A jeśli chcielibyśmy pożegnać karnawał w restauracji? Trzeba skierować swoje kroki raczej do tych, które serwują kuchnię polską.
- Naszym dzisiejszym gościom tradycyjnie podamy do alkoholu koreczki śledziowe, gratis, od firmy - mówi menedżer toruńskiej karczmy „Gęsia Szyja” Remigiusz Angowski, który zauważa, że zwyczaj żegnania karnawału w restauracji zanika. - Coraz mniej osób rezerwuje u nas stoliki na „śledzika”.
Polecamy
Podobne spostrzeżenia mają pracujący w restauracji „Szeroka 9”. „Śledzik”, jeśli chodzi o rezerwacje miejsc i liczbę gości, to tutaj właściwie dzień jak co dzień. Kto się jednak zdecyduje spędzić w tej restauracji ostatni wieczór karnawału, znajdzie w menu śledzia. Od tygodnia w karcie dań jest oryginalna potrawa z tej ryby. To śledź z kruszonym twarogiem koperkowym, kremem chrzanowym, ziemniakiem z ogniska, jabłkiem i purée z pieczonego buraka.
Ryby będą królowały dziś wieczorem w restauracji „Sznyt na Winklu”. W karcie dań tego jednego z nowszych toruńskich lokali jest rozdział pt. „Szef kuchni na rybach”, a tam m.in. śledzie w occie, rolmopsy. Restauracja zachęca do przyjścia „wszystkich, którym nie dane było balować w ostatni weekend karnawału oraz tych, którzy chcą jeszcze więcej”, reklamując swoje rybne potrawy jako „najlepszy śledź w mieście”.
Specjalnie na wtorkowy wieczór w menu najstarszego toruńskiego lokalu gastronomicznego, gospody „Pod Modrym Fartuchem” (dziś w nazwie restauracji jest dodatkowe określenie - „Krajina Piva”) znalazł się śledź przyrządzony na tradycyjny polski sposób – w śmietanie, z cebulką i jabłkami, podawany z ziemniakami w mundurkach i kiszonym ogórkiem.
Śledzia nie zjemy w „Artusie”, ale ta restauracja nie jest całkowitym „bezrybiem”. Można tu zamówić pieczonego karmazyna.
Śledzikowych dań nie przygotowują też w „Spichrzu”, „Monce”, „Lofcie 79” czy „Piaście” na osiedlu Tysiąclecia.
Za to przebierać w śledziach przyrządzonych na różne sposoby mogą klienci rodzinnego biznesu - sklepu rybnego z bistrem „Gruba Ryba”. Można tu kupić m.in. gołąbki śledziowe, śledzie z rozmaitymi dodatkami albo po prosu solone, do przyrządzenia w domu. Jak zapewnia Krzysztof Polak, nikt nie wyjdzie stąd bez śledzia, który by odpowiadał jego gustom.
Śledzik, zwany w Wielkopolsce podkoziołkiem, to ostatni dzień zapustów, regionalnie nazywanych tęż mięsopustem. W tym dniu cichła muzyka, a kobiety chowały do skrzyń noszone podczas świętowania stroje i biżuterię. Ze stołów znikało mięso, a w jego miejsce pojawiały się dania ze śledzia.
Mistrzowie urody 2024 - relacja z wręczenia nagród
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?