Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprytnie studiuje, kto kopiuje...

Redakcja
W świecie, w którym magisterkę można kupić, a pracę zaliczeniową skopiować, wykładowcy zdają się być zbędnym ogniwem akademickiej edukacji. Pokolenie kopiuj - wklej nie potrzebuje mistrza. Wystarczy parafka w indeksie...

<!** Image 3 align=none alt="Image 209118" sub="Uczniowie podstawówek i gimnazjów są nie mniej „przedsiębiorczy”
od swoich starszych kolegów, z tym, że oszustwa popełniają często nieświadomie. Zaczyna się niby niewinnie, od zwyczajnego zaglądania do zeszytu sąsiada z ławki. Jednym ze źródeł wiedzy młodzieży jest portal Ściąga.pl, czyli zbiór tysięcy gotowych prac... Batem na „Ściągę” może być program „Antyściąga”, o ile nauczyciele zechcą z niego skorzystać... [Fot. thinkstock]">

W świecie, w którym magisterkę można kupić, a pracę zaliczeniową skopiować, wykładowcy zdają się być zbędnym ogniwem akademickiej edukacji. Pokolenie kopiuj - wklej nie potrzebuje mistrza. Wystarczy parafka w indeksie...

Szok przeżyli żacy Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, gdy po zajęciach jeden z wykładowców odmówił postawienia parafki. Dr Marek Andrzejewski po przeczytaniu prac zaliczeniowych odkrył, że wiele z nich to plagiaty tekstów, zamieszczonych w Internecie. - Nie mogłem uwierzyć własnym oczom - wyznaje pracownik Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM. - Nie, wcale nie korzystałem z programu antyplagiatowego. Po prostu wrzuciłem niektóre zdania z tych prac w przeglądarkę Google, a ta odesłała mnie do konkretnych stron, pełnych gotowych opracowań. Mógłbym właściwie każdemu z kopistów wskazać stronę, z której zżynał...<!** reklama>

Sprawa stała się głośna po tym, gdy rozżalony i zdenerwowany dr Andrzejewski wywiesił niewielką kartkę na drzwiach swojego gabinetu. Oto fragment komunikatu: „Od dzisiaj będę wywieszał na tablicach (...) imiona i nazwiska oraz imiona rodziców wszystkich tych, którzy zdecydują się - wzorem wielu poprzedników - postępować jak złodzieje, oszuści i po prostu śmierdzące lenie i palanci, oddając mi prace pisemne podpisane własnym nazwiskiem, a przekopiowane czy przepisane skądkolwiek (&). Pedagog i złodziej to się wzajemnie wyklucza”.

Z tym ostatnim zdaniem w stu procentach zgadza się prof. Mariusz Jędrzejko z Katedry Pedagogiki Wyższej Szkoły Biznesu w Dąbrowie Górniczej. Jako jeden z nielicznych głośno mówi o społecznej szkodliwości plagiatu, a także planuje badania środowiskowe. - Już na pierwszym wykładzie mówię moim studentom, że jeśli ktokolwiek z nich na kolokwium albo egzaminie będzie ściągać, nigdy u mnie nie zda egzaminu - ostrzega wykładowca. - Moi studenci będą pracować z dziećmi, które mają silne zaburzenia. Jeśli zerżną diagnozę ADHD albo dotyczącą innych chorób, trudnych do zdiagnozowania, może to w przyszłości źle się skończyć dla ich pacjentów. Jeśli chcą kłamać na studiach, to znaczy, że się do wykonywania zawodu nie nadają. Jestem bezwzględny.

Kraków ściąga w Szczecinie

Nasz rozmówca jest równie bezwzględny dla środowiska naukowego, w które wszedł w 2004 r., gdy obronił doktorat, a na dobre zakorzenił się w nim w 2006 r. po habilitacji. - Ryba psuje się od głowy. W tym świecie spotykam wielu wspaniałych ludzi, ale też wielu łajdaków. Pieniądze mieszają w głowach. Znam profesora, który wykłada na sześciu uczelniach: na południu, w centrum i na wschodzie kraju. Nie mam mowy, by zawsze był świetnie przygotowany, choćby ze względu na uciążliwość dojazdów.

W kwestii plagiatu prof. Jędrzejko zwraca jeszcze uwagę na białe plamy na mapie polskich uczelni - nie wszystkie korzystają z antyplagiatowych programów, co ułatwia międzymiastową „wymianę”, wyłapywanie niestrzeżonych prac. - Kraków szuka gotowych prac w Szczecinie, Przemyśl we Wrocławiu - wymienia naukowiec i tłumaczy dosadnie, że antyplagiaty nie leżą w interesie niektórych mało ambitnych prywatnych szkół, produkujących magistrów nieudolnych.

- To szkodzi krajowi, którym rządzą później nieudacznicy! - irytuje się wykładowca.

To niejedyne braki. Pracownicy wyższych uczelni zwracają uwagą na problemy związane z pisaniem dłuższych tekstów. Wśród nich jest dr Mieczysław Naparty, pracownik Instytutu Matematyki i Fizyki oraz rzecznik prasowy Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego w Bydgoszczy: - Młodzi ludzie mają niewielkie umiejętności pisania, a często praca dyplomowa czy okresowa jest pierwszym większym wypracowaniem w ich życiu. Czy szkoły już nie uczą pisania esejów, rozprawek? Słuchacze nie radzą sobie z formułowaniem myśli, z budowaniem dłuższej logicznej wypowiedzi, a to jest bardzo ważne na kierunkach technicznych. Oni są chyba przyzwyczajeni do krótkich komunikatów, może w stylu komunikacji SMS-owej, do twittowania... - zastanawia się dr Naparty.

Prace studentów UTP przepuszczane są przez antyplagiatowy program. Pojedyncze przypadki oszustw zdarzały się i zajmowała się nimi uczelniana komisja dyscyplinarna. Częściej jednak dochodzi do nadużyć. - Jeśli nie jest to praca żywcem przekopiowane i widać, że student poświęcił czas na gromadzenie materiału i na pisanie, to ja uznaję taką pracę - mówi dr Naparty. - Wiadomo, że w dziedzinie fizyki student sam wszystkiego nie wymyśli. Domagam się jedynie rzetelnego podania źródeł, choćby strony internetowej. Zabawne jest odkrywanie, że czasem stosując metodę kopiuj - wklej przyszły inżynier niedokładnie przeczytał kopiowany tekst. Skorzystał z niego bo dwa czy trzy słowa klucze pasowały do tematu pracy, ale reszta niekoniecznie...

Kombinują od podstawówki

Skłonność do nadmiernego opierania się na gotowcach zna z autopsji dr Grzegorz Kaczmarek, socjolog z Wyższej Szkoły Gospodarki w Bydgoszczy, promotor ponad stu magisterek. - Kiedyś studenci kopiowali z książek i było nam dużo trudniej zweryfikować prawdziwość ich dokonań. Teraz ten proceder sięga nawet szkół podstawowych. Raz po raz udostępniam młodym osobom z podstawówki drukarkę i widzę, że oni kopiują, bez żenady, całe teksty, definicje z Wikipedii, a nauczyciele zdaje się, że to tolerują!

Grzegorz Kaczmarek ma świadomość, że kryje się za tą pomysłowością potężny rynek. - Cena? Kształci się małpie umysły - analizuje socjolog. - Wystarczy kliknąć i już. Bardziej jednak boli mnie to, że młodzi coraz bardziej boją się wyrażać swoje opinie, sądy. Korzystają z gotowych komentarzy i opinii, przygotowanych np. przez media. I jeszcze coś.Studenci opanowali do perfekcji techniki migania się. Mam wrażenie, że uczestniczę w grze pt. „Kto kogo prześcignie”. Z trudem to mówię, ale czasami czuję się sponiewierany, bo to jest trochę brak szacunku, gdy komuś zależy tylko na tym, by sprawę pracy odfajkować. Chciałbym mieć w studencie partnera, z którym mógłbym merytorycznie podyskutować. Jest o to coraz trudniej....

Czy to wyłącznie wina postępującej cyfryzacji, dostępu do informacji? Prof. dr hab. Elżbieta Laskowska, kierownik Zakładu Komunikacji Językowej UKW w Bydgoszczy zdaje się tłumaczyć studentów. - Wielu nie wierzy w swoje zdolności intelektualne, wydaje im się, że jeśli napiszą coś po swojemu, to będzie gorzej. Od 1986 r. prowadziłam setki magistrantów. Gdy w pracy widziałam za dużo stylu jakiegoś autora, prosiłam o przeredagowanie tekstu. Co do umiejętności pisania dużych tekstów, nie lekceważę wpływu cyfryzacji, ale też nie będę obarczać jej winą za wszystko. Niezależnie od nowości technicznych, człowiek jest uczciwy albo nie. To cała filozofia.

Jakim kodeksem kierują się piszący prace na zamówienie (zapewniają, że oferują oryginały). Poprosiliśmy o wycenę magisterki dwóch „pisarzy”. Temat: „Analiza małżeństwa w dramacie Karola Wojtyły pt. „Przed sklepem jubilera”. Odpowiedź przyszła szybko. Koszt: 1500 złotych, termin do końca kwietnia. Drugi twórca kusi bardzo dogodnymi ratami...


plagiat.pl

Magisterki pod lupą

Jednym z najpopularniejszych programów wyłapujących, m.in. studenckie fałszywki jest Plagiat.pl. Korzysta z niego 170 uczelni. Od czasu do czasu na forach internetowych pojawia się informacja, że system można oszukać, np. wpisując niewidoczne znaki zamiast spacji albo podmieniając alfabet łaciński na alfabet rosyjski, na cyrylicę. Nic bardziej mylnego. System jest szczelny - zapewniają eksperci. Jak działa? Analizuje prace na podstawie zasobów Internetu i w oparciu o bazę gotowych prac. Promotor widzi czarno na białym, który fragment został skopiowany, pojawia się też odsyłacz do strony internetowej, z której materiał został pobrany.

Na podstawie badań pochodzących z zachodniej Europy (polskich statystyk nie ma) można przewidzieć, że plagiaty albo elementy plagiatowe pojawiają się w około 20 - 25 procent prac.

Rekordowy plagiat badała swego czasu prokuratura w Krakowie. Ta sama praca magisterska (wcześniej skradziona autorowi) została później obroniona... 20 razy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska