Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć Kacpra w Steklinku. Apelacja w kwietniu

Małgorzata Oberlan
Na 17 kwietnia Sąd Okręgowy we Włocławku wyznaczył termin rozprawy apelacyjnej w sprawie tragicznej śmierci 11-letniego Kacpra Paradowskiego w Steklinku. Kierowca, który go potrącił, został w Lipnie całkowicie uniewinniony.

- Przypomnę, że obok złożenia apelacji od tego wyroku, skierowaliśmy też wniosek o wyłączenie sędziów Sądu Okręgowego we Włocławku od rozpoznawania tej apelacji. To z obawy o brak bezstronności. W programie telewizyjnym "Państwo w państwie" rzeczniczka tego sądu wyrok pierwszej instancji wprost nazwała słusznym. W takiej sytuacji trudno nie mieć obawy o to, ze wyrok odwołania jest przesądzony. Dotąd nasz wniosek o wyłączenie włocławskich sędziów nie został rozpoznany. Liczymy, że stanie się to na rozprawie 17 kwietnia - mówi adwokat Mariusz Lewandowski, pełnomocnik ojca nieżyjącego chłopca.

Polecamy: Tylko operacja uratuje życie Tosi!

11-letni Kacper Paradowski zginął na drodze przed domem w Steklinku (gm. Czernikowo), kolo Torunia. 14 lipca 2015 roku uderzył w niego samochód, prowadzony przez młodego Stanisława G. Kierowca był po alkoholu, nigdy nie miał prawa jazdy i miał sądowy zakaz kierowania pojazdami mechanicznymi. Poruszał się środkiem drogi. W listopadzie 2018 roku Sąd Rejonowy w Lipnie całkowicie uniewinnił go od zarzutu spowodowania śmiertelnego wypadku. Uznał, że dziecko wyjechało mu rowerem wprost pod koła.

Reprezentujący ojca dziecka adwokaci Mariusz Lewandowski i Mateusz Kondracki wnieśli apelację.

- Sąd Rejonowy w Lipnie naruszył przepisy postępowania karnego i popełnił błędy w ustaleniach faktycznych. Pominął wnioski końcowe z opinii biegłych Katedry Medycyny Sądowej UMK w Toruniu i Instytutu Ekspertyz im. prof. Jana Sehna w Krakowie oraz sprzeniewierzył się zasadzie obiektywizmu, pomijając istotne okoliczności sprawy relacjonowane przez świadków - podnoszą adwokaci Mariusz Lewandowski i Mateusz Kondracki, reprezentujący ojca zmarłego dziecka. - Dlatego wnosimy o uchylenie zaskarżonego wyroku w całości i przekazanie sprawy do ponownego rozpatrzenia sądowi.

Polecamy

Jakie argumenty mają prawnicy? Przypomnijmy po kolei. Sprawa pierwsza, to pominięcie przez Sąd Rejonowy w Lipnie istotnych okoliczności. Tych, które pojawiły się w zeznaniach świadków: matki Anny Paradowskiej (mówiła o wyciu silnika auta i dużej prędkości), ojca Pawła Paradowskiego (mówił o braku ingerencji w zieleń przy domu, rzekomo podczas tragedii zasłaniającą widoczność) oraz mieszkańców korzystających z drogi w Steklinku ("Ten samochód dosyć szybko jechał w tym dniu i nie była to prędkość dostosowana do terenu zabudowanego" - zeznawali).

Rzecz kolejna to pominięcie przez sąd wniosków końcowych biegłych z Torunia i Krakowa. Pierwsi wskazywali m.in. na konieczność zachowania szczególnej ostrożności przez kierowcę w sytuacji, jego prędkość 66-90 km/h oraz jazdę środkiem drogi. Drudzy wprost pisali o obowiązku prowadzenia auta przy prawej krawędzi arterii podczas zbliżania się do posesji państwa Paradowskich w Steklinku.

Zobacz także: Kobiety ścigane przez Kujawsko-Pomorską policję

Alkohol - jemu autorzy apelacji poświęcili dużo uwagi. Po pierwsze, dowodzą, że Sąd Rejonowy w Lipnie dał się wyprowadzić młodemu kierowcy w pole co do tego, ile go naprawdę spożył 14 lipca 2015 roku. - Sąd zaniechał też inicjatywy dowodowej, by ustalić rzeczywistą zawartość wydychanego w powietrzu alkoholu oraz ocenić wpływ alkoholu na zdolności motoryczne i obserwacyjne oskarżonego - podnoszą adwokaci. "Nie sposób pominąć tego, że pomiar alkoholu został dokonany po upływie godziny od wypadku. W tym miejscu trzeba podkreślić brak profesjonalizmu organów ścigania, które opieszale podjęły podstawowe czynności na miejscu wypadku" - czytamy w apelacji. Jej autorzy nie wierzą, by przed dramatem Stanisław G. wypił tylko jedna butelkę piwa, jak twierdzi. Poza wszystkim przypominają o zasadzie podstawowej: Piłeś? Nie jedź! A jeśli już to robisz, bierz pod uwagę swoje ograniczenia.

Naruszenie zasad bezpieczeństwa - to rzecz kluczowa w sprawie wypadku komunikacyjnego. Lipnowski sąd nie dopatrzył się żadnych uchybień w tym zakresie po stronie Stanisława G. Apelujący widzą ich przynajmniej kilka. Po pierwsze, w świetle przepisów i uwag biegłych, kierowca winien był poruszać prawą stroną drogi, a nie jej środkiem. Po drugie, jadąc przez teren zabudowany i zbliżając się do boisk sportowego, winien zachować szczególną ostrożność. Po trzecie wreszcie, Stanisław G. winien prędkość dostosować do stanu, w jakim się znajdował, czyli po alkoholu. "Sąd Rejonowy w Lipnie bezkrytycznie przyjął tezę, że kierujący pojazdem nie miał uzasadnionych i obiektywnych przesłanek do ograniczenia prędkości" - podnoszą adwokaci.

-Zespół powołany przez Dyrektora Okręgowego SW w Bydgoszczy nie stwierdził nieprawidłowości w postępowaniu funkcjonariuszy i pracowników Oddziału Zewnętrznego w Toruniu (ZK Inowrocław) przed i w trakcie zdarzenia, mających bezpośredni wpływ na jego powstanie i przebieg. Skazany miał zapewnioną pełną opiekę medyczną. Był leczony prawidłowo, zgodnie ze sztuką lekarską.Prawdopodobną przyczyną zgonu było zażycie (zapalenie) substancji psychoaktywnych, tzw. dopalaczy - przekazywał "Nowościom" mjr Maciej Popławski, specjalista Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Bydgoszczy.Zobacz też:Tak mieszkają osadzeni w toruńskim areszcieHospicjum dla zwierząt w ToruniuNowosciTorun

Więzień Babiuk uspokojony na śmierć? Kulisy śledztwa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska