Śmierć 3-letniej Zuzi w Toruniu. Kuratorzy sądowi i MOPR pod lupą. Jest osobne śledztwo!

Zobacz wideo: Rynek pracy odporny na pandemię

3-letnia Zuzia trafiła do szpitala w Toruniu 28 maja br. z potwornymi obrażeniami, wskazującymi na pobicie. Dziewczynka maila między innymi obrzęk mózgu i urazy głowy, które mogły świadczyć o tym, że została rzucona lub pchnięta o ścianę. Mimo wysiłków lekarzy dziecko zmarło w nocy z 11 na 12 czerwca.

Matce Sylwii M. i ojcu Przemysławowi O. grozi dożywocie. Oboje są tymczasowo aresztowani. Obojgu Prokuratura Rejonowa Toruń Centrum-Zachód zaostrzyła zarzuty do dokonania zabójstwa własnego dziecka (w zamiarze ewentualnym).

Grozy całej sytuacji dodaje fakt, że rodzina była nadzorowana przez kuratorów sądowych, wspomagana przez asystenta rodziny i innych pracowników socjalnych Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Toruniu. Co z ich odpowiedzialnością? Według śledczych rodzice znęcali się nad dzieckiem przynajmniej od kwietnia br. Czy w tym czasie urzędnicy nie byli w stanie dostrzec oznak rozgrywającego się w czterech ścianach dramatu dziecka?

Jak przekazuje nam Andrzej Kukawski, rzecznik toruńskiej prokuratury, wszczęte zostało osobne postępowanie w sprawie niedopełnienia obowiązków przez pracowników opieki społecznej w Toruniu i kuratorów przy Sądzie Rejonowym w Toruniu. To zaniedbanie miałoby mieć miejsce w okresie od 27 stycznia do 28 maja 2021 roku w związku ze sprawowanym nadzorem nad wykonywaniem władzy rodzicielskiej przez Sylwię M i Przemysława O. nad małoletnimi dziećmi, czym działano na szkodę tych dzieci tj. o czyn z art. 231 par. 1 Kodeksu karnego.

-Śledztwo to nie zostało zakończone. Aktualnie wykonywane są w nim czynności polegające na gromadzeniu dodatkowej dokumentacji oraz przesłuchaniach świadków. Zebrane dotąd dowody nie uzasadniają obecnie przedstawienia komukolwiek zarzutów - mówi prokurator Andrzej Kukawski.

Najpierw do śledczych wpłynęły wyniki pokontrolne z MOPR w Toruniu oraz od Kuratora Okręgowego Sądu Okręgowego w Toruniu. Teraz - jak wynika z informacji od rzecznika - pod lupę brane są kolejne dokumenty i przesłuchiwane osoby z kręgu dramatu. Jeśli finałem tego śledztwa będzie stawiane zarzutów i kierowanie aktu oskarżenia, to urzędnikom groziłoby do 3 lat więzienia. To maksymalna kara przewidziana w przypadku niedopełnienia obowiązków (art. 231 par. 1 kk).

Ta tragedia wstrząsnęła opinią publiczną nie tylko w Toruniu. Trudno przejść do porządku dziennego nad śmiercią 3-letniej Zuzi ze starówki, która z potwornymi obrażeniami trafiła do szpitala 28 maja br. Miała poważne urazy, w tym obrzęk mózgu, świadczące o pobiciu. Lekarze walczyli o jej życie z poświęceniem. Niestety, w nocy z 11 na 12 czerwca dziewczynka zmarła.

Już pod koniec maja Prokuratura Rejonowa Toruń Centrum-Zachód przedstawiła zarzuty znęcania się, spowodowania ciężkich obrażeń ciała i usiłowania zabójstwa dziecka obojgu rodzicom dziecka: Sylwii M. i Przemysławowi O. Oboje trafili też do aresztu. Na początku października śledczy zarzuty matce zaostrzyli: z usiłowania na dokonanie zabójstwa własnej córeczki (w zamiarze ewentualnym) oraz znęcania się nad nią ze szczególnym okrucieństwem. Był to skutek nadejścia opinii biegłych sądowych, której wyniki pozwoliły dokonać takiej zmiany.

Podobnego zaostrzenia zarzutów doczekał się ojca zmarłej Zuzi. -Nastąpiło to 20 października. Przemysław O. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień - przekazuje prokurator Andrzej Kukawski.

Oboje rodzice pozostają za kratami aresztu. Obojgu grozi też kara dożywocia. Bić własne dziecko, nie zapewnić mu pomocy lekarskiej przy złamaniu rączki i znęcać się mieli przynajmniej od kwietnia br. Natomiast krytycznego 28 maja br. mieli doprowadzić do takich urazów, że zmarło.

Zuzia była jednym z trojga dzieci Sylwii M. i Przemysława O. Cała trójka maluchów, decyzją Sądu Rejonowego w Toruniu, była rodzicom odebrana i umieszczona w rodzinach zastępczych. Decyzją ze stycznia br., tego samego sądu rodzinnego, dzieci trafiły jednak z powrotem pod skrzydła opisywanej pary.

Tymczasem, jak się okazuje, wcześniej to sama matka wystąpiła o umieszczenie maluchów w pieczy zastępczej. Nie dawała sobie rady jako matka. Takie informacje ujawnili członkowie jej rodziny w programie interwencyjnym "Alarm" TVP. Reporterzy dotarli do matki i siostry Sylwii M., czyli babci i cioci zmarłej dziewczynki. Z ich relacji wynika, że 23-latka była w przeszłości bardzo agresywna wobec własnej matki i w zasadzie od dziecka sprawiała problemy. To powody, dla których była częściowo ubezwłasnowolniona.

U Sylwii M. biegli stwierdzili m.in. "osobowość nieprawidłową" i upośledzenie w stopniu lekkim oraz społeczne niedostosowanie. Dzieci własnych w pewnym momencie wychowywać już nie chciała, bo nie czuła się na siłach. Mimo wszystko jednak, jak wspomnieliśmy, sąd rodzinny w Toruniu owe dzieci pod jej skrzydła skierował z powrotem. Jak przekazywała nam sędzia Barbara Wiśniewska, prezes Sądu Okręgowego w Toruniu, "sąd z pewnością kierował się ustaleniami, opiniami i wiedzą aktualnymi na tamten moment".

Do tematu będziemy wracali.