Afryki zachodniej - nie lada atrakcja w ponurej rzeczywistości lat 60. ubiegłego wieku. Nie zawsze jednak było tak różowo. Czasem brakowało chęci do utrzymywania jakichkolwiek kontaktów z jednej lub z drugiej strony.

<!** Image 3 align=none alt="Image 186140" sub="Wodowanie kadłuba m/s „Bydgoszcz” zaplanowane w Stoczni Szczecińskiej na 28 maja 1960 r. zostało nieznacznie opóźnione, ponieważ stoczniowcy czekali na śrubę okrętową z Zakładów Mechanicznych w Elblągu. Ostatecznie do uroczystości doszło 15 czerwca. Nowoczesny motorowiec z tzw. serii „Krynica”, przeznaczony dla Polskich Linii Oceanicznych, został ochrzczony przez Zofię Maludzińską. Aktowi temu towarzyszyły przemówienia przewodniczącego Prezydium MRN w Bydgoszczy Kazimierza Maludzińskiego, zastępcy red. naczelnego „Ilustrowanego Kuriera Polskiego” Bogumiła Kubatka i dyrektora stoczni Henryka Jendzy. /Fot. archiwum">Toruń był pierwszy

Statki o „naszych” nazwach pojawiły się, zanim usłyszeliśmy o ich patronach. Pierwszy na tej liście był s/s „Toruń” - masowiec, zbudowany w 1925 r. we francuskiej stoczni w Caen. Pływał, wożąc polski węgiel, głównie po Bałtyku i Morzu Północnym. Zatopiony na początku II wojny szybko został podniesiony przez Niemców, wyremontowany i... wcielony do służby pod nazwą „Hannes Freymann”. Pływał w tej roli do 1944 r., kiedy to został zbombardowany przez samoloty alianckie i zatopiony w norweskim fiordzie. Po wydobyciu i remoncie „Toruń” został w maju 1946 r. zwrócony Polskiej Marynarce Handlowej. Pod polską banderą pływał do 1960 r.

Po „Toruniu” pojawił się pod biało-czerwoną banderą słynny jacht „Dar Pomorza”, zakupiony częściowo ze składek mieszkańców ówczesnego woj. pomorskiego. W obu przypadkach żadnych więzi jednak nie utrzymywano.

<!** Image 4 align=none alt="Image 186140" sub="„Brodnica” została zbudowana w Stoczni Szczecińskiej w 1960 r. /Fot. archiwum">Cztery „Koperniki”

W ramach podziału poniemieckich zdobyczy wojennych Polska otrzymała, m.in., prom kolejowy z 1903 r., zwany najpierw „Mecklenburgiem”, potem „Turgieniewem”, następnie „Wazą”, „Kruszewskim” oraz w 1953 r. - „Kopernikiem”. Używany był na linii Świnoujście - Ystad do przewozu wagonów z węglem z Polski do Szwecji. Kolejny „Kopernik”, zbudowany w 1959 r. w Stoczni Szczecińskiej, zajmował się przewozem owoców cytrusowych z Izraela i Hiszpanii do Polski, a także towarów z Bułgarii i Rumunii. Po nim nastał „Mikołaj Kopernik” - prom kolejowo-samochodowy, który od 1974 do 2008 r. obsługiwał trasę Świnoujście - Ystad. Obecnie na linii tej kursuje „Kopernik”, dawny „Rostock”.

Węgiel do Skandynawii woził również od chwili zakupu w 1950 r. 52-letni weteran spod 7 bander, nazwany w Polsce „Gopłem”. Potem tym samym zajmowała się „Noteć”, produkt już rodzimy, bo ze stoczni w Gdyni.

Kiedy i gdzie zrodziła się idea patronatu? Jak twierdził znany bydgoski marynista i dziennikarz, Zbigniew Urbanyi, właśnie w naszym regionie, a konkretnie w Inowrocławiu. Oddział Ligi Morskiej w tym mieście w latach 1947-48 nawiązał kontakt z załogą statku... „Karpaty”. Potem to samo zrobili pracownicy bydgoskiej fabryki obuwia „Kobra” z załogą statku „Kiliński”. Gromadzono książki dla marynarzy, rękodzieła zdobiące kajuty, za co ludzie morza rewanżowali się pocztówkami i egzotycznymi upominkami z dalekich krajów.

„Bydgoszcz” kosztem „Brodnicy”

31.07.1959 r. na pierwszej stronie „Ilustrowanego Kuriera Polskiego” pojawiło się napisane dużą czcionką pytanie: „Dlaczego nie ma m/s Bydgoszcz?”. „Pływają po morzach i oceanach pod polską banderą „Olsztyny”, „Białystoki”, „Nowe Huty”, ba, do zagranicznych portów zawijają zgrabne drobnicowce o dźwięcznych nazwach „Polanica” czy „Oleśnica”. (...) Dotychczas nie było ani nie ma w naszej marynarce handlowej statku „Bydgoszcz”. Aż dziw bierze, że największe miasto bezpośredniego zaplecza Wybrzeża nie zdobyło sobie jednostki noszącej jego imię. Czy to jest słuszne?” - pytał na łamach gazety Zbigniew Urbanyi.

Prasa była wtedy potęgą. Zwłaszcza gdy stanowiła tubę dla „towarzyszy z komitetu” albo wyręczała ich w pomysłach i inicjatywach, mogących liczyć na społeczne poparcie. Tak też było i w tym przypadku. Dodatkowym bodźcem był fakt, że od kilkudziesięciu lat pływał s/s „Toruń”. „Przebicie” władz partyjnych i wojewódzkich Bydgoszczy było spore. Mimo iż w Stoczni Szczecińskiej trwała budowa serii motorowców dla Polskich Linii Oceanicznych, którym nadawano kolejno nazwy miast kończących się na „-ica”, dla Bydgoszczy regułę tę złamano. Przygotowany już na kadłubie napis „Brodnica” zamalowano. Tak „narodziła się” m/s „Bydgoszcz”. 15.06.1960 r. żona przewodniczącego Prezydium Miejskiej Rady Narodowej, Zofia Maludzińska, ochrzciła jednostkę słowami: „Płyń po morzach i oceanach, rozsławiaj imię Polski Ludowej”. Pierwsze wyjście w morze okazało się jednak wyjątkowo pechowe. Po dwóch milach statek zawrócił, gdyż na zawał serca zmarł jego kapitan.

Sześć lat później w PLO pojawił się i „Toruń”, który pływał pod dowództwem słynnej kapitan żeglugi wielkiej Danuty Walas-Kobylińskiej, co wywoływało wielką sensację we wszystkich portach Afryki, dokąd statek tylko zawijał.

W Szczecinie zbudowano również „Brodnicę” (1960), „Kruszwicę” (1961), „Grudziądz” (1963), „Kujawy” (1967), w Gdańsku „Świecie” (1971) i „Koronowo” (1978). Kolejne miasta po „swój” statek ustawiały się w długiej kolejce. Rekord pobili grudziądzanie, zbierając 14 tys. podpisów mieszkańców miasta pod stosowną petycją. Nad m/s „Chemik” (1964) patronat objął bydgoski „Zachem”, nad „Kopernikiem” - UMK. W 1964 r. zapadła decyzja o budowie serii największych na owe czasy polskich statków w Trieście. Zbigniew Urbanyi na łamach „IKP” zaproponował, by miały one nazwy polskich regionów z zastrzeżeniem „Ziemi Bydgoskiej” dla pierwszego. Sprzeciwiła się temu... Polska Akademia Nauk, twierdząc, że takiego regionu nie ma! Targi trwały trzy lata, „Ziemię Bydgoską” ostatecznie zbudowano w Anglii. W 1972 r. w Kopenhadze powstał „Uniwersytet Toruński”, w 1978 r. w Rumunii „Ciechocinek”, w 1980 w Finlandii „Inowrocław”, w 1984 w Buenos Aires „Ziemia Chełmińska”.

Pod flagą Panamy, Liberii...

Jak potoczyły się ich losy? W większości dawno już poszły na złom albo pod obcą banderę. „Uniwersytet Toruński” sprzedano w 1982 r. z powodu „przejściowych trudności płatniczych armatora”, „Bydgoszcz” w 1983 r., „Toruń” rok później. „Ziemia Bydgoska” pływa jako „Seamed Carrier” pod banderą panamską, a „Ziemia Chełmińska” - Liberii.

Z kolei nowe „Kujawy”, „Pomorze” i „Gopło” powstały w ostatnich latach w stoczniach... chińskich.

Wyjątkowa jest historia m/s „Włocławek” - „rorowca”, zbudowanego w Gdyni w 1989 r. W 2005 r. woził np. części kadłuba samolotu „Airbus A380”, 2 lata później - czołgi dla armii kanadyjskiej w Afganistanie, potem wojska kanadyjskie na manewry na Jamajce, a ostatnio pomoc humanitarną dla Haiti po trzęsieniu ziemi.

Nie można też pominąć okrętów wojennych. W II RP były to „Pomorzanin” i dwa kolejne „Kujawiaki”. Po wojnie Polska otrzymała od ZSRR okręt podwodny (znów „Kujawiak”). Od 1982 r. służbę w Polskiej Marynarce Wojennej pełni trałowiec „Gopło”, a od 1991 r. okręt transportowo-minowy ORP „Toruń”. Dzięki tej ostatniej nazwie rzec można, że historia zatoczyła koło...


Fakty

Tragiczny koniec „Brdy” i „Koronowa”

W polskiej marynarce wciąż pamięta się o tragedii „Brdy”. Ten rybacki trawler, który zbudowany został zaledwie 4 lata przed katastrofą, poławiał ryby na północnym Atlantyku, głównie u wybrzeży Wielkiej Brytanii i Irlandii.

„Brda” zatonęła 10 stycznia 1975 r. wraz z 10 członkami załogi (jedenasta ofiara zmarła w szpitalu na skutek zawału serca) w duńskim porcie Hanstholm.

Feralnego dnia podczas wpływania do portu statek został zniesiony przez prąd na lewo od toru wodnego w stronę główki falochronu i uderzył o dno, co doprowadziło do uszkodzenia steru i jego zablokowania w pozycji prawo na burt.

Zanim trawler, który miał holować „Brdę”, zdążył podać hol, „Brda” zerwała się najpierw z jednej, a potem z drugiej kotwicy. Zdryfowała rufą na gwiazdobloki falochronu wewnętrznego, obróciła się na nich jak na zawiasie, ustawiła się równolegle do tego falochronu, a następnie położyła na boku nadbudówką na zewnątrz. Cała 27-osobowa załoga zdołała opuścić wnętrze kadłuba i zgromadziła się w dwóch grupach: na dziobie oraz na śródokręciu w okolicach mostka. Wezwany helikopter ratowniczy podjął najpierw siedmioosobową grupę z dziobu. W czasie odstawiania jej na ląd około godziny 1.30 wielka fala sztormowa uderzyła w kadłub i zmyła z niego 10 członków załogi między kadłub a falochron, na zalane mazutem łamacze fal.

Mimo podejmowanych z lądu prób udzielenia pomocy od strony falochronu, żadnego ze zmytych marynarzy nie udało się uratować, ponieważ siła fali była tak wielka, że marynarze zginęli rozbici o betonowe bloki, a z wody wydobyto tylko pięć okaleczonych ciał.

Jako wyjątkowo pechowy statek zapisał się w kronikach „Koronowo”. Zbudowany został w Stoczni im. Lenina w Gdańsku. 18 sierpnia 1978 r. podniesiono na nim banderę. W uroczystości uczestniczyła 80-osobowa delegacja z Koronowa. Podczas swego dziewiczego rejsu z ładunkiem drewna do Anglii statek przewrócił się 17 marca 1979 r. w pobliżu wybrzeży duńskiej wyspy Bornholm na skutek przesunięcia się ładunku podczas sztormu. Statek „Koronowo” osiadł rufą na dnie, z dziobem wystającym ponad wodą. Akcja ratunkowa nie przyniosła rezultatu i statek ostatecznie zatonął dziewięć dni później. Dziś wrak m/s „Koronowo” leży na mulistym dnie na głębokości 56 metrów i jest wielką atrakcją nie tylko dla miejscowych płetwonurków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska