Sprawa psa Fijo. Matka broni Bartosza D. "Syn tylko upadł na psa"
Sprawa psa Fijo. Matka broni Bartosza D. "Syn tylko upadł na psa"
Około północy do pani Iwony zadzwoniła kobieta z rodziny. "Bartek złamał psa" - powiedziała jej. Matka twierdzi, że już wtedy wydawało jej się to niemożliwe. Dlaczego? Bo Bartek to chłopak o łagodnym usposobieniu; nie przejawiał nigdy agresji ani wobec ludzi, ani wobec zwierząt. Nazajutrz pani Iwona wsiadła jednak do pociągu i przyjechała do Chełmży. To była niedziela, 28 stycznia.
Ważne: Chore krowy pod Brodnicą jechały na ubój
- Synowa Angelika (żona Bartosza D. - przyp.red.) była roztrzęsiona i płakała. Widziałam psa. Nie był w żadnej kałuży krwi. Normalnie jadł. Owszem, ciągnął za sobą tyle łapy, nie mogąc nimi ruszać, ale był normalnym i radosnym psem. Takim, jak poprzednio - zeznawała dziś w sądzie matka.
Sprawdź: Taksówki w Toruniu. Ile trzeba płacić za kilometr? Gdzie najtaniej?