Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Specjały kuchni pekińskiej

Michał Żurowski
Najbardziej popularne kuchnie chińskie to syczuańska, kantońska, szanghajska i pekińska. Od dziś na całym świecie, w relacjach telewizyjnych, dominować będzie ta ostatnia: pekińska kuchnia olimpijska. A w niej dania warte szczególnego polecenia.

Najbardziej popularne kuchnie chińskie to syczuańska, kantońska, szanghajska i pekińska. Od dziś na całym świecie, w relacjach telewizyjnych, dominować będzie ta ostatnia: pekińska kuchnia olimpijska. A w niej dania warte szczególnego polecenia.

<!** Image 2 align=right alt="Image 92160" sub="Blanka Vlasic. Autorka ośmiu najlepszych w tym sezonie skoków wzwyż na świecie. / Fot. Tadeusz Pawłowski">Z olimpijskiej karty wybraliśmy kilka najbardziej smakowitych: występy gwiazd - tzw. murowanych faworytów swoich specjalności i starcia gigantów - konkurencje, gdzie dojdzie do pasjonujących pojedynków dwóch (czasem trzech) równych sobie, wielkich rywali. Rzecz jasna zarówno z jedną i drugą grupą różnie bywa. W historii igrzysk nie brak przykładów widowisk zapowiadanych jako fascynujące, które okazały się jednostronne i nie tak ciekawe. A jeszcze więcej jest dowodów na to, że tak naprawdę murowanych faworytów nie ma. Gdyby było inaczej, Siergiej Bubka miałby w swej kolekcji więcej niż jeden złoty medal, a koszykarze USA nie wystawiliby 4 lata temu w Atenach nazwy „dream-team” na śmieszność. Mimo to, otwórzmy pekińskie menu i zobaczmy, co my tu mamy…

10 sierpnia bardzo wcześnie - nasz czas - o 4.39, na słupkach startowych pływalni staną dwie wielkie faworytki 400 m stylem zmiennym: Katie Hoff (USA) i Stephane Rice (Australia). Pierwsza była gwiazdą eliminacji amerykańskich, gdzie zapewniła sobie start aż w pięciu konkurencjach igrzysk. Właśnie w Omaha 30.06. Hoff pobiła rekord świata (4.31.12), ale nie może być pewna złotego medalu w Pekinie. Australijka legitymuje się bowiem czasem 4.31.46. Jak bardzo te dwie zawodniczki górują nad resztą, niech świadczy trzeci wynik na listach światowych - 4.32.87. Hoff jeszcze przed rokiem była murowaną faworytką do złota w Sydney. Wiosną 2007 r. została mistrzynią świata, bijąc i wtedy rekord świata (4.32.89), co oznaczało pogrom rywalek. Dość przypomnieć, że druga wówczas Rosjanka, Martynowa, osiągnęła wynik 4.40.14, a trzecia - właśnie Rice - 4.41.19. Minął jednak rok i Australijka pływa prawie 10 sekund szybciej!

<!** reklama>11 sierpnia o 14.40 dojdzie, miejmy nadzieję, do starcia florecistek Polski i Italii. To dwa najbardziej utytułowane - wygrywające mistrzostwa świata - zespoły ostatnich lat. Z jednej strony dwukrotna medalistka olimpijska Sylwia Gruchała, Magdalena Mroczkiewicz (wraz z Gruchałą wicemistrzyni igrzysk w Sydney w drużynie), Małgorzata Wojtkowiak (dwukrotna drużynowa mistrzyni świata) i najmniej doświadczona Karolina Chlewińska. Z drugiej: liderka światowego rankingu, Valentina Vezzali, inna legenda światowego floretu, obecnie nr 2 rankingu FIE, Giovanna Trillini, Margherita Granbassi (nr 3 rankingu FIE!) oraz Ilaria Salvatori (nr 11 rankingu FIE). Po drodze namieszać im mogą Rosjanki (zespół nr 1 listy światowej) i Węgierki (nr 3), które zapewne będą półfinałowymi rywalkami Polek.

14 sierpnia, znów nad ranem o 4.39, w finale 100 m mężczyzn kraulem zmierzą się: Francuz Alain Bernard (rekordzista świata - 47.50), Australijczyk Eamon Sullivan (47.52) i Amerykanin Jason Lezak (47.58). Wystarczy porównać czasy, by zorientować się, jaki to będzie pojedynek! Jeszcze kilka miesięcy temu faworytami byliby tylko dwaj pierwsi, ze wskazaniem na zbudowanego niczym Pudzianowski Bernarda. Ale Lezak swój najlepszy wynik osiągnął przed miesiącem. Kto wie, czy to on nie jest na fali wznoszącej…

15 sierpnia o 14.35 rozpocznie się pierwszy z fascynujących finałów lekkiej atletyki - pchnięcie kulą mężczyzn. Faworytów jest dwóch, obaj z USA - mistrz świata z Osaki 2007, Reese Hoffa, oraz wicemistrz igrzysk w Sydney 2000 i Atenach 2004, Adam Nelson. Mają w tym roku zdecydowaną przewagę nad resztą stawki: Nelson - 22 m 12 cm, Hoffa - 22.10 (trzeci na liście Amerykanin Cantwell - 21.76, czwarty Jamajczyk Scott - 21.45) i obaj coś do udowodnienia. Żaden nie ma złotego medalu olimpijskiego, a występ Hoffy w Atenach był beznadziejny - 10. miejsce. Medalowe aspiracje zgłaszają tuż przed igrzyskami Białorusini, a nasz Tomek Majewski liczy na to, że paru faworytów „wymięknie” ze strachu przed kontrolami antydopingowymi. Chyba tylko w tej sytuacji, wcale nie niemożliwej, złoto może zdobyć ktoś inny niż Nelson lub Hoffa.

16 sierpnia o 10.00 finał tenisa ziemnego pań, czyli… wszystko zostaje w rodzinie. Wiele wskazuje na mecz o złoto: Serena Williams kontra Venus Williams. Po pierwsze, obie siostry, jeśli w optymalnej formie, są po prostu najlepsze na świecie. Po drugie, organizatorzy robią ukłon w stronę rozpoczynającego się niedługo po igrzyskach US Open i przygotowali podobny, twardy kort. A ten sprzyja Serenie i Venus, grającym najbardziej męski, potwornie mocny tenis wśród wszystkich tenisistek globu. Po trzecie, ze startu zrezygnowała Szarapowa, a Serbki, Ivanovic i Jankowic demonstrowały w ostatnich tygodniach beznadziejną formę. Po czwarte, czy to się komuś podoba czy nie (mnie tak sobie), patrz punkt 1… A Radwańska? Podobnie jak Safina może być blisko podium.

16 sierpnia o 16.30 finał sprintu mężczyzn! Pojedynek trzech gigantów. Usain Bolt (Jamajka) ustanowił w tym roku rekord świata na 100 m w 9.72 sek. Jego rodak Asafa Powell (tegoroczny najlepszy wynik - 9.90, ale wcześniej rekord świata - 9.74) to ten, któremu Bolt ten rekord zabrał. Wreszcie Tyson Gay - mistrz świata z Osaki 2007, biegający w tym roku 100 m w 9.77 sek. Powell niedawno wyleczył kontuzję, Bolt jest faworytem na 200 m, więc kto wie, czy nie pogodzi ich Gay. I jeszcze jedno, pozostali nie biegną tak całkiem po nic. We współczesnej lekkiej atletyce nigdy nie wiadomo, czy czwarte miejsce nie zamieni się po jakimś czasie w trzecie, albo i w drugie. Gdyby u nikogo z wielkiej trójki nic nigdy nie wykryto, byłby cud.

<!** Image 3 align=left alt="Image 92160" sub="Jeśli Jelena Isinbajewa, caryca tyczki, ma z kimś przegrać, to chyba tylko z sobą / Fot. Tadeusz Pawłowski">17 sierpnia o 10.00 finał turnieju tenisowego mężczyzn - z całym szacunkiem dla „czarnych koni” w osobach Djokovica czy Murraya - wielcy rywale są dwaj: Rafael Nadal i Roger Federer. Kolejność nazwisk nie jest tu przypadkowa - Hiszpan bezlitośnie w tym roku detronizuje starego króla. Grał z nim 4 mecze i wygrał wszystkie, a w ogóle prowadzi z Federerem 12:6. Tyle tylko, że na nawierzchni hard, takiej jak w Pekinie, wciąż lepszy bilans (3:2) ma Szwajcar. A ostatni duży turniej przed igrzyskami, w Cincinnati, pokazał, że i Nadal nie jest tak zupełnie nietykalny. Djokovic pokonał go w półfinale 6:1,7:5. Być może jednak „Rafa” oszczędzał się już na igrzyska…

21 sierpnia godz. 13.20 - początek finałowego pojedynku w rzucie oszczepem pań - Barbora Spotakova (Czechy) kontra Christina Obergfoll (Niemcy). Rywalizacja o tyle ciekawa, że obie niemal całkowicie zdominowały swoją konkurencję. Dwa najlepsze konkursy rzutu oszczepem w tym roku (69.15 i 68.81) miała Czeszka, dwa kolejny Niemka (67.72), potem znów Czeszka (66.91), dalej Niemka… ale Nerius (65.71), znów Czeszka, wreszcie Kubanka Menendez, a trzy wyniki zamykające pierwszą dziesiątkę znowu należą do Czeszki. Na papierze więc Spotakova, ale Obergfoll jest blisko. I ma się za co rewanżować. Ubiegły rok był niemal absolutnie jej, ale w Osace Spotakova zabrała Niemce mistrzostwo świata. Teraz w tabelach prowadzi Barbora, a Christina tuż-tuż…

21 sierpnia o 14.55 w blokach startowych klęknie Jeremy Warner (USA), mistrz świata na 400 m, dla wielu absolutny faworyt w Pekinie. Ale uwaga! Obok pobiegnie jego rodak, wicemistrz świata z Osaki LaShawn Merritt i… wszystko jest możliwe. Ci dwaj legitymują się wszystkimi (!!!) dziesięcioma najlepszymi rezultatami na świecie w biegu na jedno okrążenie. Najszybsze dwa czasy (43.86 i 43.88) należą do Warinera, dwa kolejne do Merritta (44.00, 44.03). Dla porównania: kolejny zawodnik, Jamajczyk Brown, biegał w tym roku w czasie 44.40.

23 sierpnia o 6.00 rano finał turnieju piłki nożnej. Dawno - ba, może nigdy dotąd! - futbol nie był oczekiwany na igrzyskach jak w tym roku. Powód jest jasny: znakomite, gwiazdorskie zespoły przyjeżdżają z Argentyny i Brazylii. Jeżeli w jednej drużynie zagrać mają Gago (Real), Mascherano (Liverpool), Aguero (Atletico) i Riquelme (Boca Juniors) , a w drugiej Ronaldinho i Pato (obaj Milan) to czy możliwy jest inny finał niż Argentyna-Brazylia? Pewnie, że tak, bo to sport, a np. Holendrzy czy piłkarze Wybrzeża Kości Słoniowej też w piłkę grać potrafią. Tylko, czy aż na miarę gry o złoto? Faworytem spodziewanego finału będą najbardziej naszpikowani gwiazdami Argentyńczycy, ale Brazylijczycy mają coś bardzo ważnego do załatwienia - pierwsze (aż się wierzyć nie chce) dla swojego kraju mistrzostwo olimpijskie.

Michael Phelps (USA), pływanie, 13 sierpnia o nieludzkiej porze, godz. 4.18, staną do walki finaliści 200 m delfinem. Siedmiu powalczy o 2 medale - srebrny i brązowy; być może jeden z nich zdobędzie Paweł Korzeniowski. Złoto wziąć może tylko jeden człowiek - Phelps. 23-letni fenomen, 8-krotny medalista poprzednich igrzysk (6 razy złoto, 2 razy srebro), 7-krotny mistrz świata z ub.r. chce pobić rekord Spitza z 1972 r., czyli zdobyć 8 złotych krążków. To będzie trudne, ale akurat o wygraną na 200 m delfinem może być Phelps spokojny. Najlepszy tegoroczny wynik Phelpsa na 200 m (1 min 52 sek) dzieli od kolejnych rezultatów przepaść. Główny kandydat do srebra, Amerykanin Stovall - 1.53.86, Grek Drymonakos - 1.54.16, Korzeniowski - 1.54.38. Oni trzej mieszczą się w 0,52 sekundy, a Phelps przed nimi o 2 sekundy!

Grant Hackett (Australia), pływanie. Finał 1500 m stylem dowolnym, 7 sierpnia o 4.06, a jakże, będzie i nas bardzo interesował. To Polska ma przecież aktualnego mistrza świata w tej konkurencji - Mateusza Sawrymowicza. Ale oto do wielkiej formy wraca Hackett. Zdobywca 3 złotych medali olimpijskich, 10 tytułów mistrza świata poprawił w lipcu swój rekord globu na 800 m na krótkim basenie aż o 2 sekundy! A Hackett w formie, to z reguły Hackett nieosiągalny dla rywali.

Jelena Isinbajewa (Rosja), skok o tyczce. Caryca tyczki tylko w lipcu w Rzymie i Londynie dwa razy poprawiała rekord świata, doprowadzając go do 5.04. Następna na liście światowej zagadka tej konkurencji, najlepiej skacząca u siebie w USA Jennifer Stuczyński ma wynik 4.92, kolejna w stawce Brazylijka Murer już tylko 4.80, a dalej Pyrek i Fieofanowa po 4.75. Jeśli Isinbajewa ma 18.08. (finał o 13.20) z kimś przegrać, to chyba tylko z sobą.

Pamela Jelimo (Kenia), 800 m. Zaledwie 19-letnia dominatorka tego dystansu wszystkie znaczące osiągnięcia zanotowała w tym roku. Jest niespodzianką do tego stopnia, że statystyki IAAF milczą o jakichkolwiek jej wynikach w poprzednich sezonach. Ale w tym wygrywa wszystko, co się da. Ma, m.in., komplet zwycięstw w zawodach cyklu Golden League: w Oslo (1.55.41), Berlinie (1.54.99), Paryżu (1.54.9) i Rzymie (1.55.69). Przewaga Jelimo nad resztą świata stała się już zupełnie miażdżąca, gdy przed kilkoma dniami IAAF wykluczyło ze startu w igrzyskach 7 Rosjanek; w tym niby najgroźniejszą rywalkę Kenijki, Jelenę Sobolewą. To do niej należą rezultaty nr 1 i nr 6 (reszta to wyniki Jelito) światowej listy na 800 m. Dziwnym trafem Sobolewa osiągała je nie w bezpośredniej walce z Jelimo w Paryżu czy Rzymie, ale na lokalnych zawodach w Kazaniu i Tule. Tam pewnie koks wjeżdża wywrotkami. 18.08. będzie na dworze królowej sportu dniem faworytek - o 15.40, gdy trwać będzie pewnie jeszcze finał tyczkarek, po pewne złoto pobiegnie Pamela Jelimo.

Usain Bolt (Jamajka), bieg na 200 m. Ktoś, kto mimo przeciwnego wiatru 0,5 m/sek osiąga najlepszy w tym roku na świecie czas 19.72 i ma także drugi wynik rankingu 19.83, musi być potwornie mocny. Tyson Gay - mistrz świata z Osaki (Bolt był drugi) na skutek kontuzji przegrał amerykańskie kwalifikacje 200 m, Powell (rek. życiowy 19.90 i to 2 lata temu) nie jest tak mocny, więc nawet jeśli Bolt 20.08. o 16.20 trochę prześpi start, dobiegnie do mety pierwszy.

Dayron Robles (Kuba), bieg na 110 m przez płotki. Po poprzednich igrzyskach nikt nie odważyłby się faworyzować w Pekinie kogoś innego niż Chińczyka Liu Xianga. Mistrz z Aten był największą nadzieją gospodarzy tegorocznych igrzysk na złoto w lekkiej atletyce. Ale świat przyspieszył. Najlepszy tegoroczny czas Liu Xianga to 13.18, a to oznacza, że szybciej od niego biegało aż 5 płotkarzy. Przede wszystkim Dayron Robles, który nie tylko pobił rekord świata (12 czerwca - 12.87), ale przez cały sezon wygrywa jak na zawołanie. Kolejny najlepszy czas 12.88 też jest jego, następny (12.95) należy do znakomitego Amerykanina Olivera, a potem znów Robles - 12.95 i jeszcze raz Robles - 13.04. W biegu płotkarskim wszystko może się oczywiście zdarzyć. Porażka Kubańczyka (finał 21.08. o 15.40) byłaby jednak dużą niespodzianką, a miejsce gorsze niż drugie, wręcz sensacją.

Zhang Yining, Guo Yue, Li Xiaoxia, Guo Yan (kobiety), Wang Hao, Ma Lin, Ma Long, Wang Liqin (mężczyźni) - wszyscy Chiny, tenis stołowy. Kiedy 22 i 23 sierpnia rozgrywane będą finały, przy stole może nie być już żadnego z gości. Tylko gospodarze! Celowo wymieniam po cztery nazwiska Chinek i Chińczyków, bo kiedy zawody stają się wewnętrzną sprawą jednej nacji, trudno przewidzieć wyniki. Jednego natomiast można się spodziewać: w Pekinie dojdzie do pogromu reszty świata. W aktualnym rankingu ITTF Chińczycy zajmują po cztery czołowe miejsca. Reszta świata musi się spodziewać pogromu, a wszystkie kraje pozaazjatyckie wręcz masakry. Dość powiedzieć, że najlepsza reprezentantka Europy zajmuje 15. miejsce. Przyjedzie z Holandii i nazywa się, „bardzo” po niderlandzku, Li Liao. Trochę lepiej jest wśród panów, gdzie na 5. i 6. miejscu widnieją nazwiska Białorusina Samsonowa i Niemca Bolla. Poprzednie igrzyska wygrała obecna liderka światowych tabel, Zhang Yining, ale wśród mężczyzn triumfował Koreańczyk Ryu przed Wang Hao i Wang Liqinem. W Pekinie chiński monopol ma zostać odzyskany.

Blanka Vlasic (Chorwacja), skok wzwyż. Taka sama sytuacja, jak z Pamelą Jelimo - kto ma wygrać, jak nie zawodniczka wygrywająca wszystkie w tym roku zawody Golden League, a tym bardziej autorka 8 najlepszych w tym sezonie skoków na świecie: trzy razy 2.03, raz 2.04, dwa razy 2.05 i także dwukrotnie 2.06. Jej najgroźniejsze rywalki są mocno z tyłu: Friedrich - raz 2.03 i Ślesarenko - raz 2.02. Vlasic wygrywała wszędzie - od Stambułu przez Bydgoszcz po Paryż. I tu może być problem. Czy przypadkiem nie przesadziła, czy nie jest zmęczona? Trudno powiedzieć z jakiego powodu: pogoni za sławą czy za pieniędzmi, a może za rekordem świata Kostandinowej (2.09), ale być może tych startów miała Blanka za dużo. Z pewnością jednak złoto jej się należy.

Sztafeta 4 x 400 m Stanów Zjednoczonych. Nie sposób pominąć na tej liście zespołu, w którego składzie pobiegną dwaj najlepsi 400-metrowcy świata - Wariner i Merritt. Oni biegają ten dystans w 43.86 i 44 sekundy, a np. liderzy sztafety Bahama (jednej z kandydujących do podium) - Brown i Bain osiągają czasy 44.40 i 44.62. A przecież Amerykanie mogą jeszcze wystawić np. Neville’a (44.61) i Larry’ego (44.63). Walka będzie, ale raczej daleko za ich plecami.

Koszykarze USA. Tak, wiem, same nazwiska nie grają, a i mit niezwyciężonych nadludzi z NBA prysł w 2004 r. jak mydlana bańka. Jak jednak traktować słowa jednego z najlepszych środkowych globu, Dwighta Howarda, do jego klubowego kolegi z Orlando Gortata: - W Pekinie chcę tylko blokować i zbierać, nie muszę zdobywać punktów, byle tylko nasza drużyna wygrywała.

Jeśli oni wszyscy, m.in. Kobe Bryant, Jason Kidd, Chris Paul, Dwyane Wade, Deron Williams, Carmelo Anthony i LeBron James, pojechali do Chin z takim nastawieniem jak Howard, to żartów z nimi nie będzie. Dotąd był tylko jeden dream-team - ten z 1992 roku z Jordanem, Pippenem, Barkleyem, Birdem, Drexlerem, Malonem, Stocktonem, Ewingiem… Kolejne drużyny USA były już tylko „dokrętkami” do tamtej pięknej historii. Dopiero ten team, który zobaczymy w Pekinie, może znów być „dream”.

I oby takie były całe te igrzyska. Obyśmy po latach wspominali: - Kuchnia pekińska? Palce lizać!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska