Smoleńsk: dwa lata bezsilności

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/warta_ryszard.jpg" >Dwa lata temu pod Smoleńskiem spadł samolot z 96 Polakami. Zginęła para prezydencka, dziesiątki wybitnych osobistości, politycy, kombatanci, żołnierze. I to chyba jedyny fakt, który pozostaje poza dyskusją. Cała resztą jest przedmiotem sporu.

Dla jednych dwa lata temu doszło do tragicznej katastrofy, efektu fatalnego splotu zaniedbań, błędów, niedbalstwa i braku wyobraźni, popełnionych zarówno po polskiej, jak i po rosyjskiej stronie. Czegoś, co ktoś zgrabnie nazwał spotkaniem polskiego bałaganu z rosyjskim bardakiem.

<!** reklama>Inni z taką interpretacją nigdy się nie zgodzą. Dla nich w tym, co się stało, nie ma żadnego przypadku i we wszelkich wątpliwościach widzieć będą potwierdzenie tezy o zamachu. Dziś już taką hipotezę stawia się całkiem otwarcie.

Tak już będzie. Smoleńsk będzie dzielił. Na jakąkolwiek zgodę wokół interpretacji tej tragedii nie ma co liczyć. Nie zmienią też tego żadne wyniki śledztwa, żadne werdykty jakichkolwiek komisji, żadne wyroki sądowe - jeśli kiedyś do nich dojdzie. Nawet jeśli proces wyjaśniania tej tragedii zostanie pod względem prawnym zamknięty, politycznie i w sferze społecznych emocji pozostanie wciąż otwarty.

Inaczej jednak sprawa wygląda z oceną tego, co stało się po tamtej dramatycznej sobocie. Wrak polskiego tupolewa, który od dwóch lat rdzewieje na lotnisku pod Smoleńskiem, brak reakcji na przekłamania w raporcie Anodiny, skandaliczne uchybienia w zabezpieczeniu miejsca wypadku, wątpliwości skutkujące kolejnymi ekshumacjami ofiar - wszystko to składa się na obraz polskiego państwa, które było w stanie urządzić imponujące uroczystości pogrzebowe, ale wobec całej masy następstw tej tragedii pozostaje bezsilne.

Mam wrażenie, że akurat co do tego panuje zgoda. Niestety.